Zginął w wojnie z Rosją. Ukrainiec grał w polskim klubie

Facebook / oficjalny profil klubu Węgrzcanka Węgrzce Wielkie / Mykola Zhydkov
Facebook / oficjalny profil klubu Węgrzcanka Węgrzce Wielkie / Mykola Zhydkov

"Będzie nam Ciebie brakowało Przyjacielu, lecz nigdy nie zapomnimy o Tobie" - napisano w mediach społecznościowych klubu Węgrzcanka Węgrzce Wielkie. To właśnie jego barwy reprezentował Mykola Zhydkov, ukraiński piłkarz, który zginął na wojnie.

"Dotarła do nas bardzo smutna wiadomość. W wojnie za naszą wschodnią granicą zginął zawodnik LKS Węgrzcanka, który jesienią zeszłego roku wrócił na Ukrainę, by dzielnie bronić rodziny, przyjaciół i Ojczyzny przed rosyjską agresją" - można przeczytać w klubowym komunikacie.

Mykola Zhydkov jeszcze niedawno był częścią klubu LKS Węgrzcanka Węgrzce Wielkie. Drużynie, która w tym sezonie wywalczyła awans do V ligi.

W klubie nosił przydomek "Miki". "Był bardzo miłym, grzecznym i pomocnym chłopakiem, nie było osoby, która go znała i nie czułaby do Niego sympatii" - czytamy w klubowych mediach społecznościowych.

Gdy wychodził na boisko, walczył do ostatnich sił, by dać, swojej drużynie zwycięstwo i gdy przyszło do walki o wolność swojego kraju poświęcił to co może mieć człowiek w tak młodym wieku - poświęcił własne życie" - dodano.

Zhydkov występował w ekipie LKS Węgrzcanka od 2020 roku. W listopadzie 2022 podjął trudną decyzję. Przerywa karierę, wraca na Ukrainę walczyć w obronie ojczyzny, którą 24 lutego 2022 roku napadli Rosjanie.

Podczas swojego ostatniego meczu nie obyło się bez wzruszających chwil. Zawodnicy obu drużyn zrobili mu szpaler. Emocji nie brakowało...

"Nasz najlepszy zawodnik, Mykola Zhydkov podjął bardzo trudną decyzję o zawieszeniu gry w piłkę. Wobec agresji wroga na Ukrainę nie pozostał bierny i zdecydował się powrócić do ojczyzny, aby bronić jej granic" - napisano wówczas na klubowym Facebooku.

"Miki kolejny raz udowadniasz nam wszystkim, że nie jesteś tylko wyśmienitym piłkarzem, ale przede wszystkim cudownym człowiekiem. Jesteśmy z Tobą, trzymamy kciuki i czekamy na twój szybki powrót" - zakończono wpis.

Już wiadomo, że to ostatnie życzenie się nie spełni...