[b]
Z Neapolu Mateusz Skwierawski[/b]
Piotr Zieliński z piłką przy nodze budzi stadion. Nie jest idolem tłumu, ale wielka podobizna reprezentanta Polski już zdobi miasto nowego mistrza Włoch.
Gdy Piotr Zieliński minął dwóch graczy Sampdorii w ostatnim meczu sezonu i wypuścił Victora Osimhena sam na sam z bramkarzem, z jazgotu na trybunach wyskoczyło głośne "bellissimo!" (pięknie). Za chwile jednak akcję skwitował jęk zawodu - Osimhen nie trafił w bramkę.
Do takich zagrań "Ziela" wszyscy na Stadio Diego Armando Maradona są przyzwyczajeni. - Kto nie ma wrażenia, że Piotr mógłby zrobić z piłką wszystko? - opowiada Alberto Caccia, dziennikarz radiowy z Neapolu. Polak prezentuje inny styl, nie jest tak spektakularny, jak gwiazda drużyny Chwicza Kwaracchelia. Zdecydowanie jednak bardziej wysublimowany i technicznie często perfekcyjny.
ZOBACZ WIDEO: Imponujący start Polaka w Niemczech. Na początku odstawał
Zawsze w drugim rzędzie
Zieliński umie zgubić rywala na "podstawce od piwa" - jednym balansem ciała, przekładając piłkę z nogi na nogę. Ma zmysł do gry kombinacyjnej, wymiany na jeden kontakt i podania rozpoczynającego akcję. W Neapolu mają go za artystę, który kilkoma ruchami pędzla zostawi na płótnie perełkę.
Na mieście nasz piłkarz budzi szacunek. Gdzie o niego nie zapytamy, reakcja jest ta sama: szacunek za solidność, oddanie drużynie i błyskotliwe zabawy z piłką. - Bez tego gra całej kapeli byłaby fałszem - słyszymy porównanie od fanów nowego mistrza Włoch.
Odkąd Piotr Zieliński trafił do Neapolu siedem lat temu z Empoli, wysmarował wiele pięknych obrazów. Najpierw tworzył oszczędnie, rzadko. Teraz jest bardziej regularny jeżeli chodzi o wysoką formę. To kluczowym zawodnik drużyny (37 meczów w tym sezonie, w lidze opuścił tylko jeden spotkanie) i najczęściej to on należy do ścisłej grupy bohaterów zespołu.
Ale Zieliński nigdy nie był "frontmanem" drużyny, zawsze zasiadał raczej w drugim rzędzie autokaru. A kibice Napoli wielbią tych, którzy wpychają się kierowcy za kółko.
Tak zrobił Victor Osimhen - król strzelców Serie A. Widać to było nawet w niedzielnym spotkaniu, gdy rzut karny chciał wykonać Zieliński, ale piłkę wziął ostatecznie Osimhen i zamienił karnego na gola.
Kwaraskelia z kolei rozkochał w sobie fanów brawurowymi rajdami na skrzydle. Stąd w całym w Neapolu wzięła się dominacja wizerunków tych graczy. Od "Kwary" i Osimhena częściej widać tylko Diego Maradonę, ale nic dziwnego - w Neapolu to postać traktowana na równi z Bogiem. Argentyńczyk ma swoją kapliczkę z kosmykiem włosa w barze Nilo, natomiast pod największym w mieście muralem w mieście kibice modlą się do niego, by "wybawił zespół od przeciwników".
Zieliński nie może liczyć na takie traktowanie. W wąskich uliczkach natrafiamy jedynie na kartonowe figurki z sylwetką Polaka lub mniejsze egzemplarze możliwe do kupienia.
Nagroda za całokształt
- To taki człowiek, o którym nie powiesz złego słowa. Zawsze uprzejmy, pomocny. Może z pozoru cichy, ale taki jest. To bardzo dobry, rodzinny facet, ale nie omijamy wątków piłkarskich. To wręcz rewelacyjny zawodnik - mówi o naszym graczu Daniele Bellini, klubowym spiker.
Nie oznacza to jednak, że siedmioletnia przygoda Zielińskiego z Neapolem przejdzie bez echa. Obecnie reprezentant Polski jest najbardziej doświadczonym graczem w drużynie, rozegrał 335 meczów, w tym sezonie dwukrotnie zakładał opaskę kapitańską.
Piotr Zieliński nigdy nie będzie, jak Diego Maradona, ale w mieście Boga futbolu doczekał się swojej pamiątki. Na przedmieściach Neapolu, w dzielnicy Quarto, powstał pierwszy mural z wizerunkiem polskiego piłkarza. Podobiznę Zielińskiego można znaleźć na trasie do Varcaturo, czyli miejscowości, w której zawodnik mieszka od pierwszych dni pobytu w Napoli.
Mural przedstawia wizerunek Zielińskiego bijącego brawo z Wezuwiuszem w tle, a obok sylwetki piłkarza znajduje się godło Polski.
- To docenienie Piotra za całokształt - mówi Alberto Caccia. - Może nie ma temperamentu, który porwałby tłum, ale dla drużyny jest nieoceniony. W ostatnich latach Napoli opuściło wielu ważnych piłkarzy: Dries Mertens, Lorenzo Insigne, Kalidou Koulibaly - należeli do liderów, ale oni mistrzostwa nie zdobyli. To też dużo mówi, ile do zespołu wnosi Zieliński i jak ważny jest w całej układance. Na pewno strata tego gracza byłaby dla klubu dużym ciosem - opowiada dziennikarz.
Chce zostać na dłużej
Zieliński ma ważny kontrakt jeszcze przez następny sezon i chętnie zostałby w klubie na dłużej. Polak jest skłonny podpisać nową umowę z Napoli nawet na gorszych finansowo warunkach (klub proponuje niższe kontrakty doświadczonym zawodnikom). Pytanie, co wydarzy się latem. Nasz piłkarz jest cennym graczem na rynku, w dodatku po bardzo dobrym sezonie i mistrzostwie kraju. To on ma teraz karty w ręku.
Wielkie cele polskiego skrzydłowego. "Mam to na swojej liście marzeń"