Wisłę Kraków wymieniano w gronie faworytów do awansu. Po sezonie zasadniczym zespół Radosława Sobolewskiego zajął czwarte miejsce. We wtorek podejmował Puszczę Niepołomice, które zakończyła zmagania pozycję niżej. Kibice przy ul. Reymonta chcieli zobaczyć, jak ich zespół wkracza do finału.
Rzeczywistość była jednak brutalna, ponieważ Biała Gwiazda przegrała sromotnie na własnym terenie - aż 1:4. Do przerwy gospodarze przegrywali 0:2. W drugiej połowie złapali kontakt, ale kolejne błędy w defensywie wyeliminowały krakowian z walki o PKO Ekstraklasę.
Eksperci w mediach społecznościowych nie pozostawili suchej nitki na Wiśle Kraków po wtorkowym półfinale baraży.
"Wstyd, hańba, żenada" - tymi trzema słowami występ podopiecznych Sobolewskiego skwitował Bartosz Iwan.
"Brak słów. Absurdalny, tragiczny występ. Przepaść pomiędzy wpływem trenera w Puszczy i Wiśle. Gratulacje dla pana Tułacza, bo awans w stu procentach zasłużony" - skomentował Tomasz Ćwiąkała z Canal Plus Sport.
"Trener Tułacz brutalnie wyjaśnił trenera Sobolewskiego i to dwa razy" - dodał Piotr Majchrzak, dziennikarz Viaplay.
"Wisła nie udźwignęła. Totalny brak pomysłu na odwrócenie meczu" - ocenił Dariusz Faron z Wirtualnej Polski.
"Szkoda takiego klubu jak Wisła. Dramat po prostu. Gratulacje dla Puszczy" - podsumował Michał Kołodziejczyk, szef Canal Plus Sport.
"Sorry. 4-1. Pełna kompromitacja Wisły u siebie. Murawa ewidentnie przeszkodziła" - dodał prześmiewczo dziennikarz Stefan Bielański.
"Jezu, na poziomie dramaturgii to najlepszy mecz, jaki widziałem w tym sezonie, bo było w nim WSZYSTKO. Brawa dla Puszczy za strategię, a później bronienie się bez paniki (szczęście też pomogło). A w Wiśle najlepsi kibice. 24k, atmosfera top. No cóż, trzeba iść na piwko teraz" - przyznał Mateusz Święcicki, komentator Eleven Sports.
"Kibice krzyczą: 'Wisła grać', a w drugiej połowie Wisła swoje okazje miała, przewagę też ma. Zły moment na to hasło" - napisał Żelisław Żyżyński z Canal Plus Sport.
"Viva baraże w I lidze" - podsumował krótko Zbigniew Boniek.
Zobacz też:
Fernando Santos mocno zaskoczył. Tego nie spodziewali się nawet kadrowicze!