"Jak Wlazły w najlepszych czasach". Kuriozum w barażu o Serie A [WIDEO]

Twitter / ELEVENSPORTSPL / Na zdjęciu: obrona Davide Faraoniego
Twitter / ELEVENSPORTSPL / Na zdjęciu: obrona Davide Faraoniego

W rywalizacji o pozostanie w Serie A Hellas Werona pokonał Spezię Calcio 3:1. Bohaterem meczu został Davide Faraoni, który popisał się interwencją podobną do Luisa Suareza. Uchronił on swój zespół od straty bramki, a może nawet i od spadku.

Zgodnie z nowym regulaminem w momencie, gdy Spezia Calcio i Hellas Werona zakończyły sezon zasadniczy Serie A z identyczną liczbą punktów na granicy strefy spadkowej, odbyło się dodatkowe spotkanie. Mecz miał miejsce w Reggio Emilia, naturalnym terenie, by żadna z drużyn nie miała przewagi.

W pierwszej z wymienionych ekip wystąpiło aż czterech Polaków, natomiast w Hellasie jeden. Jednak to właśnie Paweł Dawidowicz już w pierwszej minucie mógł się cieszyć, bo zespół z Werony prowadził 1:0 po bramce Davide Faraoniego.

Dziesięć minut później Spezia doprowadziła do remisu, a konkretnie dokonał tego Ethan Ampadu. Mimo to Hellas schodził na przerwę z bardzo korzystnym wynikiem. Po dwóch bramkach Cyrila Ngonge zespół z Werony prowadził 3:1.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: fenomenalny strzał w Ameryce Południowej. Prawdziwe "golazo"!

W drugiej połowie zespół Polaków miał dogodną sytuację, by złapać kontakt z rywalem. W 67. minucie Eldor Szomurodow stanął oko w oko z Lorenzo Motipo i zdecydował się na przelobowanie golkipera rywali.

Jednak zmierzającą do bramki piłkę z linii bramkowej wybił Davide Faraoni. Tyle tylko, że zrobił to... ręką. Dzięki temu Hellas uniknął straty gola, ale ich zawodnik otrzymał czerwoną kartkę, a Spezii przyznano rzut karny.

"Jak Wlazły w najlepszych czasach" - ocenił interwencję Faraoniego jeden z komentatorów meczu.

Do "jedenastki" podszedł M'Bala Nzola, ale wykonał ją fatalnie. Bramkarz Hellasu wyczuł intencję strzelca i tym samym wynik nie uległ zmianie. Ostatecznie do samego końcu nie zobaczyliśmy już bramek i to Spezia pożegnała się z Serie A.

Była to interwencja, która przypomniała obronę ręką Luisa Suareza z mistrzostw świata 2014. Wówczas Urugwajczyk uchronił swoją reprezentację od straty bramki, samemu otrzymując czerwoną kartkę. Ghana jednak nie wykorzystała rzutu karnego i odpadła z rywalizacji. Tym samym finał obu sytuacji był identyczny.

Przeczytaj także:
Poznaliśmy trzeciego beniaminka Serie A. Gol w doliczonym czasie na miarę awansu

Komentarze (0)