Mistrzowie świata nie hamują. Lionel Messi zadał pierwszy cios

PAP/EPA / Wu Hao / Radość piłkarzy Argentyny w meczu z Australią
PAP/EPA / Wu Hao / Radość piłkarzy Argentyny w meczu z Australią

Reprezentacja Argentyny pokazała się z dobrej strony w meczu towarzyskim z Australią. Publiczność kilkakrotnie skandowała imię i nazwisko Lionela Messiego, a ten odwdzięczył się eleganckim golem. Albicelestes zwyciężyli 2:0.

Na trafienie do bramki Australii nie trzeba było długo czekać. Kibice w Pekinie mogli wiwatować na część Lionela Messiego w 2. minucie. Kapitan Albicelestes spokojnie opanował piłkę blisko linii pola karnego, ułożył ją sobie na lewej stopie i pokonał bramkarza Kangurów technicznym uderzeniem. Krótka akcja bramkowa była konsekwencją odebrania futbolówki wysoko na połowie przeciwnika, a asystował Enzo Fernandez.

Argentyna przeprowadziła na początku meczu kilka akcji z wykorzystaniem Lionela Messiego. Z jednej strony nie było to zaskoczenie, a z drugiej było, ponieważ Australia jest znana z solidnego bronienia. Tym razem spuszczała ze wzroku zawodnika Interu Miami i pozwoliła mu na oddanie trzech strzałów w niespełna kwadrans.

Przewaga mistrzów świata w posiadaniu piłki była wyraźna. Ich przeciwnicy głównie biegali bez niej w wybieranych przez Albicelestes kierunkach. W 23. minucie była co prawda akcja zakończona groźnym dośrodkowaniem w pole karne Argentyny, ale żaden Australijczyk nie sprawdził Emiliano Martineza.

ZOBACZ WIDEO: Nieprawdopodobne sceny. Cieszył się z gola ze środka boiska, a po chwili...

Jeden z bohaterów mundialu został sprawdzony dopiero w 28. minucie. Mitchell Duke miał wielką szansę na pokonanie Emiliano Martineza po dośrodkowaniu Aidena O'Neilla, ale oddał uderzenie w zasięgu rąk bramkarza. Argentyńczykowi udało się sparować piłkę na słupek, a następnie samemu się zaasekurować.

Przed przerwą była jeszcze jedna szansa na gola Lionela Messiego, do którego skuteczności można było mieć coraz większe zastrzeżenia. Kapitan Argentyny wystartował do podania prostopadłego i starał się przelobować wysuniętego Matthewa Ryana. Ta sztuka co prawda udała się, jednak jednocześnie piłka wylądowała na górnej siatce.

Na początku drugiej połowy meczu przeszła kolejna fala ataków Argentyny, ale bez efektu. Pokonać Matthewa Ryana nie zdołali swoimi uderzeniami Lionel Messi, ani Angel Di Maria. Tym samym Australia mogła jeszcze liczyć na uniknięcie porażki, skoro do wyrównania brakowało jej zaledwie jednego gola.

W 68. minucie zgasła nadzieja po stronie Australii, ponieważ padła bramka na 2:0. Lionel Messi oraz Rodrigo De Paul rozegrali krótko rzut rożny, a piłka powędrowała w pobliże narożnika pola karnego do byłego pomocnika Udinese Calcio. Jego wypieszczone dośrodkowanie doczekało się zakończenia strzałem przez Germana Pezzellę. Matthew Ryan nie miał szans na zatrzymanie piłki przed jej lądowaniem w siatce.

Argentyna - Australia 2:0 (1:0)
1:0 - Lionel Messi 2'
2:0 - German Pezzella 68'

Składy:

Argentyna: Emiliano Martinez - Nahuel Molina, Cristian Gabriel Romero, Nicolas Otamendi (46' German Pezzella), Marcos Acuna - Rodrigo De Paul (79' Guido Rodriguez), Enzo Fernandez (74' Alejandro Garnacho), Alexis Mac Allister (58' Julian Alvarez) - Angel Di Maria (58' Giovanni Lo Celso), Lionel Messi, Nicolas Gonzalez (74' Leandro Paredes)

Australia: Matthew Ryan - Nathaniel Atkinson (73' Ryan Strain), Harry Souttar, Kye Rowles, Jordan Bos - Aiden O'Neill (63' Denis Genreau) - Matthew Leckie (74' Alex Robertson), Keanu Baccus, Riley McGree (73' Connor Metcalfe), Jamie Maclaren (46' Ajden Hrustić) - Mitchell Duke (63' Brandon Borello)

Żółta kartka: Atkinson (Australia)

Sędzia: Ma Ning

Czytaj także: Zinedine Zidane z priorytetem na przyszłość. Ten klub chce prowadzić Francuz
Czytaj także: Paulo Sousa radzi sobie we Włoszech. Zapracował na nowy kontrakt?

Komentarze (0)