Obecne rozgrywki dla jedenastki sponsorowanej przez KGHM są jedną wielką katastrofą. Po nieudanym eksperymencie z Andrzejem Lesiakiem misję ratowania byłego mistrza Polski powierzono Franciszkowi Smudzie, którego pracę powoli widać w grze podopiecznych. Zagłębie wciąż ma jednak problemy ze zdobywaniem kompletu punktów i po 11 meczach ma koncie zaledwie sześć oczek, okupując dno ligowej tabeli. Szansy na zmianę tego stanu rzeczy upatrywano w pojedynku ze Śląskiem. Drużyna Ryszarda Tarasiewicza nie potrafiła przecieżwygrać od siedmiu spotkań, pogrążając w ewidentnym dołku. Dodatkową motywacją dla piłkarzy gości mogła być też wzajemna niechęć kibiców i rywalizacja obu zespołów o prymat w regionie. Mimo to skończyło się porażką. - Dolny Śląsk na pół roku owszem należy do Śląska Wrocław - przyznał Świerczewski i od razu dodał z pewnością siebie: - Wiosną jest rewanż przed naszą publicznością i będziemy mieli okazję to zweryfikować.
Póki co jednak lubinianom uciekła szansa na punkty, bo WKS mimo dwóch bramek nie pokazał na boisku nic wielkiego. - Nie mogliśmy zdobyć tutaj ani 5 ani 4 punktów, tylko trzy. I tyle było w zasięgu. Porażka martwi o tyle, że była to jedna ze słabszych drużyn, z jakimi graliśmy i mogliśmy ją ograć. Mimo to się nie udało i trzeba na pewno coś poprawić - stwierdził ze smutkiem były reprezentant Polski, który przyczyn porażki upatrywał w niekonsekwencji Zagłębia. - W pierwszej połowie wydawało się, że się rozkręcamy. W drugiej niestety - trochę na skutek moich błędów, trochę kolegów z obrony - nie byliśmy w stanie uchronić się przed stratą bramki - ocenił i dodał: - Drużyna Śląska nie pokazała zbyt wiele, my też w drugich 45 minutach nie prezentowaliśmy się najlepiej i na pewno nie było to dobre widowisko.
Dobrą wiadomością, w ogólnie trudnej sytuacji, dla wszystkich na Dialog Arena może być powrót do składu Szymona Pawłowskiego, który powinien wnieść dużo ożywienia w poczynania ofensywne zespołu Smudy. Reprezentant Polski od kilku spotkań narzekał na uraz mięśnia przywodziciela i nie pojawiał się na placu gry. W sobotę w 80.minucie zastąpił Piotra Świerczewskiego i zaraz po wejściu na boisko przeprowadził bardzo groźną i efektowną akcję na prawym skrzydle. - To jest bardzo dobry piłkarz. Szkoda, że wcześniej był już kontuzjowany. Na pewno trener i całą drużyna czeka na niego, bo tylko wzmocni konkurencję - ocenił zmieniony pomocnik Miedziowych i dalej chwalił młodszego kolegę: -Widziałem na treningach, że potrafić grać fajnie i kombinacyjnie, a teraz trzeba liczyć na taką postawę w kolejnych meczach.
Sytuacji Zagłębia może stać jeszcze trudniejsza, gdyby okazało się, że nowym selekcjonerem zostanie Franciszek Smuda. Odmianę lubinianie zawdzięczają przecież jemu i trudno przewidzieć czy jego następca będzie w stanie bezboleśnie przejąć zespół i w dalszym ciągu kontynuować dobrą zdaję się linię Franza. Poza tym, świadomość, że trener w każdej chwili może odejść na pewno nie wpływa dobrze na koncentrację zawodników. Innego zdania jest jednak Piotr Świerczewski. - My o tym nie myślimy, bo to sprawa trenera. W każdym razie ma chyba zapis w kontrakcie, że może odejść, jeżeli dostanie propozycję z reprezentacji Polski - powiedział doświadczony pomocnik i dodał na zakończenie: - Byłoby szkoda, gdyby nas opuścił, bo dobrze nam się współpracuje, gra nam się coraz bardziej układa, jesteśmy coraz lepiej przygotowani i trzeba to tylko potwierdzić wynikami sportowymi.