Piotr Świerczewski: Rewanż na wiosnę

Zagłębie Lubin przegrało derbowy pojedynek ze Śląskiem Wrocław. Poza kwestią prestiżu ta porażka może mieć jednak dla Miedziowych bardziej wymierne konsekwencje. Stracili bowiem oni kolejną szansę na wydostanie się ze strefy spadkowej, w której znajdują się od początku sezonu i ich sytuacja wygląda coraz gorzej. - Trener będzie musiał nad tym pomyśleć, bo jeżeli w czwartek przed własną publicznością nie wygramy z Polonią Bytom to grunt pod naszymi nogami zrobi się naprawdę grząski - powiedział po spotkaniu filar linii pomocy Piotr Świerczewski.

Obecne rozgrywki dla jedenastki sponsorowanej przez KGHM są jedną wielką katastrofą. Po nieudanym eksperymencie z Andrzejem Lesiakiem misję ratowania byłego mistrza Polski powierzono Franciszkowi Smudzie, którego pracę powoli widać w grze podopiecznych. Zagłębie wciąż ma jednak problemy ze zdobywaniem kompletu punktów i po 11 meczach ma koncie zaledwie sześć oczek, okupując dno ligowej tabeli. Szansy na zmianę tego stanu rzeczy upatrywano w pojedynku ze Śląskiem. Drużyna Ryszarda Tarasiewicza nie potrafiła przecieżwygrać od siedmiu spotkań, pogrążając w ewidentnym dołku. Dodatkową motywacją dla piłkarzy gości mogła być też wzajemna niechęć kibiców i rywalizacja obu zespołów o prymat w regionie. Mimo to skończyło się porażką. - Dolny Śląsk na pół roku owszem należy do Śląska Wrocław - przyznał Świerczewski i od razu dodał z pewnością siebie: - Wiosną jest rewanż przed naszą publicznością i będziemy mieli okazję to zweryfikować.

Póki co jednak lubinianom uciekła szansa na punkty, bo WKS mimo dwóch bramek nie pokazał na boisku nic wielkiego. - Nie mogliśmy zdobyć tutaj ani 5 ani 4 punktów, tylko trzy. I tyle było w zasięgu. Porażka martwi o tyle, że była to jedna ze słabszych drużyn, z jakimi graliśmy i mogliśmy ją ograć. Mimo to się nie udało i trzeba na pewno coś poprawić - stwierdził ze smutkiem były reprezentant Polski, który przyczyn porażki upatrywał w niekonsekwencji Zagłębia. - W pierwszej połowie wydawało się, że się rozkręcamy. W drugiej niestety - trochę na skutek moich błędów, trochę kolegów z obrony - nie byliśmy w stanie uchronić się przed stratą bramki - ocenił i dodał: - Drużyna Śląska nie pokazała zbyt wiele, my też w drugich 45 minutach nie prezentowaliśmy się najlepiej i na pewno nie było to dobre widowisko.

Dobrą wiadomością, w ogólnie trudnej sytuacji, dla wszystkich na Dialog Arena może być powrót do składu Szymona Pawłowskiego, który powinien wnieść dużo ożywienia w poczynania ofensywne zespołu Smudy. Reprezentant Polski od kilku spotkań narzekał na uraz mięśnia przywodziciela i nie pojawiał się na placu gry. W sobotę w 80.minucie zastąpił Piotra Świerczewskiego i zaraz po wejściu na boisko przeprowadził bardzo groźną i efektowną akcję na prawym skrzydle. - To jest bardzo dobry piłkarz. Szkoda, że wcześniej był już kontuzjowany. Na pewno trener i całą drużyna czeka na niego, bo tylko wzmocni konkurencję - ocenił zmieniony pomocnik Miedziowych i dalej chwalił młodszego kolegę: -Widziałem na treningach, że potrafić grać fajnie i kombinacyjnie, a teraz trzeba liczyć na taką postawę w kolejnych meczach.

Sytuacji Zagłębia może stać jeszcze trudniejsza, gdyby okazało się, że nowym selekcjonerem zostanie Franciszek Smuda. Odmianę lubinianie zawdzięczają przecież jemu i trudno przewidzieć czy jego następca będzie w stanie bezboleśnie przejąć zespół i w dalszym ciągu kontynuować dobrą zdaję się linię Franza. Poza tym, świadomość, że trener w każdej chwili może odejść na pewno nie wpływa dobrze na koncentrację zawodników. Innego zdania jest jednak Piotr Świerczewski. - My o tym nie myślimy, bo to sprawa trenera. W każdym razie ma chyba zapis w kontrakcie, że może odejść, jeżeli dostanie propozycję z reprezentacji Polski - powiedział doświadczony pomocnik i dodał na zakończenie: - Byłoby szkoda, gdyby nas opuścił, bo dobrze nam się współpracuje, gra nam się coraz bardziej układa, jesteśmy coraz lepiej przygotowani i trzeba to tylko potwierdzić wynikami sportowymi.

Źródło artykułu: