"To już inny Frankowski". Były reprezentant pod wrażeniem przemiany Polaka

Getty Images /  Sylvain Lefevre / Na zdjęciu: Przemysław Frankowski
Getty Images / Sylvain Lefevre / Na zdjęciu: Przemysław Frankowski

Takiego sezonu, zarówno w wykonaniu samego Przemysława Frankowskiego jak i całego Lens, nie spodziewał się nikt. Czy w kolejnym może być jeszcze lepiej? - To będzie prawdopodobnie całkiem nowa drużyna - prognozuje Joachim Marx.

Kylian Mbappe, Lionel Messi a obok nich Przemysław Frankowski. Tak właśnie prezentowała się jedenastka zeszłego sezonu Ligue 1 według "L'Equipe".

Polak ma za sobą kapitalne rozgrywki, w trakcie których był jednym z najlepiej ocenianych piłkarzy. Dość powiedzieć, że jeżeli spojrzeć na oceny indywidualne, to wyższą średnią mógł pochwalić się jedynie Leo Messi.

Znakomita forma polskiego zawodnika wydatnie przyczyniła się także do świetnego wyniku całego zespołu. Lens nieoczekiwanie sięgnęło po wicemistrzostwo kraju, tracąc do PSG zaledwie punkt.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Vinicius Jr zmienia dyscyplinę? Ależ zabawa!

- Przez trzy lata nie było tu w tym zespole wielkich zmian. Drużyna się bardzo dobrze zgrała, prezentowała dobry futbol, a zdaniem wielu ekspertów we Francji była to nawet najlepsza drużyna poprzedniego sezonu. Teraz jednak szykują się pewne zmiany i to już nie będzie to samo - przestrzega były zawodnik RC Lens i reprezentacji Polski, mieszkający na co dzień we Francji, Joachim Marx.

Sukces okupiony stratami 

Niespodziewany sukces bardzo często wiąże się z utratą kluczowych piłkarzy. Nie inaczej może być w przypadku Lens. Wydaje się niemal pewne, że zespół opuści kuszony saudyjskimi pieniędzmi Seko Fofana, a następny w kolejce ma być Lois Openda, za którego RB Lipsk jest gotowe zapłacić nawet 38 milionów euro. Tym samym Lens straciłoby dwóch najlepszych strzelców.

- Zespół niespodziewanie wywalczył 2. miejsce w lidze i niektórzy wyrobili sobie markę i mogą zacząć się odejścia. Do tej pory, odkąd klub awansował do Ligue 1, nie było tu wielkich zmian - zwraca uwagę Joachim Marx.

- Może jednak okaże się, że odpowiednio wzmocniona drużyna będzie grać jeszcze lepiej. Dużą siłą Lens było jednak zgranie i ogólne koleżeństwo. Ten zespół naprawdę bardzo dobrze się ze sobą dogadywał, wszyscy byli jak rodzina. Trudno powiedzieć, jak to będzie po tych wszystkich zmianach - dodaje nasz rozmówca.

Czy jednak częścią nowego Lens wciąż będzie Przemysław Frankowski? Teoretycznie po tak udanym sezonie i tylu wyróżnieniach indywidualnych, 28-latek powinien móc śmiało liczyć na konkretne oferty. W praktyce jednak, póki co, nie za wiele się wokół niego dzieje.

- Wydaje mi się, że w przypadku Frankowskiego wielkich zmian nie będzie. Nie słychać w jego kontekście ani o tym, żeby sam chciał odejść, ani też nie mówi się o żadnym zainteresowaniu jego osobą - twierdzi Marx.

- Osobiście uważam jednak, że dla dobra jego kariery najlepiej by było, gdyby jeszcze przynajmniej rok został w Lens - dodaje nasz rozmówca.

Pomógł powrót na swoją pozycję

Dziś pozycja Frankowskiego w Lens jest niepodważalna. Polak w całym sezonie Ligue 1 opuścił zaledwie jedno spotkanie, gdy pauzował za nadmiar żółtych kartek. W drugiej połowie sezonu stał się natomiast jednym z zawodników, od których Franck Haise rozpoczynał ustalanie składu.

- Frankowski to chłopak, który w tym sezonie zrobił największy progres. Jak wrócił po mistrzostwach świata, to już nie był ten sam zawodnik. Był dużo bardziej bojowy, nie bał się podejmować ryzyka. Wreszcie zaczął ruszać skrzydłem, więcej dawać w ofensywie. Dodatkowo zaczął też wykonywać rzuty karne, co pokazuje, że w drużynie mają do niego zaufanie - wylicza.

Joachim Marx doskonale wie, co mówi. Sam występował w barwach RC Lens w latach 1975-1979, zaś po karierze zawodniczej osiadł na stałe we Francji i do dziś regularnie pojawia się na stadionie Lens, by dopingować dawną drużynę. 23-krotny reprezentant Polski zwraca jednak uwagę, że główną przyczyną znakomitej dyspozycji Frankowskiego był powrót na jego nominalną pozycję.

- Frankowski do Lens przychodził na prawą stronę defensywy. W jego pierwszym sezonie w klubie został jednak Jonathan Clauss i Frankowski musiał z konieczności grać na lewej stronie. Tam natomiast było widać po nim dużo więcej strachu. Nie chciał piłki, nie wykazywał inicjatywy, ryzyka. Przyjmował i oddawał. I to zawsze do tyłu. Gdy natomiast wszedł na prawą stronę, to mocno odbudował się psychicznie i stał się jednym z najlepszych piłkarzy Lens - opisuje Marx.

Stare porzekadło mówi jednak, że łatwiej wejść na szczyt, niż się na nim utrzymać. Przed Przemysławem Frankowskim, jak i całym Lens, teraz będą natomiast zupełnie nowe realia. Drużyna, która jeszcze w 2020 roku grała na poziomie Ligue 2, będzie musiała zaadaptować się do gry na trzech frontach i godzić krajowe rozgrywki z występami w Lidze Mistrzów. Jakie zatem cele stawia się Lens na nadchodzący sezon?

- O mistrzostwie, wiadomo, nikt poza Paryżem tu nie mówi. Pierwsze miejsce jest zarezerwowane dla PSG. Oczywiście, patrząc na zeszły sezon, jakie mieli kłopoty, można powiedzieć, że wszystko w futbolu jest możliwe. Jednak naprawdę o mistrzostwie nikt tu nie wspomina. Reszcie drużyn pozostaje walka o miejsce w Champions League - tłumaczy Marx. - W samej Lidze Mistrzów wiele natomiast zależy od losowania - dodaje.

- Wynik Lens w tym sezonie to była wielka niespodzianka. Jednak jak najbardziej zasłużona,  zwłaszcza patrząc na ich końcówkę sezonu. To była "szampańska piłka", jak to mówią Francuzi - podsumowuje Marx.

Bartłomiej Bukowski, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Rusza ważna inwestycja dla Warty Poznań
Do transferu przekonały go 2 osoby

Źródło artykułu: WP SportoweFakty