Przed kilkoma dniami WP SportoweFakty ujawniło, że na mecz reprezentacji Polski z Mołdawią wraz z władzami PZPN poleciał Mirosław Stasiak (więcej TUTAJ). To człowiek, który został skazany za korupcję w piłce nożnej.
Na tym jednak nie koniec afery. PZPN przez kilka dni na ten temat milczał, a wcześniej nie odpowiedział na pytania autora artykułu, Szymona Jadczaka. Związek wydał swoje oświadczenie dopiero w czwartek. I wywołało ono jeszcze większe zamieszanie.
PZPN twierdzi, że Stasiak poleciał do Kiszyniowa na zaproszenie jednego z partnerów kadry. Nie ujawnił jednak, którego, tłumacząc się zasadami poufności. Na to ostro zareagował Rafał Brzoska, prezes InPostu, jednego z głównych sponsorów kadry. Grozi on nawet zerwaniem współpracy z PZPN.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Magia wciąż zachowana". Popis zawodnika FC Barcelony
"Sugerowanie przez PZPN, że osoba powiązana z korupcją w piłce czyli Pan Stasiak rzekomo był zaproszony do Mołdawii przez jednego ze sponsorów (gdzie InPost jest jednym ze sponsorów) jest skandalicznym nadużyciem! Na meczu od nas byli jedynie pracownicy firmy" - rozpoczyna założyciel firmy InPost.
"Oczekujemy natychmiastowego podania informacji, który ze sponsorów rzekomo zaprosił tę osobę. Po drugie - bardzo poważnie zastanawiamy się nad kontynuowaniem wsparcia polskiej piłki w formule, którą ostatnio obserwujemy. Nie pozwolimy na to, by nasz brand był wiązany z korupcją" - dodał biznesmen.
Przedsiębiorstwo InPost w 2022 roku zawarło największą umowę sponsorską prywatnej polskiej firmy w historii PZPN. Obowiązuje ona do 31 lipca 2024 roku, ale może zostać przedłużona o kolejne dwa lata. Według informacji Sebastiana Staszewskiego z Interii opiewa ona na ok. 8-10 milionów złotych rocznie. Brak tych pieniędzy stanowiłby więc poważną wyrwę w budżecie związku.
Czytaj więcej:
"Jeśli nie masz ambicji, to spieprzaj". Lato znów ostro o kadrze