Doniesienia arabskich mediów, że Fernando Santos zrezygnuje z prowadzenia reprezentacji Polski na rzecz objęcia Al Shabab rozgrzały do czerwoności środowisko dziennikarskie i opinię publiczną w naszym kraju. Wiadomo już, że była to tylko plotka, a Portugalczyk nigdzie się nie wybiera (czytaj więcej ->>).
Sytuację podgrzał jednak rzecznik prasowy kadry, Jakub Kwiatkowski, w momencie gdy na Twitterze zamieścił wpis, w którym zdradził, że PZPN nie może dodzwonić się do selekcjonera. Zostało to odebrane jako jasny sygnał, że rzeczywiście jest coś na rzeczy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jak tego nie strzelił?! Koszmarny kiks przed pustą bramką
Łukasz Wachowski odniósł się do tego wpisu w rozmowie z Kanałem Sportowym. - Za bardzo nie wiem do końca, o co chodziło z tym, że ktoś się nie mógł dodzwonić. Kuba chyba w ferworze walki to napisał. Ma ostatnio słabszą passę i nawet z tym dzwonieniem mu za bardzo nie wyszło - stwierdził sekretarz generalny PZPN-u.
Wyjaśnił, że nie miał on żadnego kłopotu, by skomunikować się z Fernando Santosem. - Zadzwoniłem, trener odebrał, porozmawialiśmy. Wydaje mi się, że to, co zostało napisane rozwiewa wszelkie wątpliwości. Trener powiedział: "słuchaj, jestem poważnym człowiekiem. Jeżeli cokolwiek byłoby na rzeczy, to jako pierwsi dowiedzielibyście się wy, federacja. Mam ważny kontrakt z drużyną narodową i to zamyka temat" - wyjaśnił obszerniej Wachowski. W swojej wypowiedzi odniósł się oczywiście do wpisu Cezarego Kuleszy, prezesa PZPN.
Dodał, że Fernando Santos przebywał na urlopie i spędzał czas z rodziną, ale od razu odebrał od niego telefon, gdy tylko zobaczył, że ten próbuje się z nim skontaktować.
- Z tego co przekazał trener, to moim zdaniem on w ogóle nie był świadomy, że coś takiego w Internecie krąży. Mam 100 proc. pewność, że na pewno o tym nie wiedział, bo znam jego podejście do nowinek technicznych, które dla niego mogą być trudne do ogarnięcia i według mnie, w ogóle tego nie czyta ani z tego nie korzysta. Absolutnie rozumiem podejście kibiców, którzy wypisywali do nas w socialach z troski o to, co dalej będzie z reprezentacją - powiedział Wachowski.
W odniesieniu do sytuacji z Paulo Sousą, który zrezygnował z prowadzenia reprezentacji naszego kraju na rzecz pracy we Flamengo Rio de Janeiro przed decydującym etapem eliminacji do mistrzostw świata, stwierdził, że nigdy nie można mieć całkowitej pewności na rzeczy, na które nie ma się wpływu. Na ten moment nie ma jednak zagrożenia, by historia z innym Portugalczykiem miałaby się powtórzyć.
Czytaj również:
Pawłowicz o zamieszaniu wokół Santosa