W czwartek nad ranem piłkarze obu drużyn urządzili sobie trening strzelecki w Stanach Zjednoczonych. Skuteczniejszy był jednak Arsenal, który zwyciężył 5:3 z FC Barceloną, sprawiając niespodziankę. Wynik mógł być jeszcze wyższy, ale Bukayo Saka zmarnował rzut karny.
Strzelanie bardzo szybko rozpoczął Robert Lewandowski, który rozegrał całą pierwszą połowę. W siódmej minucie kapitan reprezentacji Polski strzałem z niewielkiej odległości zaznaczył swoją obecność na murawie.
Nie zmieniła się pozycja Lewandowskiego w hierarchii trenera Xaviego. Kataloński "Sport" po zakończeniu spotkania przyznał mu notę "6" w skali od "1" do "10".
"Miał niewielki udział. Dobre naciśnięcie Arsenalu z przodu przyniosło efekt, ale nadal był w stanie strzelić gola. Podniósł martwą piłkę w polu karnym Ramsdale'a i pokonał go z łatwością. Nie odkryjemy nic w tym momencie, twierdząc, że jest prawdziwym "killerem" - napisano.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skradł show przed graczami Juventusu. Zobacz, co zrobił z piłką
34-latek bez trudu wykończył sytuację bramkową. "Polski napastnik z przyjemnością wykończył znakomitą akcję Abde, który dał podanie i po tym, jak Ramsdale wybił pierwszy strzał Raphinhi, "Lewy" popisał się strzałem lewą nogą w pierwszym kontakcie - relacjonowali dziennikarze "Mundo Deportivo".
Dyskretny debiut zaliczył były pomocnik Manchesteru City. "Gundogan ze swojej strony miał niewielki wpływ na grę. Był odłączony, jak Lewandowski, który ledwo dostawał piłki" - dodała "Marca".
Czytaj więcej:
Lewandowski już strzela. Bramkarz Arsenalu bez szans [WIDEO]
Mateusz Borek zaskoczył widzów. Z powodu reprezentacji szybko musiał się poprawić
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)