Na środę, 26 lipca zaplanowano spotkanie Rakowa Częstochowa w ramach 2. rundy eliminacji Ligi Mistrzów. W pierwszym meczu na własnym boisku mistrz Polski gościł Karabach Agdam. W pierwszej połowie nie oglądaliśmy żadnych trafień, natomiast w drugiej rozwiązał się worek z bramkami.
Po 71. minutach Raków prowadził 2:0 i wydawało się, że wygraną ma już w garści. Jednak Karabach nie potrzebował dużo czasu, aby odrobić stratę.
W ciągu dwóch minut goście zdobyli dwie bramki i na kwadrans przed końcem podstawowego czasu gry mieliśmy remis 2:2. Po drugim trafieniu Karabachu Mateusz Borek zaskoczył widzów Telewizji Polskiej, którzy oglądali to spotkanie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jak tego nie strzelił?! Koszmarny kiks przed pustą bramką
- Dawno nie widziałem tak straconej przewagi - powiedział komentator. - Tak oddanej, bo chyba warto o tym powiedzieć, to nie był jakiś moment szaleńczy - dopowiedział drugi z nich, a mianowicie Robert Podoliński.
Borek szybko jednak zmuszony był poprawić swoją wypowiedź. Zapomniał, że do podobnej sytuacji doszło w meczu el. Euro 2024 Mołdawia - Polska. Wówczas nasza reprezentacja po pierwszej połowie prowadziła 2:0, by ostatecznie przegrać 2:3.
- W piłce klubowej, bo niedawno widzieliśmy to w Macedonii czy też Kiszyniowie - uzupełnił swoją wypowiedź komentator.
- Nie wywołuj demonów - podsumował słowa swojego kolegi Podoliński.
Na całe szczęście mecz Rakowa nie potoczył się tak samo jak Macedonii i Polski. Mimo utraconego prowadzenia Sonny Kittel zdobył gola na wagę zwycięstwa mistrza Polski w doliczonym czasie gry. Dzięki temu do Azerbejdżanu częstochowianie udadzą się z jednobramkową zaliczką.
Przeczytaj także:
Dał o sobie znać. Polak przełamał niemoc strzelecką [WIDEO]