Starcie beniaminków dla "Niebieskich". Ruch Chorzów czekał na to 2323 dni

Otwarcie 2. kolejki PKO Ekstraklasy przyniosło starcie dwóch beniaminków, ale też przy okazji dwóch wielkich firm. Ruch Chorzów pokonał ŁKS Łódź 2:0 po bramkach Kacpra Michalskiego i Tomasza Swędrowskiego.

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki
radość piłkarzy Ruchu Chorzów PAP / Zbigniew Meissner / Na zdjęciu: radość piłkarzy Ruchu Chorzów
To pierwszy domowy mecz Niebieskich w najwyższej klasie rozgrywkowej po sześciu latach. Wprawdzie nie był on rozgrywany w Chorzowie, a w Gliwicach, które od początku 2023 roku są tymczasowym domem dla ekipy trenera Jarosława Skrobacza. Stadion Piasta wypełnił się po brzegi sympatykami Ruchu, którzy mieli prawo mieć niedosyt po przegranym 1:2 inauguracyjnym meczu w Lubinie z KGHM Zagłębiem.

- Zrzucam to na karb nerwowości towarzyszącej debiutowi wielu graczy w ekstraklasie. W naszej grze było mnóstwo niedokładności i strat w prostych sytuacjach. Nogi piłkarzy były spętane i ich głowa nie pracowała tak jak należy. Liczę jednak, że z każdym spotkaniem będziemy grać coraz lepiej. Stać nas na to - zapewniał na przedmeczowej konferencji prasowej trener Skrobacz.

ŁKS też miał prawo mieć niedosyt po pierwszej serii gier, ale jednak przegrał dość wyraźnie z Legią w Warszawie, bo aż 0:3. Trener Kazimierz Moskal mówił, że podejście jego zespołu musi być takie samo, mimo że nie przyniosło sukcesu. Wiele uzależniał od dyspozycji dnia przeciwnika.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jak tego nie strzelił?! Koszmarny kiks przed pustą bramką

Obie ekipy podchodziły do meczu osłabione. Gospodarzom pomóc nie mogli kontuzjowani Jan Sedlak oraz Tomasz Foszmańczyk, zaś gościom - Kamil Dankowski oraz Pirulo, których trener Moskal na konferencji prasowej nazwał "znakami zapytania", wtedy jeszcze bez zdradzania personaliów.

Odważnie mecz w Gliwicach zaczęli łodzianie. Już w drugiej minucie przed szansą stanął Michał Mokrzycki, a w ósmej o strzał z dystansu pokusił się Dani Ramirez, lecz także bez pożądanego efektu. Za to Ruch w 14. minucie już objął prowadzenie. Po wrzucie z autu Tomasza Wójtowicza piłka dotarła do Remigiusza Szywacza, a ten wyłożył ją Kacprowi Michalskiemu. Pierwszy strzał 23-latka obronił Aleksander Bobek, ale przy dobitce bramkarz ŁKS-u był bez szans.

W drugim kwadransie gry z powodu urazu boisko musiał opuścić napastnik ŁKS-u Kay Tejan, którego zastąpił Maciej Śliwa, a na początku trzeciego piłka znalazła się w siatce Jakub Bieleckiego, ale - jak się okazało - uderzający Bartosz Szeliga w momencie zagrania piłki z rzutu wolnego przez partnera był na spalonym.

Po chwili Szeliga wymienił sobie piłkę z Piotrem Głowackim i uderzył, ale prosto w bramkarza Ruchu. Z kolei w 38. minucie przyjezdni mieli potrójną szansę po rzucie rożnym. Najbliżej szczęścia był uderzający z półwoleja prawą nogą Dani Ramirez, lecz z pomocą Szymona Szymańskiego Bielecki obronił to uderzenie. W odpowiedzi - jeszcze przed przerwą - dwie okazje miał Juliusz Letniowski: raz uderzenie po rykoszecie obronił Bobek, a za drugim razem był spalony.

Tuż po przerwie stuprocentową sytuację na 2:0 po samotnym rajdzie zmarnował Filip Starzyński pudłując z kilkunastu metrów. Później tak naprawdę poza jednym rajdem Daniego Ramireza w pole karne Ruchu mieliśmy przestój, jeśli chodzi o ciekawe akcje podbramkowe.

Aż do 75. minuty, kiedy to o piłkę na połowie przeciwnika powalczył Daniel Szczepan i "dziubnął" ją przed Michałem Mokrzyckim, po czym popędził w pole karne, a następnie świetnie zagrał do Tomasza Swędrowskiego, któremu nie pozostało już nic, jak tylko skierować piłkę do bramki.

Ełkaesiakom trudno było odrobić straty, szczególnie że od 83. minuty grali w dziesiątkę po drugiej żółtej kartce dla Michała Mokrzyckiego. Do końca spotkania nie byli już w stanie zagrozić bramce Jakuba Bieleckiego.

Łodzianie tym samym po dwóch pierwszych spotkaniach nowego sezonu PKO Ekstraklasy mają na koncie zero punktów i bilans bramek 0:5. Tymczasem Ruch odniósł pierwsze zwycięstwo w najwyższej klasie rozgrywkowej od dokładnie 2323 dni, czyli blisko sześciu i pół roku.

Z Gliwic - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty

Ruch Chorzów - ŁKS Łódź 2:0 (1:0)
1:0 - Kacper Michalski 14'
2:0 - Tomasz Swędrowski 75'

Składy:

Ruch: Jakub Bielecki - Konrad Kasolik, Maciej Sadlok, Remigiusz Szywacz - Kacper Michalski, Szymon Szymański, Tomasz Swędrowski (90+3' Michał Feliks), Tomasz Wójtowicz - Juliusz Letniowski (61' Maciej Firlej), Filip Starzyński (61' Przemysław Szur) - Daniel Szczepan (88' Dominik Steczyk).

ŁKS: Aleksander Bobek - Grzegorz Glapka (66' Mieszko Lorenc), Nacho Monsalve, Adam Marciniak, Piotr Głowacki (81' Artemijus Tutyskinas) - Michał Mokrzycki, Engjell Hoti (66' Jakub Letniowski) - Piotr Janczukowicz (81' Stipe Jurić), Dani Ramirez, Bartosz Szeliga - Kay Tejan (29' Maciej Śliwa).

Sędziował: Damian Sylwestrzak (Wrocław).

Żółte kartki: Szymański, Letniowski, Swędrowski (Ruch) - Mokrzycki, Letniowski (ŁKS).

Czerwona kartka: Mokrzycki (ŁKS) - za drugą żółtą

Widzów: 9 736.

Czytaj także: Chico Ramos z Radomiaka: Groziła mi amputacja nogi. Decydowały godziny!

Czy ŁKS Łódź zdobędzie punkty w dwóch najbliższych meczach?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×