Zakończył profesjonalną karierę tam, gdzie zaczynał ją 18 lat temu. W 2004 roku zawodnik czwartoligowego KS Częstochowa trafił na testy do wielkiej Wisły Kraków i od razu rzucił wszystkich na kolana.
Działacze długo się nie zastanawiali przed podpisaniem z nim kontraktu. Na Reymonta spędził łącznie 2,5 roku i już w swoim pierwszym sezonie wraz z "Białą Gwiazdą" wywalczył mistrzostwo kraju.
W europejskich pucharach Wisła z nim w składzie mierzyła się z takimi markami jak Panathinaikos Ateny, Feyenoord Rotterdam czy Blackburn Rovers. Krakowianie zapłacili za Jakuba Błaszczykowskiego 70 tysięcy złotych i później zarobili na nim fortunę.
Skrzydłowy w 2007 roku został wytransferowany do Borussii Dortmund za trzy miliony euro. W kolejnych sezonach spędzonych na Signal Iduna Park Błaszczykowski stał się ulubieńcem niemieckich kibiców.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tego by nie wymyślili nawet w komedii. Kuriozum z udziałem noszowych
Liczby mówią same za siebie. Dwa mistrzostwa Niemiec, krajowy puchar i dwa Superpuchary - pod wodzą Juergena Kloppa Błaszczykowski zrobił ogromny progres. Razem z Łukaszem Piszczkiem oraz Robertem Lewandowskim tworzył "Polonię Dortmund".
Przed sezonem 2015/16 trafił do Fiorentiny i zaliczył krótki epizod na Półwyspie Apenińskim. Po roku zdecydował się na powrót za naszą zachodnią granicę, bo o jego podpis zabiegali działacze VfL Wolfsburg.
Choć przygoda Błaszczykowskiego w drużynie "Wilków" trwała dwa i pół roku, to nie da się ukryć, że piłkarz był wtedy cieniem samego siebie. Problemy zdrowotne coraz częściej przypominały o sobie.
Na początku 2019 roku wrócił do Wisły w roli ratownika-współwłaściciela. Gdyby nie jego pomoc finansowa, klub mógł nawet zniknąć z piłkarskiej mapy Polski. Błaszczykowski długo nie mógł się pozbierać, kiedy drużyna nie zdołała utrzymać się na poziomie PKO Ekstraklasy.
W ostatnich miesiącach Błaszczykowski przebywał głównie w gabinetach lekarskich. Wrócił po długiej pauzie, by pożegnać się z reprezentacją Polski podczas meczu towarzyskiego z Niemcami (1:0). Gołym okiem było widać, że daleko mu do optymalnej formy.
Kariera reprezentacyjna Błaszczykowskiego była tyleż piękna, co naznaczona piętnem fatalizmu (więcej TUTAJ). Nie można zapominać, że z orzełkiem na piersi wystąpił 109 razy i uczestniczył w trzech wielkich turniejach.
Jego historia zatoczyła piękne koło. Przychodził do Wisły z IV ligi jako zawodnik niepierzony, z Krakowa ruszył w wielki świat, zrobił karierę i postanowił ją zakończyć właśnie w tej samej Wiśle, której stał się współwłaścicielem. W tzw. międzyczasie musiał ratować swój ukochany klub własnymi pieniędzmi. Niesamowita historia, prawda? Czy można sobie wymarzyć piękniejsze okoliczności na ostateczne rozstanie z piłką w roli zawodnika? (więcej TUTAJ).
Czytaj więcej:
Nie do wiary! Chcieli, żeby oddał pieniądze za Błaszczykowskiego
Boniek nie zapomniał o Błaszczykowskim. Szczery wpis byłego prezesa PZPN