W czwartek 10 sierpnia o godz. 20 Lech Poznań podejmie Spartak Trnawa w pierwszym meczu III rundy kwalifikacji Ligi Konferencji Europy. - Nie ma wątpliwości, że faworytem jest polski zespół. Słowaccy kibice uważają jednak, że ich drużyna nie jest bez żadnych szans w tym starciu - mówi nam dziennikarz Pavol Spal z gazety "SME".
- Losowanie wywołało pozytywne reakcje, bo to ciekawy przeciwnik. Ćwierćfinał LKE i pokonanie Villarrealu w fazie grupowej najlepiej świadczy o jego sile, a przecież niedawno grał on też w Lidze Europy. Zapowiada się interesujący pojedynek - dodaje nasz rozmówca.
Wyniki ponad możliwości
Spartak w poprzednim sezonie został wyeliminowany w III rundzie el. LKE po dwumeczu z... Rakowem Częstochowa (0:2 i 0:1). W tabeli rodzimej Fortuna Ligi zajął ostatecznie 3. miejsce, ale oprócz tego zdobył puchar kraju. - W finale pokonali znacznie bogatszy i silniejszy Slovan Bratysława. W lidze spisali się zaś zgodnie z oczekiwaniami, bo można ich określić jako trzecią siłę słowackiej piłki - opisuje Spal.
ZOBACZ WIDEO: Czarne miesiące PZPN. Co dalej? "Zrobiło się nieciekawie"
- Klub z Trnawy ma roczny budżet w wysokości 3-4 milionów euro, a to około 5 razy mniej niż w przypadku aktualnego mistrza kraju ze stolicy. Taka sytuacja sprawia, że nie można sobie pozwolić na kupowanie drogich piłkarzy. Większość transferów to zatrudnianie wolnych zawodników. To sprawia, że możliwości są mocno ograniczone - opowiada dalej dziennikarz.
I jeszcze mniej w porównaniu z Lechem, którego budżet wynosi ok. 120 mln zł, czyli 28 mln euro. Mimo skromnych zasobów Spartak radzi sobie naprawdę nieźle. W ostatnich latach zdołał zdobyć mistrzostwo oraz trzykrotnie sięgnąć po puchar kraju. Oprócz tego zagrał w fazie grupowej Ligi Europy, a w eliminacjach Ligi Mistrzów przed pięcioma laty potrafił wyeliminować Legię Warszawa (2:0 i 0:1).
Polskich akcentów nie brakuje
- Spartak ma swoje mocne strony. Atutami tej drużyny jest siła fizyczna, duża waleczność i pracowitość. Trener Michal Gasparik stawia na solidną obronę i to ona stanowi dla niego priorytet. Z pewnością zaciekawi was też, że w kadrze znajduje się kilku piłkarzy z przeszłością w Polsce - streszcza Spal.
Rzeczywiście w ekipie z Trnawy aż roi się od nazwisk znanych fanom PKO Ekstraklasy. Występy w niej ma za sobą zarówno sam szkoleniowiec, ale także aż dziewiątka zawodników: Lubos Kamenar, Dobrivoj Rusov, Martin Miković, Martin Sulek, Filip Bainović, Martin Bukata, Roman Prochazka, Samuel Stefanik i Erik Daniel. Za najbardziej wartościowego gracza uznaje się zaś nastoletniego stopera Sebastiana Kosę, który był już powoływany do reprezentacji Słowacji. - Niemniej to wyjątek. Średnia wieku wyjściowego składu to bowiem aż około 30 lat - zauważa Spal.
"Lech jest równie trudny jak Raków"
Spartak słabo zainaugurował obecny sezon. W lidze najpierw przegrał u siebie z AS Trenczyn (1:2), a później zremisował na wyjeździe z ViOn Zlate Moravce (1:1). Od podziału punktów zaczął też rywalizację w II rundzie el. LKE z łotewskim FK Auda (1:1), lecz w rewanżu na swoim stadionie pewnie załatwił sprawę awansu zwyciężając aż 4:1.
Sytuacja nie wygląda dla Słowaków optymistycznie. - Gasparik uważa, że Lech jest równie trudny jak Raków rok temu. Przy tym pamiętamy, że ten klub ma duże doświadczenie w Europie i jest znacznie silniejszy finansowo. To wszystko uatrakcyjni jednak rywalizację, a szanse na niespodziankę są zawsze - kończy Spal.
Transmisję meczu Lecha Poznań ze Spartakiem Trnawa będzie można obejrzeć na kanale TVP Sport, a na Słowacji przeprowadzą ją telewizja RTVS Sport i platforma VOYO. Relacja tekstowa dostępna na naszym portalu TUTAJ.
Kuba Cimoszko, dziennikarz WP SportoweFakty