Tegoroczne lato jest wyjątkowo udane dla polskich klubów w kwalifikacjach do europejskich pucharów. Raków Częstochowa w walce o Ligę Mistrzów pewnie przebrnął przez dwie rundy i jest jedną nogą w kolejnej.
Lech Poznań, Legia Warszawa i Pogoń Szczecin też przeszły dalej w eliminacjach Ligi Konferencji Europy. Portowcy po środowej porażce z Gent na wyjeździe (0:5) najprawdopodobniej pożegnają się z rozgrywkami, ale PKO Ekstraklasa wciąż ma szansę na trzech przedstawicieli w fazie grupowej europejskich pucharów.
- Jak dotychczas polskie zespoły prezentowały się dobrze i myślę, że w tym roku przełamią swoją niemoc - mówi WP SportoweFakty Dariusz Dziekanowski, 63-krotny reprezentant Polski i piłkarz takich klubów jak Legia Warszawa czy Widzew Łódź.
Po raz ostatni dwa polskie kluby występowały jednocześnie w fazie grupowej europejskich pucharów w sezonie 2015/2016 (Legia i Lech), wcześniej natomiast 2011/2012 (Wisła i Legia). Później były to pojedyncze występy naszych drużyn w europucharach.
ZOBACZ WIDEO: Czarne miesiące PZPN. Co dalej? "Zrobiło się nieciekawie"
Trzeba pokonywać średniaków
Na drodze Legii i Lecha do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy stanęły w III rundzie kwalifikacji odpowiednio Austria Wiedeń i Spartak Trnawa.
- Myślę, że i Lech i Legia mają więcej atutów od swoich przeciwników. Jeżeli zagrają solidnie, z determinacją, tak jak do tej pory, to tak jak obserwuję grę tych drużyn czy w lidze czy w eliminacjach to uważam, że sobie poradzą. Aczkolwiek na pewno nie będą to łatwe mecze - ocenia Dziekanowski.
W przypadku wygranej, Legia może w kolejnej rundzie mierzyć się będzie z lepszym z pary Omonia Nikozja - FC Midtjylland, zaś Lech Poznań zagra z przegranym pary SK Dnipro-1 - Slavia Praga. Dziekanowski podkreśla jednak, że jeżeli chcemy być poważnie postrzegani w Europie, nie możemy obawiać się tego typu rywali.
- Patrząc też dalej, co do drużyn takich jak nawet FC Midtjylland czy Slavia Praga, to żeby zaistnieć w europejskiej piłce, to trzeba takich średniaków pokonywać. To powinien być cel polskich zespołów. Trzeba też pamiętać, że byli stawce też poważniejsi oponenci, ale na nich nie trafiliśmy - podkreśla nasz rozmówca.
Raków może spełnić marzenia
Prawdziwą furorę w Europie robi jednak jak dotąd Raków Częstochowa. Mistrzowie Polski wyeliminowali już Florę Talin, a także zmorę polskich drużyn - Karabach Agdam. Co więcej, dobrą passę podtrzymali także w III rundzie eliminacji pokonunjąc na własnym boisku Aris Limassol (2:1).
- Dziś można powiedzieć, że dla Rakowa to jest tylko 2:1, bo jednak tego gola stracili dopiero w 88. minucie, na pewno 2:0 dawałoby zdecydowanie więcej szans - zwraca uwagę Dziekanowski. - Jednak jest to zawsze wygrana z zespołem, który potrafi sprawić niespodzianki i gra dosyć ciekawy, ofensywny futbol. Jednak znów to powiem, jest to przeciętniak - dodaje nasz rozmówca.
- Raków śmiało może myśleć o spełnieniu marzeń i kto wie, może nawet grze w Lidze Mistrzów - zaznacza Dziekanowski.
Zapytany o to, jaki rezultat polskich drużyn w eliminacjach byłby dziś dla niego satysfakcjonujący, Dziekanowski odpowiada natomiast bez wahania: - Celem maksimum były 4 zespoły w fazie grupowej. Cel minimum też był taki. Awans do fazy grupowej powinien być obowiązkiem naszych klubów.
Na awans wszystkich szanse są jednak iluzoryczne. Po porażce Pogoni polskim fanom pozostaje liczyć na dobre występy Legii i Lecha. Czy tak będzie przekonamy się już w czwartkowy wieczór. Początek meczu Legii z Austrią Wiedeń zaplanowano na 19:00, zaś Lecha z Spartakiem Trnawa na 20:00.
Czytaj także:
- Media. Sergio Ramos wybrał nowy klub
- Jest objęty sankcjami. Polak odpowiada