Właściciel klubu objęty sankcjami wojennymi. Polak odpowiada, dlaczego przyjął tę pracę

Newspix / MICHAL CHWIEDUK / FOKUSMEDIA.COM.PL / Na zdjęciu: Artur Płatek
Newspix / MICHAL CHWIEDUK / FOKUSMEDIA.COM.PL / Na zdjęciu: Artur Płatek

- Dla mnie to co najmniej śmieszne, że nie mówi się o sporcie, a wyciąga wątki, na które nie mam wpływu - Artur Płatek opowiada, dlaczego wybrał pracę w bułgarskim Botew Płowdiw, którego właściciel jest objęty sankcjami w związku z wojną w Ukrainie.

W tym artykule dowiesz się o:

Artur Płatek został przedstawiony jako nowy dyrektor sportowy Botewa Płowdiw. To bułgarski klub piłkarski, który w poprzednim sezonie zajął 10. miejsce. - Otrzymałem telefon z propozycją pracy. Pojechałem, zobaczyłem, jak to wygląda na miejscu. Później wybrałem się raz jeszcze i podjąłem decyzję. Myślę, że to interesujące wyzwanie - opowiada nam Płatek.

Po rozstaniu z Górnikiem Zabrze ponad półtora roku temu, Płatek łączył dwie funkcje. - Kontynuowałem pracę jako skaut Borussii Dortmund i pełniłem rolę doradcy w Termalice. Później, jeżeli chodzi o skauting, miałem zapytania z innych miejsc. W Polsce zgłosił się Śląsk Wrocław, ale temat szybko upadł. Kiedyś mówiłem, że bardziej interesuje mnie projekt budowania drużyny i myślę, że Bułgaria daje mi taką możliwość - komentuje.

Właściciel objęty sankcjami

Płatek opowiada o właścicielu drużyny - Antonym Zingarewiczu. To syn oligarchy Borisa Zingarewicza - jednego z najbogatszych Rosjan, który prężnie działa mi.in. w przemyśle papierniczym. Po napaści Rosji na Ukrainę cała rodzina oligarchy została objęta sankcjami przez Ukrainę z uwagi na bliskie związki i wspieranie reżimu Władimira Putina.

Anton Zingarewicz był wcześniej właścicielem angielskiego Reading w latach 2012-14.

ZOBACZ WIDEO: Brak komunikacji i panika. O co chodziło z Fernando Santosem?

- Z właścicielem klubu dyskutowaliśmy tylko o projekcie i rozwoju drużyny - komentuje Płatek. - To osoba na bardzo wysokim poziomie, człowiek wychowany w Anglii. Dziwi mnie, dlaczego media tak interesuje ten temat. Dla mnie to co najmniej śmieszne, że nie pisze się o sporcie, tylko wyciąga się wątki, na które nie mam wpływu. Podjąłem pracę w klubie, który ma pewne cele. Mnie polityka totalnie nie interesuje. Podgrzewanie atmosfery w ten sposób jest niepotrzebne - przekonuje Płatek.

- Syn wysłał mi zdjęcia, co pisze się w Polsce na temat mojego wyboru. Mogę się tylko uśmiechnąć. Odpowiem tak: mam sporo pracy i na tym się skupię. Są tutaj zawodnicy z krajów europejskich, jest jeden z Polski, są chłopcy z Afryki i Bułgarzy, dlatego zupełnie nie rozumiem, w czym jest problem - uzupełnia.

Nowoczesne zaplecze

Nasz rozmówca mówi o celach Botewa i warunkach, jakie zastał na miejscu. - To klub, który na tutejsze standardy, jest na bardzo dobrym poziomie pod względem organizacji i zaplecza. Jest nowy stadion, baza treningowa. Byłem pod wrażeniem - twierdzi.

Renowacja stadionu zakończyła się w marcu tego roku. To obiekt, na którym swoje mecze rozgrywa także drużyna narodowa. Może pomieścić niespełna dwadzieścia tysięcy widzów.

- Łudogorec i Botew dysponują pięcioma-sześcioma boiskami trawiastymi, nowoczesną infrastrukturą. W Polsce mamy piękne stadiony, ale nie wszystkie kluby posiadają bazy treningowe. Pod tym względem porównałbym te dwa bułgarskie zespoły do naszych czołowych drużyn w kraju - mówi Płatek

- Właściciel klubu ma większy plan na to wszystko. Posiada też swoje akademie w innych krajach, między innymi w Rosji. Chce opierać drużynę na młodych zawodnikach, sprowadza chłopców między innymi z Afryki do Rosji i Bułgarii - wymienia Płatek.

Bogate doświadczenie 

Nasz rozmówca mówi również o warunkach finansowych w Bułgarii i kierunkach, które będzie obserwował. Polak jest odpowiedzialny za całą politykę sportową klubu, czyli transfery do pierwszej i drugiej drużyny oraz koordynację grup młodzieżowych.

Płatek ma spore doświadczenie. Wcześniej był skautem BVB, pracował jako asystent w III i II lidze niemieckiej, a także prowadził polskie drużyny: Jagiellonię, Cracovię, Pogoń Szczecin i Wartę Poznań. W Górniku Zabrze pracował jako koordynator pionu sportowego przez trzy lata (2018-21). Jako piłkarz najdłużej występował w Polonii Bytom (pięć lat).

- W Bułgarii pieniądze są zdecydowanie mniejsze niż w Polsce, więc trudno spodziewać się transferów z naszej ligi, choć jeżeli będzie okazja, to czemu nie? Bardziej jednak będę śledził rynek krajowy i państw ościennych - komentuje. - Musimy wykonać dużą pracę, by dojść do poziomu, który osiągnął Łudogorec. Na dziś to dla nas zupełnie inna półka - dodaje.

W Botew występuje jeden Polak - bramkarz Daniel Kajzer, który w to lato już po raz drugi trafił do drużyny z Płowdiw.

- Znalazłem się w innym kraju, a każde doświadczenie wzbogaca. Myślę, że to będzie owocna współpraca dla każdej ze stron - kończy Artur Płatek.

Mateusz Skwierawski, dziennikarz WP SportoweFakty

Poznajesz? Gwiazdor sprzed 20 lat usłyszał "wyrok śmierci"

Miły powiew, ale schody dopiero się zaczęły [OPINIA]