W starciu z przeciętnym Spartakiem Trnawa Lech Poznań miał dużą przewagę, ale długo czekał na pierwszego gola. W końcu udało się przełamać defensywę słowackiej drużyny na początku drugiej połowy, a do siatki trafił Filip Marchwiński. Później 21-latek dorzucił jeszcze ładną asystę przy bramce Kristoffera Velde.
Wydawało się, że Kolejorz odniesie pewne zwycięstwo, ale nie ustrzegł się błędu w końcówce spotkania i rywale znaleźli sposób na pokonanie Filipa Bednarka.
- Gol na 2:1 był kompletnie niepotrzebny. Prowadziliśmy grę praktycznie przez całe 90 minut, mieliśmy swoje sytuacje. Wygraliśmy, ale jedziemy na rewanż tylko z jednobramkową zaliczką. Nie zmienia to faktu, że cieszymy się ze zwycięstwa i z bardzo dobrego spotkania - mówił Marchwiński przed kamerami "TVP Sport".
ZOBACZ WIDEO: Brak komunikacji i panika. O co chodziło z Fernando Santosem?
Był to dla niego czwarty gol w obecnym sezonie. Ostatnie tygodnie są udane dla Lecha, ale i dla samego Marchwińskiego, który przechodzi sporą metamorfozę.
- Szczerze mówiąc, to chyba nic się nie zmieniło. Dostałem zaufanie od trenera, zacząłem więcej grać i cieszę się, że odpłacam się w taki sposób - odparł krótko.
Ale jednocześnie zdaje sobie sprawę, że nie wszystko jeszcze w grze Lecha jest idealne. Są elementy, które w dalszym ciągu szwankują, choć akurat w tym konkretnym meczu wyglądało to nieźle.
- Jest wiele rzeczy do poprawy, choćby nasz pressing. Dziś wyglądało to bardzo dobrze, rywal miał problemy, żeby spod tego wyjść. Wysoko odbieraliśmy piłkę, tworzyliśmy sytuacje - przyznał Marchwiński.
CZYTAJ TAKŻE:
"Całe szczęście". Są komentarze po meczu Lech - Spartak
Kadrowicz pokazał wysoką formę. Wypracował dwie bramki [WIDEO]