Bohater derbów Łodzi: Dla takich chwil przychodzi się do Widzewa!

PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: Jordi Sanchez
PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: Jordi Sanchez

- W tym sezonie zanotowałem dwie asysty, a klarownych sytuacji raczej nie miałem. A w tym meczu akurat się przytrafiła - opowiadał Jordi Sanchez, który zdobył bramkę na wagę zwycięstwa Widzewa Łódź w 69. derbach Łodzi z ŁKS-em.

Hiszpan w 45. minucie wykorzystał podanie od Bartłomieja Pawłowskiego, który przechwycił piłkę na swojej połowie po nieporozumieniu ŁKS-u w środku pola. Napastnik Widzewa Łódź trzy minuty później cieszył się z drugiego gola, lecz po analizie VAR został on cofnięty ze względu na pozycję spaloną.

- Musieliśmy się z tym pogodzić. Oczywiście było trochę smutno, ale byłem dalej skupiony na grze. To był klucz do wygranej. Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. W drugiej części meczu, nawet jeśli nie mieliśmy aż tak dużo piłki, dalej walczyliśmy. Nawet gdy graliśmy w dziesięciu, dawaliśmy z siebie jeszcze więcej. To właśnie zaprowadziło nas do zwycięstwa - mówił na gorąco po meczu Jordi Sanchez.

Czerwono-biało-czerwonych z trybun wspierało blisko 17,5 tysiąca kibiców. To dla nich absolutnie wyjątkowy wieczór, bo Widzew nie wygrał derbów u siebie od 14 lat.

ZOBACZ WIDEO: Polskie kluby walczą w Europie, zamieszanie z PZPN i "Lewy" gotowy do startu ligi? - Z Pierwszej Piłki #43

- Kibice byli naszym 12. zawodnikiem, ale nie tylko tego wieczoru. Wiemy, że to wyjątkowe wydarzenie dla całego miasta, lecz my na kibiców możemy liczyć podczas każdego meczu. Dla takich chwil przychodzi się do tego klubu. To jest jego fundament - podkreślił Hiszpan.

Trafienie w meczu z ŁKS-em było jego pierwszym od 13 marca 2023 roku i gola w meczu przeciwko Wiśle Płock. To przełamanie również jest dla 28-latka niezwykle istotne.

- To był bardzo dobry mecz Jordiego. Pracowaliśmy nad tym, żeby poprawić pewne rzeczy. Miał duży wkład w to, że chciał pomagać zespołowi. Jestem zadowolony z ostatniego mikrocyklu, ale najbardziej zadowolony jestem z całego zespołu, który wiedział, czego chce - mówił trener Janusz Niedźwiedź.

- Walczę każdego dnia o bramkę, ale czasem jest o to trudno, gdy dostajesz 5-6 piłek w meczu. Lecz ja wiem, że nawet jeśli tej bramki nie zdobędę, mam jeszcze sporo czarnej roboty do wykonania. W tym sezonie mam dwie asysty, a klarownych sytuacji raczej nie miałem. A w tym meczu akurat była. Jeśli przytrafi się akurat jedna, trzeba wykorzystać tę jedną - powiedział Sanchez.

- Wierzę w to, że ten worek z bramkami Jordiego się rozwiąże, bo zasługuje na to. To nie jest kwestia mojego życzenia, ale wierzymy, że z taką pracą on będzie skuteczniejszy i będzie strzelał. Nie oczekujmy, że co mecz strzeli jedną czy dwie bramki, bo ja wymagam realizacji wielu rzeczy, ale wierzę, że ta praca przyniesie mu bramki i to będzie dobry czas. Gol w derbach to tylko potwierdzenie tej dyspozycji i realizacji. One będą następstwem odpowiedniej pracy - analizował Niedźwiedź.

Co Widzew mógłby poprawić? Zdaniem naszego rozmówcy kwestię planowania i reagowania na to, co dzieje się na boisku. Chodzi o to, by ostatnie pół godziny gry nie niosło za sobą niebezpieczeństw dla Widzewa.

- Z pewnością zespół zużywa dużo energii przez całe spotkanie. Musimy mądrze grać pressingiem. Jeśli gramy tak przez 70 minut, ostatnie 20 jest trudne do wytrzymania. Ale uważam, że fizycznie wyglądamy dobrze. To jest nadal początek sezonu. Jeśli z tym aspektem sobie poradzimy, możemy więcej pograć piłką. A to lubimy - tłumaczył strzelec bramki.

Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty

Czytaj również: Widzew nie dał się zaskoczyć w derbach Łodzi. "Robili zasłonę dymną na rozgrzewce"

Komentarze (1)
avatar
ArturTuszyn
13.08.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tylko Widzew Łódź, brawo chłopcy.