Emocjonujący hit w Londynie. Bramki, VAR, kontrowersje i niewykorzystane szanse

PAP/EPA / Neil Hall / Na zdjęciu: Luis Diaz (z lewej) i Axel Disasi w meczu Chelsea - Liverpool
PAP/EPA / Neil Hall / Na zdjęciu: Luis Diaz (z lewej) i Axel Disasi w meczu Chelsea - Liverpool

Jak zaczynać sezon, to właśnie w taki sposób. Na Stamford Bridge odbył się fantastyczny mecz pomiędzy Chelsea i Liverpoolem. Gospodarze mieli zdecydowanie więcej dogodnych szans, ale spotkanie zakończyło się remisem 1:1.

To są mecze, w których lepiej nie mrugać, nie mówiąc o odejściu od telewizora na dłuższą lub krótszą chwilę. Hit 1. kolejki Premier League nie zawiódł. Było wszystko, a przecież nie jest to regułą. Często mówi się, że z dużej chmury mały deszcz. W niedzielne popołudnie nic takiego nie miało miejsca. Głównie za sprawą Chelsea, która była lepsza i może pluć sobie w brodę, że nie wygrała. To byłby bardzo udany debiut trenera Mauricio Pochettino. Choć i tak jest nieźle.

Początek był dla Liverpoolu, co zaowocowało golem strzelonym już w 18. minucie. Mohamed Salah popisał się wprost bajecznym podaniem w pole karne. Piłka była poza jakimkolwiek zasięgiem obrońców i Luis Diaz otworzył wynik. Później jednak stało się coś, co trudno wytłumaczyć. "The Reds" kompletnie stracili kontrolę nad spotkaniem i dość przypadkowo Axel Disasi doprowadził do remisu. Liverpool nie potrafił wybić piłki po rzucie rożnym, futbolówka wróciła w pole karne i Francuz z bliska pokonał Alissona.

Szkoda tylko, że na drugą połowę wyszła jedna drużyna. Liverpool jakby zapomniał, że jest drugie 45 minut. Chelsea miała dużą przewagę, spychała rywala do defensywy, lecz nie była w stanie zadać decydującego ciosu. Niemniej, nieprzypadkowo schodzących z boiska piłkarzy żegnały brawa.

ZOBACZ WIDEO: Nowa wersja Roberta Lewandowskiego? "Czekamy na eksplozję formy"

Były też nieuznane gole po obu stronach. Najpierw z gola cieszył się Salah, gdy pokonał Roberta Sancheza w sytuacji sam na sam. Jego radość trwała jednak krótko, bo skutecznie zadziałał VAR, który wychwycił nieznacznego spalonego. Podobnie było po drugiej stronie. Chwilę po bramce na 1:1 oko w oko z Alissonem stanął Ben Chilwell, posłał piłkę do pustej bramki, ale ruszył do podania zbyt wcześnie i sędzia Anthony Taylor musiał pokazać spalonego po konsultacji z VAR.

Były też zmarnowane szanse, choć głównie po stronie Londyńczyków. Z jednej strony można chwalić Nicolasa Jacksona za przebojowość, chęć do gry, natomiast skuteczność nie była po jego stronie. W pierwszej połowie zmarnował kapitalną okazję po dośrodkowaniu Reece'a Jamesa i spudłował z pięciu metrów. A po przerwie mógł okazać się antybohaterem, bo zagrywał piłkę ręką we własnym polu karnym. Szczęśliwie dla niego arbiter nie ocenił tego jako coś nieprzepisowego.

Druga połowa toczyła się już pod dyktando Chelsea. Liverpool z minuty na minutę był coraz bardziej stłumiony, przygaszony. Robert Sanchez stał w bramce i się nudził. Gospodarze atakowali, lecz byli nieskuteczni. Blisko był m.in. Ben Chilwell, jednak słabym przyjęciem piłki utrudnił sobie zadanie po doskonałym podaniu Enzo Fernandeza. Uderzył celnie, ale prosto w Alissona. Później kolejną dobrą okazję zmarnował jeszcze wspomniany Jackson.

Gospodarze w zasadzie nie schodzili z połowy Liverpoolu, a Enzo Fernandez grał prawdziwy koncert w środku pola. Nieźle wyglądał też Raheem Sterling. Tak można by wymieniać, choć ostatecznie nie wystarczyło to do zgarnięcia pełnej puli. Hit 1. kolejki na remis. Natomiast trzeba też dodać, ze w doliczonym czasie piękny strzał z dystansu oddał Darwin Nunez i pomylił się o centymetry.

Chelsea FC - Liverpool FC 1:1 (1:1)
0:1 Luis Diaz 18'
1:1 Axel Disasi 37'

Składy:

Chelsea: Robert Sanchez - Reece James (76' Malo Gusto), Axel Disasi, Thiago Silva, Levi Colwill, Ben Chilwell (90' Lesley Ugochukwu) - Conor Gallagher, Enzo Fernandez, Carney Chukwuemeka (81' Ian Maatsen) - Raheem Sterling (81' Mychajło Mudryk), Nicolas Jackson.

Liverpool: Alisson - Trent Alexander-Arnold, Ibrahima Konate, Virgil van Dijk, Andrew Robertson - Dominik Szoboszlai, Alexis Mac Allister, Cody Gakpo (66' Curtis Jones) - Mohamed Salah (77' Harvey Elliott), Diogo Jota (66' Darwin Nunez), Luis Diaz (77' Ben Doak).

Żółte kartki: Chukwuemeka, Enzo Fernandez, Jackson (Chelsea) oraz Diogo Jota, Alexander-Arnold, Konate, Mac Allister (Liverpool).

Sędzia: Anthony Taylor.

CZYTAJ TAKŻE:
Harry Kane zdradza powody transferu do Bayernu Monachium. Jasna deklaracja
Koszmarna diagnoza. Real Madryt wydał komunikat ws. Edera Militao

Źródło artykułu: WP SportoweFakty