Tomaszewski dla SportoweFakty.pl: Nie wiem czy gratulować, czy składać kondolencje

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Zgodnie z przewidywaniami Franciszek Smuda będzie pełnił obowiązki selekcjonera narodowej reprezentacji Polski. Popularny Franz większością głosów pokonał Henryka Kasperczaka. Jak decyzję PZPN skomentował były reprezentant Polski, Jan Tomaszewski?

- Nie wiem, czy mam mu gratulować czy składać kondolencje. Gratulacje, bo został selekcjonerem reprezentacji Polski. Życzę mu jak najlepiej, żeby wyprowadził polską piłkę z tego bagna. Kondolencje, bo będzie musiał współpracować z tym żelbetonem Polskiego Związku Piłki Nożnej - powiedział Jan Tomaszewski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Zdaniem byłego bramkarza reprezentacji, a obecnie publicysty sportowego wybór Franciszka Smudy na trenera kadry niewiele jednak zmieni. - Kiedyś powiedziałem, że nie wiem, czy Franek coś z tym wszystkim zrobi, bo nawet gdyby do nas przyszli Ferguson z Mourinho, to by nic nie wskórali w tym żelbetonie. Wybór Smudy jest takim buforem przed gniewem opinii publicznej. Najlepiej o tym świadczy sposób, w jaki tą radosną dla kibiców wiadomość ogłosił prezes Grzegorz Lato. Ja nie wiem, czy on był na pogrzebie, czy na stypie. Znaczące słowa wypowiedział Antoni Piechniczek, który stwierdził, że niewątpliwą zaletą Smudy jest to, że nie jest skażony pracą w PZPN-ie. Za co ogromne brawa dla niego - wyjaśnił.

- Zmiana na stanowisku selekcjonera niewiele zmieni. Żeby tak się stało, musimy mieć mocne kluby, a kto przy zdrowych zmysłach, przy takim kierownictwie polskiej piłki wejdzie z kapitałem w nasze drużyny? Ba, ludzie i koncerny odchodzą, wycofują się z tego interesu. Franek z piasku bicza nie ukręci. To jest główna przyczyna. Nie wiem zresztą, czy sam Smuda bez pomocy PZPN-u, bo przecież oni do tego doprowadzili, będzie potrafił tak zmonitorować piłkarzy, by oni przyjeżdżali na zgrupowania nie po to, by balować i urządzać jakieś małe orgie, tylko po to, by wykonywać swoją ciężką pracę - dodał.

Tomaszewski nie ma wątpliwości, że gdyby nie ostre protesty kibiców, Smuda selekcjonerem na pewno by nie został. - Wybór Franka na stanowisko selekcjonera jest odwróceniem uwagi kibiców od głównego problemu. Panowie z PZPN po prostu uratowali swoje stołki chociaż na parę dni, może na miesiąc - zauważył. - Gdyby nie opinia publiczna, Franek nie byłby w ogóle brany pod uwagę. PZPN bał się bojkotu. Z tego samego powodu zadecydowano, że mecz Polski z Rumunią odbędzie się w Warszawie na stadionie Legii, gdzie ten ewentualny bojkot drużyny narodowej będzie spowodowany w ich opinii nie pogodą, ale tym razem remontem stadionu - zakończył.

Źródło artykułu: