Nie był to wybitny mecz w wykonaniu Legii Warszawa, choć początkowo nic nie wskazywało na problemy. Legioniści wyszli na prowadzenie i kontrolowali boiskowe wydarzenia, ale w 74. minucie drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Artur Jędrzejczyk. Wtedy Korona Kielce zaczęła dochodzić do głosu i w końcówce w Warszawie było bardzo nerwowo.
- Czuliśmy kontrolę do czerwonej kartki. Szukaliśmy kolejnych bramek, ale wtedy przebieg meczu zdecydowanie się zmienił. Szczęśliwie dowieźliśmy to zwycięstwo. Cieszymy się, bo trzy punkty okazały się istotne. Widzimy wyniki pozostałych pucharowiczów - mówił na konferencji prasowej... asystent Przemysław Małecki, asystent Kosty Runjaicia.
Jak przekazał rzecznik prasowy klubu Bartosz Zasławski, szkoleniowiec ma dość poważne problemy zdrowotne i poprosił, by zastąpił go asystent.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za gol! Po tym strzale komentator oszalał
Korona bardzo długo nie miała nic do powiedzenia w Warszawie. W pierwszej połowie jedyną w miarę groźną sytuacją był niecelny strzał z rzutu wolnego.
Po przerwie zaczęło się dziać trochę więcej na połowie Legii, ale dopiero po wspomnianej czerwonej kartce dla Jędrzejczyka goście zdecydowanie przycisnęli. Na niewiele to się jednak zdało, choć kilka dobrych sytuacji udało się wykreować.
- Boli, że kolejny raz tracimy głupią bramkę. Łatamy zespół, bo mamy sporo kontuzji, a mimo to wyglądamy dobrze, ale nie mamy punktów. Musimy to zmienić, ja też będę przecież z tego rozliczany - mówił trener Kamil Kuzera.
- Żeby wygrywać, trzeba wykorzystywać takie sytuacje. Tym bardziej, że Legia też nie miała klarownych sytuacji. Zawodnicy włożyli serce w to spotkanie. W poprzednim meczu w Warszawie zepchnęliśmy Legię do defensywy, teraz też udało nam się doprowadzić do takiej sytuacji. Tylko co z tego, skoro nie dało do punktów - podsumował trener Kuzera.
CZYTAJ TAKŻE:
Ten mecz zmienił wszystko. "Już nigdy nie wymażemy tego z głów"
Kolejne problemy Bartosza Kapustki. "Zaczął odczuwać dyskomfort"