Piotr Woźniacki: Życzę awansu Rakowowi! FC Kopenhaga ma jedną słabość!

Getty Images / Na zdjęciu: Piotr Woźniacki
Getty Images / Na zdjęciu: Piotr Woźniacki

Piotr Woźniacki, były piłkarz i ojciec gwiazdy tenisa, Caroline, przez wiele lat mieszkał w Kopenhadze, ale w starciu Duńczyków z Rakowem kibicuje... - Polskiej drużynie. Bo chcę, żeby w końcu coś się w naszej piłce ruszyło! - mówi WP.

Piotr Woźniacki był piłkarzem Miedzi Legnica, KGHM Zagłębia Lubin, a następnie wyjechał do Niemiec, do SV Waldhof Mannheim, skąd z kolei przeniósł się do Danii, do Odense BK.

Potem na stałe osiedlił się w tym kraju i to właśnie tam urodziły się jego dzieci: Caroline i Patryk.

Patryk grał w piłkę, a Caroline postawiła na tenis. Piotr został jej trenerem i doprowadził ją na sam szczyt, bo przez pewien czas jego córka była numerem jeden na świecie.

Wprawdzie trzy lata temu Caroline zakończyła karierę, ale w czerwcu sensacyjnie ogłosiła powrót i zagra w zbliżającym się US Open.

Piotr wrócił więc z córką na korty, ale nie traci z widoku piłki nożnej. Śledzi i polską, i duńską piłkę, dlatego zapytaliśmy go jak ocenia rywalizację FC Kopenhaga z Rakowem i... komu kibicuje.

Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: Zanosi się w Sosnowcu na bardzo ciekawą rywalizację. Jak oceniasz szanse Rakowa w starciu z FC Kopenhaga o Ligę Mistrzów? Bo jednak większość za faworytów uznaje Duńczyków.


Piotr Woźniacki, były piłkarz m.in. Zagłębia Lubin i Miedzi Legnica, ojciec i trener Caroline Woźniacki: Powiem ci, że nie do końca się z tym zgadzam. Po tym, co przeczytałem i obejrzałem, stwierdzam, że Raków wcale nie stoi na straconej pozycji. Ba, dla mnie to dwumecz bez faworyta. Owszem, Kopenhaga ma duże atuty, ale Raków też w tym miejscu przypadkiem się nie znalazł. I w mojej opinii, zwłaszcza jeśli chodzi o polską piłkę, to bardzo ważny moment.

Wspomniałeś o atutach Kopenhagi. Co jest ich najmocniejszą stroną?

Ofensywa. Atak, pomoc, szybkie skrzydła. Pod tym względem są bardzo mocni. To widać zresztą po liczbie strzelonych goli. Oni trochę w tej przedniej formacji pozmieniali, część zawodników odeszła, ale przyszli też nowi. I ta świeża krew się sprawdza. Dlatego Raków będzie musiał bardzo uważać w defensywie, bo Duńczycy naprawdę potrafią zrobić krzywdę. Mają i doświadczonych piłkarzy, ale i młodych jak na przykład Islandczyk Orri Oscarsson. 18 lat, a już potrafi strzelać dużo goli. Ale z drugiej strony nie jest też tak, że FC Kopenhaga nie ma słabych punktów.

No właśnie. To w czym upatrujesz szansę mistrza Polski?

W tym, że defensywa Kopenhagi nie jest monolitem. Zwłaszcza środkowy obrońca ma problem przy wyprowadzaniu piłki. Na to Raków powinien zwrócić uwagę, choć co ja mówię. Na pewno sztab Rakowa doskonale o tym wie. I to można wykorzystać, tu widzę szansę dla klubu z Częstochowy.

A dla kogo będzie biło twoje serce?

Dobre pytanie! Z Rakowem nie łączy mnie zbyt wiele, a z kolei tyle lat mieszkałem w Kopenhadze. Ale... No dobra, powiem ci szczerze: jestem tak 55 do 45 za Rakowem. Kopenhaga sobie generalnie poradzi, bo oni są poukładani od lat. A chciałbym, żeby coś w tej polskiej klubowej piłce ruszyło. Żebyśmy wreszcie mieli komu kibicować na dużej, międzynarodowej arenie. Mamy Świątek, mamy Lewandowskiego, reprezentacja Polski też jest na poziomie, choć czasem daje nam powody do narzekań. Siatkarze, jak to siatkarze, również dostarczają nam emocji.

Ale żeby ta piłka klubowa jeszcze się ruszyła, na tym mi zależy! Żeby nie było wymówek, żeby nie robić już jaj, że się nie da! I właśnie dlatego uważam, że to ważny moment nie tylko dla Rakowa. A im samym dobrze życzę, bo wiem, że są mądrze budowani.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękne chwile na meczu Ekstraklasy. Zobacz, co zrobił jeden z kibiców

No właśnie. Jaka jest twoja wiedza o Rakowie?

Wiem, że jest rozsądny właściciel. Taki, który pomaga, a się nie wtrąca, ma fachowców do pracy. Bo obaj wiemy, że kiedyś w Polsce różnie bywało. Ktoś dawał "siano", ale chciał na przykład wpływać na to kto ma grać. Wiem, że w Rakowie jest inaczej. I cenię ich za to, że dotarli do tego miejsca. Bo oni w tych poprzednich meczach wyrywali awans rękami, nogami, pazurami, głowami.

Przecież nie było tak, że jechali na te rewanże, a rywalom majtki, za przeproszeniem, spadały na sam widok Rakowa. Nie, tam wśród przeciwników strachu nie było. A to oznacza, że tym większe brawa należą się klubowi z Częstochowy, bo z kolei oni pokazali, co w tych majtkach mają. Już należą im się brawa, ale może uda się jeszcze zrobić ten jeden krok i będziemy się delektować Ligą Mistrzów w Sosnowcu?

A jest ktoś z imienia i nazwiska, kto w Rakowie zrobił na tobie największe wrażenie?

Jak dla mnie, to oni do tej ostatniej fazy dotarli zespołem, więc nie chcę nikogo wyróżniać. Ale Raków pokazał jeszcze jedno: że po zdobyciu mistrzostwa można budować dalej. A nie jak to już bywało: wygrać mistrzostwo i wyprzedać drużynę. Tu jest ciągłość, widać w tym wszystkim sens. I również dlatego tak dobrze im życzę. Bo myślę, że gdyby weszli do Ligi Mistrzów, to cała Polska im będzie kibicowała.

Jedni się do tego przyznają, inni mniej, ale nawet po cichu według mnie każdy kibic będzie za nich trzymał kciuki. Niech to będzie przełom polskiej piłki klubowej. Bo jeszcze raz: naprawdę u nas to wszystko coraz bardziej profesjonalnie wygląda. Są dyrektorzy sportowi, piłkarze zarabiają naprawdę duże pieniądze, stadiony piękne.

Co do finansów, to Kopenhaga jednak ma dużo większe możliwości niż Raków.

Ale mówisz o pensjach?! No to cię zaskoczę. Znam skalę zarobków w tym klubie, działamy przecież z moim synem Patrykiem w agencji menedżerskiej. Mamy kontakty, znamy kwoty, choć oczywiście publicznie o nich mówił nie będę. Ale zapewniam cię, że tu Kopenhaga wcale nie ma przewagi nad niektórymi polskimi klubami. Natomiast ci piłkarze wiedzą, że to jest okno wystawowe. Gra w tym klubie to okno na świat. I potem faktycznie, jak cię sprzedadzą do mocnego klubu, to te zarobki są już dużo większe.

Czy znów zobaczymy takie obrazki? Caroline Woźniacki i jej tata Piotr wracają na kort!
Czy znów zobaczymy takie obrazki? Caroline Woźniacki i jej tata Piotr wracają na kort!

Mówiliśmy o ofensywie i obronie Kopenhagi, ale przecież nie sposób nie poruszyć tematu bramkarza.

Fajnie, że jest tam Polak i super, że tak się prezentuje. Miło mu kibicować. Ktoś powie, że to tylko liga duńska, ale rozmiar bramki jest przecież wszędzie taki sam. A liczby Grabary, czyste konta w meczach. To robi duże wrażenie. Na pewno to jeden z najsilniejszych punktów tej drużyny.

A czy ten klub i ta liga nie jest już dla niego za ciasne? W kontekście Grabary mówiło się nawet o Bayernie Monachium.

Tak, tylko czy on chciałby w tym wieku iść do Bayernu na drugiego bramkarza? Wydaje mi się, że odpowiednie osoby znajdą mu taki klub, w którym będzie grał. Jedyne, czego mu jeszcze brakuje, to zaistnienia w reprezentacji Polski. No ale tu ma trochę pecha, bo mamy przecież od lat wysyp dobrych bramkarzy.

Wracając do szans na awans. Czy FC Kopenhaga może zlekceważyć Raków?

Oj nie, nie! Zapewniam cię, że nie. Znam Skandynawów, ich podejście. Tu nie ma co liczyć na to, że Duńczycy zlekceważą Raków. W żadnym wypadku!

To korzystając z okazji, chcę jeszcze poruszyć temat powrotu Caroline na korty. Jak na to reagujesz?

No wiesz... Skoro dziecko mówi ci o swoich planach, to jako ojciec wysłuchujesz. W tej sytuacji nie miałem wyjścia (śmiech). Caroline chciała, aby jej team był taki sam jak wcześniej, więc co miałem zrobić? No jestem! To moja córka, zawsze będę ją wspierał, zawsze będę u jej boku. Skoro postanowiła, że wraca do gry, to wróciliśmy!

A czy prawdą jest, że na początku, gdy ci to powiedziała, myślałeś, że żartuje?

Rozmawialiśmy o tym przy różnych okazjach. Raz poważniej, raz bardziej żartobliwie. Gdzieś tam to się przewijało, natomiast gdy ukazał się wywiad córki w magazynie "Vogue", w którym zapowiedziała powrót, to wszystko było już jasne.

I czego się spodziewasz po tym powrocie? To się może udać?

Nie mam pojęcia. Daję ci słowo, że Caroline przez trzy lata nie miała rakiety w ręce!

No to tym bardziej ponawiam pytanie: czy da się wrócić po takiej przerwie?

To jeszcze raz ci odpowiadam: nie wiem, przekonamy się właśnie na przykładzie Caroline. Od pewnego czasu jest już w treningu, a to przecież nie jest już dzieciak. Ona wie, co ma poprawić, jak trenować i tak dalej. Obecny okres traktujemy jako przygotowanie do przyszłego sezonu. Bo to właśnie przyszły sezon da odpowiedź, już taką realną, jak ten powrót będzie wyglądał.

Teraz jesteś w Nowym Jorku, bo Caroline dostała dziką kartę na występy w US Open.

Tak. A dzika karta oznacza, że możesz trafić na każdego. Czyli od razu na kogoś bardzo mocnego, albo przy pewnej dozie szczęścia masz lepsze losowanie. Zobaczymy więc, jak to się ułoży, jeśli chodzi o ten najbliższy turniej. Natomiast główne cele dotyczą 2024 roku. Caroline marzy o tym, aby wystąpić w igrzyskach olimpijskich i zdobyć medal dla kraju. A czy te plany uda się zrealizować? Zobaczymy. Sam jestem ciekaw.

Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty

Jest decyzja w sprawie Grabary. Trener potwierdził
Walka z czasem w Rakowie

Źródło artykułu: WP SportoweFakty