Rywalizacja Rakowa Częstochowa z FC Kopenhaga nie rozpoczęła się dobrze, bo już w 9. minucie Duńczycy zdobyli bramkę na 1:0. To też sprawiło, że Medaliki od początku musiały gonić wynik i pod koniec pierwszej połowy wydawało się, że im się to udało.
Na 1:1 trafił Giannis Papanikolaou i stadion w Sosnowcu eksplodował z radości. Spiker zdołał już nawet wraz z kibicami wykrzyczeć nazwisko greckiego pomocnika, ale po weryfikacji VAR trafienie zostało anulowane ze względu na spalonego, na którym wcześniej w tej akcji był Milan Rundić.
Oczywiście tradycyjnie, jak to ma miejsce przy okazji meczów pod szyldem Ligi Mistrzów, na telebimach na stadionie pokazał się stosowny komunikat oznajmiający o powodzie anulowania bramki. Wiadomość została przekazana po duńsku i... czesku.
Ten fakt w żart obróciły Raków w mediach społecznościowych pisząc, że od wydarzeń boiskowych mogą się pomieszać języki. Rzeczywiście w tamtych minutach mieliśmy do czynienia z istnym rollercoasterem.
To zamieszanie pod koniec pierwszej połowy i anulowana bramka były jedynym tego typu momentem w tym spotkaniu. Raków więcej razy nie umieścił piłki w bramce Kamila Grabary i ostatecznie przegrał spotkanie 0:1. Relacja do przeczytania TUTAJ.
Czytaj też:
Wielka chwila w Polsce [WIDEO]
Ivi Lopez: Taki wynik mi się marzy!
ZOBACZ WIDEO: Polski zespół o krok od Ligi Mistrzów. Ekspert wskazuje na problemy rywali