- Co tu się stało!? Przepiękna bramka! - komentujący mecz Rakowa z Karabachem Mateusz Borek, podobnie jak tysiące kibiców na stadionie i przed telewizorami, wpadł w ekstazę, gdy w doliczonym czasie gry pierwszego meczu z Karabachem, debiutujący w barwach częstochowian Sonny Kittel, popisał się przepięknym golem z dystansu.
To tylko podsyciło nadzieje związane z transferem 30-latka, któremu Raków zdecydował się zaproponować ogromny, jak na własne możliwości, kontrakt.
Dziś jednak, po miesiącu spędzonym w Częstochowie, wspomniane trafienie to wciąż jedyna rzecz, jaką może pochwalić się Kittel.
Raków "usidlił" gwiazdę
Sonny Kittel w Rakowie miał wejść w buty Iviego Lopeza. Hiszpan, w trakcie przedsezonowego sparingu z Puszczą Niepołomice, zerwał więzadła krzyżowe i jasnym stało się, że w tym roku na boisku już go nie zobaczymy. Raków pokazał jednak, że bardzo poważnie podchodzi do walki o europejskie puchary i postarał się, by brak lidera, przynajmniej w teorii, został jak najlepiej zrekompensowany.
- Liczymy, że jego piłkarska jakość oraz doświadczenie pomogą nam w walce o ambitne cele. Chcemy się rozwijać oraz budować silną i szeroką kadrę, a transfer Sonny'ego wpisuje się w ten plan - mówił zaraz po transferze Kittela dyrektor sportowy klubu, Robert Graf.
"Nie mam pojęcia, jak Raków go usidlił, bo od roku Kittel miał oferty z Arabii i z MLS, do tego, po bardzo dobrej końcówce sezonu, HSV też chciał z nim przedłużyć umowę. Tylko pogratulować. I życzyć, by Kittel był zdrowy" - pisał z kolei na Twitterze ekspert od niemieckiej piłki, Tomasz Urban.
Na dziś jednak Kittel, choć jest w pełni zdrowy, na boisku pojawia się incydentalnie. Tylko dwa razy wychodził w podstawowym składzie (z czego raz został zmieniony już w przerwie), a w eliminacjach Ligi Mistrzów rozegrał jak dotąd w sumie 72 minuty. O kolejnych bramkach czy choćby asystach nie ma nawet co wspominać.
Transfer - wydawało się - gotowy
O Kittelu pierwszy raz w naszym kraju zrobiło się głośno w 2019 roku, kiedy pojawił się temat jego gry w reprezentacji Polski. Mocnym orędownikiem takiego rozwiązania był m.in. Mateusz Borek. - Brać go już na Izrael i Słowenię - apelował na kanale "Prawda Futbolu" przed eliminacyjnymi meczami do Euro 2020.
Kittel faktycznie był wówczas w znakomitej formie. W 33 meczach HSV zdobył 12 bramek, do których dołożył 7 asyst. W oczach wielu mógł być rozwiązaniem na bolączki polskiej kadry na skrzydłach.
I choć ostatecznie z powołania Kittela nic nie wyszło, to on sam wcale nie spuścił z tonu, wciąż pozostając bardzo ważną postacią drużyny z Hamburga. W ubiegłym sezonie do końca bił się nawet o awans do 1. Bundesligi, ostatecznie rozgrywając 35 meczów, notując w nich 6 bramek i 7 asyst. W Rakowie śmiało mogli przypuszczać, że biorą piłkarza gotowego do roli lidera zespołu. Zamiast tego otrzymano jokera, który jednak poza pojedynczym wystrzałem, nie jest w stanie odmieniać losów kolejnych spotkań.
Wszystko pójdzie jednak w niepamięć, jeżeli Kittel znów, podobnie jak w meczu z Karabachem, pokaże swoje możliwości i zostanie bohaterem rewanżowego starcia z Kopenhagą. Początek meczu Kopenhaga - Raków w środę, 30 sierpnia, o godzinie 21:00.
Czytaj także:
- Kowalczyk wskazał problem Legii Warszawa
- Moskal: To jest niepoważne!