Kazimierz Moskal nie wie, za co dostał żółtą kartkę. "To jest niepoważne!"

PAP / Art Service / Na zdjęciu: trener Kazimierz Moskal
PAP / Art Service / Na zdjęciu: trener Kazimierz Moskal

- Rozłożenie rąk, uśmiechnięcie się czy zapytanie czy faul był na kartkę jest uznawane jako krytyka orzeczeń sędziego. To jest niepoważne! - grzmiał po przegranym 1:2 meczu z Puszczą Niepołomice trener ŁKS-u Łódź Kazimierz Moskal.

Łodzianie przegrywali od 25. minuty i gola Artura Craciuna z rzutu karnego po faulu Pirulo, ale na samym początku drugiej połowy doprowadzili do wyrównania dzięki trafieniu Kaya Tejana. Lecz w 73. minucie Mateusz Cholewiak wykorzystał kontrę Puszczy i zdobył gola na wagę wygranej Żubrów.

- To nasza wina, że przegraliśmy ten mecz. W pierwszą połowę weszliśmy bardzo słabo, Puszcza mocno nas zdominowała swoim sposobem gry. Odrzucili nas od środka boiska i chwilami było groźnie. Do pewnego momentu nie potrafiliśmy się temu przeciwstawić, co skutkowało utratą bramki po rzucie karnym. Drugą połowę zaczęliśmy dobrze. Wydawało się, że wejdziemy w mecz i będziemy w stanie coś więcej ugrać, ale też z naszej winy niefortunna strata piłki w środku pola i w konsekwencji faul, który został wyceniony na czerwoną kartkę - powiedział na konferencji prasowej po meczu Kazimierz Moskal.

A kartek w sobotnim meczu w Krakowie sędzia Patryk Gryckiewicz rozdał mnóstwo. Osiem żółtych dostali ełkaesiacy, a należy do tego doliczyć też dwie dla trenera przygotowania fizycznego i jedną dla Moskala, a także czerwoną dla Adriana Małachowskiego za wejście w piszczel Jakuba Bartosza. Niepołomiczanie napomnieni zostali czterokrotnie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozum na boisku. O tym golu będą chciały zapomnieć

- Martwi mnie sędziowanie. Nie może być tak, że sędzia w zasadzie może wszystko i trener nie ma prawa nawet zapytać o nic. Rozłożenie rąk, uśmiechnięcie się czy zapytanie, czy faul był na kartkę, jest uznawane jako "krytyka orzeczeń sędziego". To jest niepoważne. Chciałbym zauważyć, że na meczu piłkarskim są emocje. Nawet po meczu sędzia nie był mi w stanie wytłumaczyć, dlaczego dostałem żółtą kartkę, bo powiedział, że "jest telewizja i w telewizji wszystko widać". Przecież od tego jest telewizja żeby było widać. Do nikogo nie krzyczałem, chciałem tylko jasną informację za co tę kartkę dostałem. Czy to jest takie trudne podbiec do trenera i powiedzieć mu: ja to tak widziałem" i już? Najłatwiej jest podbiec, wyciągnąć kartkę, odwrócić się i biec dalej na środek. Wydaje mi się, że to nie o to chodzi - grzmiał trener ŁKS-u Łódź.

Inna sprawa to fakt, że już po 12 minutach trzej gracze Łódzkiego Klubu Sportowego - Jakub Letniowski, Kamil Dankowski i Pirulo mieli na koncie po żółtej kartce i to determinowało działania drużyny.

- Szybko otrzymana kartka, szczególnie dla obrońcy, to jest duże ryzyko. Pewnie podświadomie musieli się mocniej pilnować i później w ryzykownych sytuacjach czasem trzeba tę nogę odstawić albo nie atakować przeciwnika. Na pewno ma to wpływ. Nie ukrywam też, że szukając zmiany w ofensywie patrzyliśmy na to, że i Dani, i Pirulo mieli żółte kartki. Przy takim meczu każda kolejna stykowa piłka mogła się skończyć drugą żółtą kartką. Chcieliśmy to w jak największym stopniu ograniczyć - tłumaczył trener łodzian.

W pierwszej części gry ełkaesiacy nie oddali żadnego celnego strzału. Odważniej zaczęli grać po przerwie, nawet gdy na boisku było ich jednego mniej od przeciwników.

- W sytuacji kiedy goni się wynik to trzeba więcej ryzyka podjąć. Nie skłaniałbym się od razu do teorii, że w dziesięciu graliśmy lepiej. Fakt, że w pierwszej połowie nie wyglądało to z naszej strony dobrze i stąd moja ocena, że sami jesteśmy sobie winni, bo ta pierwsza połowa w dużej mierze zadecydowała o tym co się później działo - ocenił Moskal.

Po raz kolejny ŁKS rozpoczął spotkanie z trójką środkowych obrońców wspieranych przez graczy wahadłowych. Później jednak trener zmienił ustawienie na parę stoperów i dwójkę bocznych obrońców i wydawało się, że to lepiej zdaje egzamin. Ale szkoleniowiec bronił swoich wyborów.

- Zawsze kiedy jest wynik niekorzystny szuka się "kwadratowych jaj". Zaczęliśmy z trójką obrońców, skończyliśmy czwórką. Nie ma to dla mnie absolutnie żadnego znaczenia. W meczu z Pogonią graliśmy trójką. Uważam, że całe spotkanie zagraliśmy na dobrym poziomie. Tutaj ta pierwsza połowa w naszym wykonaniu była po prostu słaba, nie tylko jeśli chodzi o tą ofensywę, ale też popełnialiśmy proste błędy dając Puszczy zbyt dużo swobody albo tlenu - odpowiedział.

Moskal przed meczem zapowiadał, że spotkanie w Krakowie "nie będzie należało do łatwych ani przyjemnych". I tak w istocie było.

- Trudno było zaprezentować się z dobrej strony wiedząc jak Puszcza gra i ta pierwsza połowa to pokazała. W drugiej to wynik bardziej determinował to co się działo na boisku. Moim zdaniem duży wpływ ma to, co się dzieje na stadionie i ta atmosfera, która w Łodzi nas na pewno nakręca, ale chciałbym aby ten zespół prezentował się równie dobrze na wyjazdach, bo na wyjazdach trzeba szukać punktów jeśli chce się osiągnąć cel - zakończył.

Po sześciu kolejkach ŁKS ma bilans 2-0-4. Wszystkie zwycięstwa odniósł u siebie. Wszystkie porażki - na wyjeździe. W następnej serii gier biało-czerwono-biali podejmą Wartę Poznań w piątek 1 września o 18:00 na Stadionie Miejskim im. Władysława Króla w Łodzi.

Z Krakowa - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty

Czytaj także: Trener Puszczy Niepołomice podziękował ŁKS-owi Łódź. "Piękny gest fair play"

Komentarze (0)