Wynik lepszy niż gra. Bayern Monachium powinien wyciągnąć wnioski

PAP/EPA / RONALD WITTEK / Na zdjęciu: zawodnicy Bayernu
PAP/EPA / RONALD WITTEK / Na zdjęciu: zawodnicy Bayernu

Bayern Monachium był niekwestionowanym faworytem w meczu z Augsburgiem. Faktem jest, że Bawarczycy wygrali całe spotkanie 3:1, ale ich gra nie powalała, szczególnie w pierwszej połowie. Thomas Tuchel ma jednak asa w rękawie - Harry'ego Kane'a.

Można śmiało powiedzieć, że Bayern Monachium po pierwszej kolejce obecnego sezonu Bundesligi zawyżył sobie wysoko poprzeczkę. Na ligową inaugurację podopieczni Thomasa Tuchela wygrali aż 4:0 w Bremie z miejscowym Werderem.

Nie jest tajemnicą, że Bawarczycy są faworytem do zdobycia kolejnego tytułu mistrzowskiego - ich skład prezentuje się naprawdę solidnie. Pierwsza połowa niedzielnego spotkania przeciwko Augsburgowi na Allianz Arena mogła jednak wprowadzić pewne wątpliwości. Lepiej momentami wyglądali bowiem rywale.

Bayern Monachium miał problem ze stworzeniem składnej akcji. Pierwszą groźną okazję mieli przyjezdni. Sven Michel wypatrzył Ermedina Demirovicia, który w sytuacji sam na sam ze Svenem Ulreichem uderzył obok dłuższego słupka.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozum na boisku. O tym golu będą chciały zapomnieć

Mimo gorszej gry Bawarczycy byli niesamowicie skuteczni. Serge Gnabry podał prostopadle do Leroya Sane. Strzał reprezentanta Niemiec wybronił Finn Dahmen. Natomiast kolega bramkarza z zespołu wbił futbolówkę do własnej bramki.

Kilka minut później przy próbie Joshuy Kimmicha w swoim polu karnym ręką interweniował Niklas Dorsch. Arbiter spotkania podszedł do monitora VAR i podyktował "jedenastkę" dla Bayernu. Pewnie wykorzystał ją Harry Kane.

Gra monachijczyków w pierwszej połowie nie powalała. Druga odsłona wyglądała już zupełnie inaczej. Bayern zaczął dominować, a kolejny gol był tylko kwestią czasu. Świetną wymianą popisali się na lewej stronie Alphonso Davies i Kingsley Coman.

Pierwszy z wymienionych zagrał do Harry'ego Kane'a. Kapitan reprezentacji Anglii potwierdził klasę i podwyższył prowadzenie swojej drużyny. Choć losy spotkania od tego momentu były już praktycznie wyjaśnione, FC Augsburg próbował zmniejszyć straty.

Goście dopięli swego w 86. minucie. Tym razem to oni zaprezentowali przyjemny dla oka futbol. Bardzo ładną akcję po podaniu Ermedina Demirovicia wykończył Dion Beljo.

Bayern Monachium - FC Augsburg 3:1 (2:0)
1:0 - Felix Uduokhai 32' (sam.)
2:0 - Harry Kane 40' (k.)
3:0 - Harry Kane 69'
3:1 - Dion Beljo 86'

Składy:
 
Bayern Monachium: Sven Ulreich - Noussair Mazraoui, Dayot Upamecano, Kim Min-jae, Alphonso Davies - Leon Goretzka, Joshua Kimmich - Serge Gnabry, Leroy Sane, Kingsley Coman - Harry Kane

FC Augsburg: Finn Dahmen - Arne Engels, Maximilian Bauer, Felix Uduokhai, Mads Pedersen - Elvis Rexhbecaj, Niklas Dorsch - Ruben Vargas, Ermedin Demirović - Sven Michel, Mergim Berisha

Żółte kartki: Irvin Cardona (FC Augsburg), Ryan Gravenberch (Bayern Monachium)

Sędzia: Daniel Siebert

Zobacz też:
W końcu trafił! Tak Robert Lewandowski przełamał fatalną passę [WIDEO]

Komentarze (1)
avatar
Speed1983
27.08.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Drogi redaktorze. Bawarczycy to obydwie drurżyny. Bo obie leżą w Bawarii. Co za klapa.