Dramatyczne sceny w meczu Ligi Mistrzów. Polała się krew

PAP/EPA / TOLGA BOZOGLU / Na zdjęciu: Erling Knudtzon
PAP/EPA / TOLGA BOZOGLU / Na zdjęciu: Erling Knudtzon

Norweskie Molde grało na wyjeździe z Galatasarayem o miejsce w fazie grupowej Ligi Mistrzów. W trakcie meczu doszło do groźnej sytuacji z udziałem dwóch piłkarzy zespołu gości. Polała się krew.

W pierwszym meczu, rozegranym w Norwegii, Galatasaray Stambuł zwyciężył 3:2, dlatego był w lepszej sytuacji przed rewanżem. Molde FK musiało gonić, ale już od 7. minuty przegrywało 0:1 po golu z rzutu karnego Mauro Icardiego.

Prowadzący mecz Szymon Marciniak miał we wtorkowy wieczór sporo pracy. Już w pierwszym kwadransie doszło do groźnej sytuacji. Kryjący Icardiego Erling Knudtzon i Markus Andre Kaasa wyskoczyli do wysokiej piłki, jednak zderzyli się ze sobą głowami.

Na boisku polała się krew, a przy rannych piłkarzach pojawiły się służby medyczne. Z powodu rozbitej głowy Kaasa nie wrócił już na boisko. Mecz chciał kontynuować Knudtzon, lecz i on nie czuł się na siłach i został ostatecznie zmieniony. Z powodu tej sytuacji Marciniak doliczył 9 minut do pierwszej połowy.

Piłkarze zderzyli się głowami podczas meczu w Stambule (foto: Elif Ozturk Ozgoncu/Anadolu Agency)
Piłkarze zderzyli się głowami podczas meczu w Stambule (foto: Elif Ozturk Ozgoncu/Anadolu Agency)

Trener Molde, Erling Moe, w rozmowie z norweską telewizją przekazał pierwsze informacje na temat stanu zdrowia poszkodowanych piłkarzy. W lepszej sytuacji jest Kaasa. W przypadku Knudtzona konieczna była wizyta w szpitalu w Stambule. 34-letni pomocnik pozostał tam na noc na obserwacji. Jak powiedział szkoleniowiec, wszystko zdaje się układać dobrze.

Ostatecznie Galatasaray zwyciężył Molde 2:1 i w całym dwumeczu triumfował 5:3. Dzięki temu wystąpi w fazie grupowej Ligi Mistrzów.

Czytaj także:
Co on narobił? Kuriozalny samobój w eliminacjach Ligi Mistrzów
Liga Mistrzów: znamy już 29 uczestników. Zostały 3 wolne miejsca

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozum na boisku. O tym golu będą chciały zapomnieć

Źródło artykułu: WP SportoweFakty