Ełkaesiacy są w tym sezonie bezkompromisowi i nawet dość powtarzalni - na wyjazdach wszystko przegrywają (4 z 4 meczów), zaś u siebie wszystko... wygrywają (2 z 2 meczów). Z Krakowa ze starcia z Puszczą Niepołomice zespół wrócił z niedosytem. Decydującego gola na 1:2 stracił po pozycji spalonej, którą nawet widać było na VAR-ze. Sędziowie jednak to trafienie uznali.
- Tak jak często powtarzam: jeśli sytuacja na VAR-ze jest analizowana tak długo, to juz budzi kontrowersje. Nie chcę się odnosić do tego, czy był spalony czy nie, ale słyszałem taki głos, że "VAR nie był pewny i utrzymali decyzję z boiska". Trochę to dziwne, bo ten VAR ma właśnie takie sprawy nam wyczyścić. Kiedyś też było takie powiedzenie, że "promujemy ofensywę" i "minimalny spalony to nie spalony". To też było dla mnie trochę głupie. Sytuacja wydaje mi się rzeczywiście trudna do oceny dla sędziów. Okazała się też trudna dla VAR-u. Lecz mam większe zastrzeżenia o inne rzeczy, bo naprawdę to nie powinno tak wyglądać - przyznał szkoleniowiec na konferencji prasowej.
W piątkowym meczu z Wartą Poznań Kazimierz Moskal nie będzie mógł skorzystać z wykluczonych za kartki (żółte) Jakuba Letniowskiego i (czerwoną) Adriana Małachowskiego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za gest Messiego! Ma klasę
- Myślę, że obie te kartki były zasłużone. Ta dla Kuby wynika z jego charakteru i sposobu gry. Ale była ona spowodowana agresywnym atakiem i to jestem w stanie to zrozumieć. Z drugiej strony piłkarz musi brać to pod uwagę. Musi się jeszcze nauczyć tej ligi. Myślę jednak, że jest to też kwestia trochę sędziowania. Absolutnie zgadzam się akurat z tą żółtą kartką, ale jeśli faule Dankowskiego i Tutyskinasa są wycenione na żółtą kartkę, to faul Kidricia na Flisie to dla mnie jest czerwona kartka - stwierdził trener ŁKS-u Łódź.
Przechodząc jednak już naprawdę do najbliższego spotkania, zanim łodzianie wezmą się za przerywanie złej serii na wyjeździe, najpierw spróbują przedłużyć dobrą passę u siebie. Na Stadionie Miejskim im. Władysława Króla w Łodzi przegrały już w tym sezonie Korona Kielce (1:2) oraz Pogoń Szczecin (0:1).
- Na pewno dużo lepiej wyglądamy u siebie. Nie pozostaje nic innego jak walczyć o te trzy punkty, a później znowu myśleć w meczu wyjazdowym o tym, żeby zacząć też te punkty przywozić z terenów przeciwnika. Jak pokazuje historia, nigdy nic nie wiadomo i trzeba się spodziewać niespodziewanego. Warto zostać na stadionie do końca - uśmiechał się Moskal mając na myśli fakt, że oba domowe mecze jego zespół wygrał po golach w doliczonym czasie drugiej połowy.
- My generalnie chcemy grać ładnie, bo mamy wspaniały stadion i chcielibyśmy tu przyciągnąć jak najwięcej ludzi. O to przecież w tym wszystkim chodzi. Na mniejszych obiektach może nie trzeba grać aż tak pięknej piłki, bo nie ma potrzeby żeby ściągać tyle ludzi. My chcemy iść w tę stronę, ale to zawsze zależy od dwóch drużyn, które spotkają się w danym dniu. Można chcieć, lecz czasem warunki stawiane przez rywala nie pozwalają na to, żeby grać ładnie. Wtedy ważne jest to, żeby zagrać skutecznie - wyjaśnił trener biało-czerwono-białych.
ŁKS i Warta mają na koncie po sześć punktów. Łodzianie zdobyli je poprzez dwa zwycięstwa, poznaniacy zaś - dzięki jednej wygranej i trzem remisom. W poprzedniej kolejce Zieloni zremisowali u siebie bezbramkowo z Cracovią po jednym z najnudniejszych meczów sezonu PKO Ekstraklasy.
- Myślę, że brak strzału na bramkę ze strony Warty w meczu z Cracovią świadczy nie tylko o słabości tej drużyny, czy dobrej postawie Cracovii, bo warunki też miały wpływ na przebieg tego spotkania. Absolutnie nie szedłbym w tę stronę, że Warta jest zespołem, który nie ma ognia z przodu. Myślę, że Cracovia też nastawiła się mocniej żeby tej bramki nie stracić - stwierdził Moskal.
- Myślę, że gdy wszyscy patrzą na Wartę, to rzucają się w oczy dwaj zawodnicy, o których jest głośno - Kajetan Szmyt i Adam Zrelak. Chociażby z racji tego, że są to gracze ofensywni i takich łatwiej jest zawsze dostrzec czy wyróżnić. Mają jednak też silnych piłkarzy, jeśli chodzi o destrukcję - wyliczał.
Ekipa Dawida Szulczka od czterech kolejek nie potrafi wygrać spotkania. Znaleźli się już tacy, którzy nazwali to "kryzysem".
- Nie wiem czy są w kryzysie. Myślę, że każdy zespół ma swoje problemy. Zakładając, że rok temu my po naszych czterech kolejnych remisach w pierwszej lidze też mówiliśmy o kryzysach, pewnie tutaj też można mówić o jakimś "kryzysie", skoro się nie wygrywa czterech meczów - zakończył trener Łódzkiego Klubu Sportowego.
Początek spotkania ŁKS Łódź - Warta Poznań w piątek, 1 września o godzinie 18:00. Relacja na żywo w WP SportoweFakty.
Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty
Sprawdź również: Miarka przebrała się. Pogoń Szczecin wyrzuciła Dantego Stipicę z zespołu