Zdecydowanym faworytem meczu ligi portugalskiej FC Porto - FC Arouca byli gospodarze, którzy przystąpili do niego z kompletem zwycięstw. I już od 12. minuty mogli prowadzić, jednak VAR anulował bramkę Mehdiego Taremiego.
Ostatecznie pierwszy gol padł dopiero w 83. minucie i to dla przyjezdnych, co było sporą niespodzianką. Chwilę później arbiter Miguel Nogueira sprawdzał potencjalny rzut karny dla gospodarzy, ale ostatecznie go nie przyznał.
Chwilę później faulowany w polu karnym rywali był napastnik Porto, przez co arbiter wskazał na rzut karny. Jednak interwencja VAR sprawiła, że doszło do zmiany decyzji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozum na boisku. O tym golu będą chciały zapomnieć
"Jedenastka" dla miejscowych została odwołana po tym, jak sędzia główny otrzymał telefon, przez który porozumiewał się z arbitrami z wozu. Nietypowa komunikacja była wynikiem zakłóceń w komunikacji z VAR.
Ostatecznie całe spotkanie potrwało łącznie 113 minut. I rzutem na taśmie Porto zdołało doprowadzić do remisu za sprawą trafienia Evanilsona. Gospodarze mają czego żałować, bo chwilę wcześniej rzutu karnego nie wykorzystał Galeno. A jego trafienie mogłoby sprawić, że miejscowi odnieśliby końcowy triumf.
Po zakończonym meczu Porto wystosowało oficjalne oświadczenie. W nim poinformowało o złożeniu protestu, mający na celu unieważnienie spotkania z powodu niewłaściwego zachowania sędziego.
Wszystko z uwagi na to, że arbiter podjął decyzję dot. cofnięcia rzutu karnego bez oglądania powtórek. Ich zdaniem działanie to stanowi naruszenie zasad gry i prawa, które mogło mieć poważny wpływ na końcowy wynik tego starcia.
Przeczytaj także:
Rzecznik PZPN zabrał głos ws. absencji Skorupskiego