Po tym, jak Robert Lewandowski udzielił długiego i bardzo głośnego wywiadu w mediach aż huczy po jego słowach. W nim między innymi zarzucił kłamstwo Łukaszowi Skorupskiemu na temat "afery premiowej".
Pech chciał, że dzień przed rozpoczęciem zgrupowania reprezentacji Polski okazało się, iż Fernando Santos nie będzie mógł skorzystać zarówno ze Skorupskiego, jak i Nicoli Zalewskiego. W ich miejsce dowołano Kamila Grabarę i Pawła Wszołka, ale ostatecznie pierwszego z wymienionych również zabraknie. Trzecim bramkarzem będzie więc Marcin Bułka.
Od razu zainteresowanie wzbudził brak zawodników, którzy w miniony weekend rozegrali pełne spotkania dla swoich włoskich drużyn. A szczególnie dotyczyło to Skorupskiego, który mógłby skonfrontować się z Lewandowskim.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozum na boisku. O tym golu będą chciały zapomnieć
Sprawę tę poruszono na pierwszej konferencji prasowej kadry. Głos na temat braku bramkarza Bologni FC zabrał rzecznik prasowy PZPN Jakub Kwiatkowski.
- Dostaliśmy telefon wczoraj z klubu Łukasza z informacją od lekarza klubowego, że Łukasz podkręcił kostkę w ostatnim meczu ligowym i będzie miał przerwę w treningach, przynajmniej tydzień. Także dlatego Łukasza nie ma - wyjaśnił.
Tym samym podtrzymana została narracja przedstawiona przez Tomasza Kozłowskiego, dyrektora departamentu komunikacji i mediów w PZPN. Ten przekazał, że w przypadku 32-latka doszło do skręcenia stawu skokowego.
- Same moje słowa do "Skorupa" to nie było nic osobistego przede wszystkim. Ja nie mam żadnej urazy, a wiem, że jest on charakternym chłopakiem i na pewno jak się spotkamy to porozmawiamy. To nie jest żadna osobista sprawa - wyjaśnił Lewandowski.
Przeczytaj także:
Robert Lewandowski nie czuje się winny? Tak wybrnął
Apel Kamila Grosickiego. "Proszę, abyśmy skupili się na tym"