Niespodzianka w Katowicach - relacja z meczu GKS Katowice - MKS Kluczbork

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Niedoceniana przez wszystkich drużyna z Kluczborka zadziwia ostatnio wszystkich. Tym razem zawodnicy z Opolszczyzny dość zaskakująco wygrali w Katowicach z miejscowym GKS-em i kontynuują serię meczów bez porażki. To już szósty pojedynek z rzędu, w którym MKS nie schodzi z murawy pokonany.

W tym artykule dowiesz się o:

Pierwsze minuty piątkowych zawodów pokazały, że będzie to ciekawie widowisko. Obie ekipy w ciągu pierwszych pięciu minut stworzyły po jednej dobrej okazji. Potem było jeszcze ciekawiej. W 9. minucie Krzysztof Stodoła uratował beniaminka przed utratą gola bronią strzał Krzysztofa Kaliciaka. Kolejna dogodna akcja w tym spotkaniu przyniosła gola. Jak się okazało, było to jedyne trafienie w tej konfrontacji. Sprzed pola karnego uderzył Rafał Niziołek i ku rozpaczy fanów Gieksy piłka wpadła do siatki. Chwile potem goście mieli kolejną dogodną okazję, ale tym razem nie zdołali utrzymać nerwów na wodzy i stracili piłkę.

Katowiczanie po szoku z 15. minuty szybko się otrząsnęli. Niestety dla nich brakowało im szczęścia. W ciągu kilku minut dwukrotnie próbował Gabriel Nowak, ale raz na posterunku był Stodoła, a drugim razem piłka o centymetry minęła słupek. Potem sytuacji sam na sam nie wykorzystał Kaliciak. Raz na jakiś czas z akcją wychodzili goście, którzy po zdobyciu bramki cofnęli się do defensywy. Ich okazje były groźne i gracze z Katowic musieli trzymać się na baczności. Tuż przed przerwa dobrą okazję miał Kaliciak, ale piłka po jego uderzeniu trafiła tylko słupek za bramką, który podtrzymuje siatkę.

Druga część piątkowych zawodów przebiegała pod dyktando gospodarzy. MKS Kluczbork raz na jakiś czas skontrował Gieksę. Tak było w 50. minucie, kiedy Patryk Tuszyński uderzył na bramkę, ale piłka przeleciała nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Jacka Gorczycę. Katowiczanie nie potrafili znaleźć skutecznej metody na rozmontowanie mądrze grającej obrony beniaminka z Kluczborka. Pierwszą groźną akcję gospodarze przeprowadzili w 63. minucie, ale uderzenie Nowaka przeszło nad poprzeczką. Ataki Gieksy przypominały bicie głową w mur. W samej końcówce po uderzeniu z rzutu wolnego Piotr Plewni wyśmienicie w bramce spisał się Stodoła, który wybronił piłkę, która szła prosto w okienko.

GKS Katowice - MKS Kluczbork 0:1 (0:1)

0:1 - Niziołek 15'

Składy:

GKS Katowice: Gorczyca - Kamiński, Sroka, Napierała, Uszalewski, Nowak, Cholerzyński, Goncerz (75' Pytlarz), Plewnia, Iwan (75' Malicki), Kaliciak (64' Mikulenas).

MKS Kluczbork: Stodoła - Orłowicz, Jagieniak, Odrzywolski, Stawowy, Kazimierowicz, Niziołek (86' Szczepaniak), Tuszyński, Glanowski, Sobota, Półchłopek.

Żółte kartki: Mikuleas, Kamiński (GKS Katowice) oraz Półchłopek, Sobota, Odrzywolski (MKS Kluczbork).

Sędzia: Marcin Słupiński (Sieradz).

Widzów: 3000.

Źródło artykułu: