Po wygranej 2:0 z Wyspami Owczymi reprezentacja Polski powalczy o kolejne ważne punkty w eliminacjach Euro 2024. Biało-Czerwoni znajdują się w trudnym położeniu i potrzebują zwycięstwa jak tlenu.
Na konferencji prasowej przed niedzielnym starciem wyjazdowym z Albanią pojawili się Grzegorz Krychowiak i Fernando Santos. Pochodzący z Portugalii selekcjoner jako drugi odpowiadał na pytania dziennikarzy.
- Jestem przekonany, że ani ja, ani trener rywali nie myśli o tym, żeby ten mecz z remisować. Tak samo my, jak i oni wyjdą na mecz z zamiarem wygrania. Będziemy grać z drużyną o ogromnej jakości, która się rozwija. Prowadziłem Portugalię przeciwko tej drużynie w 2016 roku i mam świadomość, jak ona się od tego czasu rozwinęła - stwierdził.
- Jest to zespół bardzo dobrze zorganizowany, z dużą większą jakością niż kilka lat temu. Znam dobrze trenera rywali. Bardzo podoba mi się to jak wygląda ten zespół. Potrafi bronić, atakować, jest dobrze poukładany na boisku. Zdajemy sobie sprawę, że obie drużyny będą walczył o zwycięstwo. - To jest zupełnie normalne, że w futbolu zawsze ktoś musi wygrać i przegrać. Tak naprawdę każda z drużyn, jeśli wygra, do samego końca będzie zależna od siebie, a jeśli nie, będzie musiała oglądać się na to, co wydarzy się w innych meczach - dodał szkoleniowiec..
ZOBACZ WIDEO: Jaka atmosfera panuje w reprezentacji Polski? Dziennikarz zdradza kulisy. "Bywałem ostatnio w hotelu kadry"
Trener poruszył kwestię powołania dla Grzegorza Krychowiaka. Doświadczony pomocnik w poprzednich miesiącach był przez niego pomijany i niespodziewanie wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie.
- W mojej historii było wielu zawodników, których nie powoływałem. Potem wspólnie ze mną zostali mistrzami Europy. Wszystko zależy od momentu, w jakim zawodnik się znajduje. Są momenty, w których dani piłkarze są drużynie potrzebni. Najważniejsze, żeby to odbywało się zgodnie z własnymi pomysłami z perspektywy trenera. Widziałem, że Krychowiak był gotowy, jest przydatnym zawodnikiem i dlatego go powołałem. Nie ma takich sytuacji, gdzie bardziej lubię jednego gracza niż drugiego. Piłkarze też nie mają wpływu na to, kto jest powołany - wyjaśnił.
Zarówno Krychowiak, jak i Santos, przekonywali, że w reprezentacyjnej szatni w żadnym razie nie trzeba gasić pożaru. Selekcjoner dodał, że na nadchodzące spotkanie nie można patrzeć przez pryzmat wygranej 1:0 przed kilkoma miesiącami w Warszawie.
- Atmosfera wewnątrz drużyny była naprawdę bardzo dobra. Powiedziałem to już wiele razy i będę to powtarzał. Musimy rozmawiać i myśleć o tym, co czeka nas w następnym meczu. Bardzo ważne jest, żeby zawodnicy nie wracali do tego, co było w spotkaniu z Wyspami Owczymi, zrozumieli plan i zdali sobie sprawę z tego, jak ważny mecz przed nami. Rozumiemy sposób gry naszego rywala. Znamy też dobrze ich jakość indywidualną. Są silni, zdeterminowani i potrafią walczyć. W Warszawie grali w systemie 1-4-1-4-1, natomiast w ostatnich meczach grali raczej w systemie 1-4-2-3-1. Na tym polega moja praca, żeby zrozumieć sposób gry rywala i przekazać to zespołowi - wymieniał trener.
Santos został zapytany o wygrany mecz z Albańczykami w Tiranie w 2021 roku za kadencji Paulo Sousy. - Kiedy zostałem selekcjonerem, to był jeden z pierwszych meczów, jakie obejrzałem. Tamten mecz sprzed dwóch lat nie ma nic wspólnego z tym, co nas czeka. Zmienili się piłkarze, trenerzy, więc to będzie zupełnie inne spotkanie - odpowiedział.
Pojawiły się głosy, że kadrowicze nie są przyzwyczajeni do gry w ataku pozycyjnym, bo jak dotychczas byli przyzwyczajeni do kontrataku. - Nie słyszałem o tym, że piłkarze wolą grać z kontrataku niż grać piłką i operować piłką. Nikt nie jest piłkarzem stworzonym do kontrataku, dlatego nie wiem, dlaczego może się czuć w tym lepiej. Myślę, że chodziło o to, że lepiej grać z przeciwnikiem, który przegrywa i otwiera się niż z rywalem, który broni 11 zawodnikami. Z tym się zgadzam. Reprezentacja Polski z piłkarzami o takiej charakterystyce nie może być drużyną czekającą na kontrataki, skupiającą się na bronieniu w takim meczu jak z Wyspami Owczymi. Coś takiego jest dla mnie nie do pomyślenia. Zupełnie inną kwestią jest to, że kiedy nadarza się okazja do kontrataku, nie boimy się i potrafimy to zrobić - kontynuował.
Santos docenił postawę reprezentantów Wysp Owczych w pierwszych 45 minutach. 68-latek zdaje sobie sprawę, że jego podopieczni mają jeszcze duże pole do poprawy zwłaszcza w grze ofensywnej.
- Przeciwnicy nie mają tutaj znaczenia? Oni nie grają? Zawsze przeciwko nam jest 11 zawodników ze swoimi celami. Zobaczcie sami, jak wiele drużyn wygrywa mecze, zdobywając bramki w 80. lub 90. minucie. Jesteśmy bardzo niecierpliwi. Czasami wydaje mi się, że według wielu osób piłka nożna polega na tym, żeby jak najszybciej dobiec do bramki, zdobyć ją i zamknąć sprawy, ale tak nie jest. W pierwszej połowie pewne rzeczy się nie zgadzały. Musimy częściej grać po ziemi, więcej operować piłką, nie możemy grać niepotrzebnych długich piłek za plecy rywala. Musimy również oddać respekt zawodników Wysp Owczych, którzy bronili bardzo dobrze. Albania na pewno nie grać 11 piłkarzami cofniętymi, zamykającymi własne pole karne. Będziemy musieli robić zupełnie inne rzeczy, by dostać się do bramki rywala i nie tracić goli - zapowiedział.
Na koniec wystosował apel do dziennikarzy i kibiców: - Chciałbym poprosić o to, żeby wszyscy byli z naszą reprezentacją, każdy kibic trzymał kciuki i jej pomagał. Jeśli chcecie krytykować, to krytykujcie mnie, trenera, bo jestem do tego już od wielu lat przyzwyczajony. Chcę oddać piłkarzom to, że oni trenują i pracują bardzo mocno. Chcą dla drużyny jak najlepiej. Wszyscy bardzo mocno przeżyli porażkę w Kiszyniowie tak jak my, bo jesteśmy Polakami. Chciałem was prosić tylko o to, żebyście wspierali piłkarzy i też dołożyli się do tego, żeby reprezentacja awansowała na mistrzostwa Europy. Uderzajcie we mnie, ale wspierajcie reprezentację.
Czytaj więcej:
Grzegorz Krychowiak przed 100. meczem w kadrze. "Wiemy, po co tu przyjeżdżamy
"PZPN rozpowszechnia bzdury". Ostra reakcja na plotkę o Lewandowskim!