Reprezentacja Polski, pod wodzą Fernando Santosa, w ostatnich miesiącach wydaje się z każdym meczem pokonywać kolejne granice kompromitacji. Po czerwcowej porażce z Mołdawią (2:3), zanotowaliśmy co prawda zwycięstwo, w wątpliwym stylu, z Wyspami Owczymi (2:0), by na zakończenie wrześniowego zgrupowania ulec Albanii (0:2). To wszystko sprawiło, że na dziś jesteśmy dalecy od awansu na przyszłoroczne mistrzostwa Europy, choć grupa eliminacyjna początkowo wydawała się być formalnością.
- Tragedia. Bardzo słabo to wyglądało. Trzeba podziękować trenerowi i budować reprezentację, bo wciąż mamy jeszcze matematyczne szanse - komentuje w rozmowie z WP SportoweFakty były kapitan naszej reprezentacji, Jacek Bąk.
Kto następny? Kluczowy jeden aspekt
W związku z ostatnimi wynikami kadry, a tym bardziej prezentowanym przez nią stylem, zasadnym staje się bowiem pytanie o przyszłość Fernando Santosa. Kadra, pod wodzą Portugalczyka, przegrała aż 3 z 6 spotkań i trudno powiedzieć, by czyniła jakikolwiek progres.
ZOBACZ WIDEO: "Przeszedł mnie dreszcz żenady". Mocne słowa o zachowaniu Polaków w meczu z Wyspami Owczymi
- Na dziś ta reprezentacja jest rozbita od środka, ten trener nam nie pomaga. Słabo to wygląda. Nie ma sensu też się pastwić nad drużyną, to jest nasza polska drużyna, wszystkich Polaków, jednak trzeba jak najszybciej zmienić trenera. On nie daje tej reprezentacji nic, ciągnie ją na dół - podkreśla Bąk.
Jeżeli jednak pożegnalibyśmy się z Santosem, to pojawia się pytanie, kto za niego? Zdaniem Jacka Bąka kluczowe powinno być jedno kryterium.
- Wziąłbym Polaka. Papszun, Urban, Probierz - obojętnie, tylko weźmy Polaka. Nie bierzmy już tych zagranicznych trenerów, bo oni się na tej reprezentacji uczą. Tu był trener z dużym nazwiskiem, ale on nic nie wniósł. Mi go po prostu szkoda. On się poci na tych wywiadach, widać, że to dla niego niewygodne, ale dalej chce być z tą reprezentacją - komentuje nasz rozmówca.
Zabrakło sztabu
W XXI wieku zaledwie 3 razy decydowaliśmy się na trenera z zagranicy. Jak do tej pory były jednak średnio udane przygody. O dezercji Paulo Sousy kibice pamiętają do dziś. Lepiej, przynajmniej z początku, wyglądało to natomiast za czasów Leo Beenhakkera, który po raz pierwszy wprowadził naszą kadrę na Mistrzostwa Europy. Częścią ówczesnej reprezentacji był właśnie Jacek Bąk. Jego zdaniem jednak, między Beenhakkerem a Santosem była jedna zasadnicza różnica.
- Gdy był Leo Beenhakker, to miał potężny sztab złożony z Polaków. Tutaj to wygląda trochę inaczej. Santos został sam z Grześkiem Mielcarskim, ale to jest za mało, aby coś zbudować. Nie mówię, że to zły trener, ale po prostu zagubiony. Duże nazwisko, ale zagubione w polskich realiach. Nie ma co się nad nim pastwić, ale powinniśmy dojść do jakiegoś wspólnego mianownika i się rozstać. Potrzeba trenera z jajami, a on te jaja zostawił gdzieś u siebie w Portugalii - komentuje Bąk.
- Wiadomo, jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz. Za chwilę przed nami kolejne spotkanie, więc trzeba się zebrać w garść i grać. Ale po tym co widzieliśmy, to ta drużyna idzie w złym kierunku. Potrzeba selekcjonera, który zna polskie realia, najlepszy byłby Polak - podsumowuje.
Czytaj także:
- Albańczycy po meczu wyszli na ulice
- Bez hamulców o piłkarzach