Wymęczone zwycięstwo Kolejorza - relacja z meczu Lech Poznań - Śląsk Wrocław

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Spotkanie Lecha Poznań ze Śląskiem Wrocław miało dostarczyć sporo emocji. Kibice zgromadzeni na stadionie oraz przed telewizorami mogli się jednak rozczarować. Klarownych okazji do zdobycia bramki było jak na lekarstwo, a jedyna bramka w meczu padła po rzucie karnym, który pewnie wykonał Bartosz Bosacki.

W tym artykule dowiesz się o:

W porównaniu z dwoma poprzednimi spotkaniami trener Lecha Poznań, Jacek Zieliński dokonał jednej zmiany w składzie. Jakub Wilk zastąpił 18-letniego Mateusza Możdżenia, który dwa tygodnie temu zadebiutował w ekstraklasie. - Jest to bardzo utalentowany chłopak i musi walczyć o swoje miejsce, bo to nie jest, że po spotkaniu z Wisłą ma wykupiony abonament na grę w pierwszym składzie - tłumaczył jeszcze przed meczem szkoleniowiec Kolejorza. Z kolei Ryszard Tarasiewicz zdecydował się wystawić od pierwszej minuty zarówno Tomasza Szewczuka, jak i Vuka Sotirovicia, a także powracającego po absencji spowodowanej nadmiarem żółtych kartek Krzysztofa Ulatowskiego.

Pierwsze minuty były dość wyrównane, ale to lechici mieli lepsze okazje na objęcie prowadzenie. Najpierw gdyby Robert Lewandowski przejął dobre dośrodkowanie Semira Stilicia mogłoby być 1:0. Potem groźnie uderzał Sławomir Peszko oraz Stilić. Ze strony Śląska warto odnotować strzał Sotirovicia z 20. metrów, który pewnie obronił Jasmin Burić. W 13. minucie goście mogli zdobyć gola. Piłkę na własnej połowie stracił Dimitrije Injać, a Sebastian Mila natychmiast zagrał do Ulatowskiego i gdyby pomocnik Śląska trafił w bramkę w sytuacji sam na sam, podopieczni Tarasiewicza wyszliby na prowadzenie.

Po kilku minutach przerwy gospodarze znów zagrozili bramce Wojciecha Kaczmarka. Mocny strzał z 20. metrów Ivana Djurdjevicia przeleciał tuż obok słupka. Szansy szukał również Peszko, który z 17. metrów nie trafił w światło bramki. Z każdą minuta przewaga Lecha rosła, ale brakowało klarownych sytuacji. Dopiero w 35. minucie Piotr Celeban sfaulował w polu karnym Roberta Lewandowskiego i sędzia Marcin Szulc podyktował jedenastkę, którą na bramkę zamienił Bartosz Bosacki. Przed przerwą zabrakło więcej ciekawych akcji i do szatni Lech zszedł z jednobramkowym prowadzeniem.

Po przerwie kibice zgromadzeni na wronieckim stadionie nie doczekali się zbyt wielu emocji. Gospodarze starali się narzucać swój styl gry, ale niewiele z tego wynikało. Optyczna przewaga nie przekładała się na ilość dogodnych okazji do zdobycia gola. Uaktywnił się Marcin Kikut, którego strzały okazały się niecelne, choć jeden z nich powinien znaleźć drogę do bramki Śląska. Wcześniej wyrównać mógł Janusz Gancarczyk. Świeżo upieczony reprezentant Polski wpadł w pole karne Lecha i uderzył prosto w ręce Buricia.

W ostatnich minutach do głosu doszli wrocławianie. Najpierw Łukasz Madej dośrodkował na głowę Sotirovicia, a ten posłał piłkę nad bramką. Chwilę później doprowadzić do remisu mógł Mariusz Pawelec, ale jego ekwilibrystyczny strzał również nie trafił w światło bramki. W 88. minucie kapitalnie zachował się Burić, który obronił strzał głową Celebana z 3. metrów, co ostatecznie pozwoliło lechitom wywalczyć niezwykle cenne zwycięstwo.

Lech Poznań - Śląsk Wrocław 1:0 (1:0)

1:0 - Bosacki (k.) 36'

Składy:

Lech Poznań: Burić - Kikut, Bosacki, Wojtkowiak, S. Gancarczyk - Peszko, Injać, Djurdjević (46' Bandrowski), Wilk, Stilić (72' Możdżeń), Lewandowski (90+2' Mikołajczak).

Śląsk Wrocław: Kaczmarek - Socha, Celeban, Fojut, Pawelec - J. Gancarczyk (90+3' Sztylka), Ulatowski, Łukasiewicz, Mila (64' Madej), Szewczuk, Sotirović.

Żółte kartki: Djurdjević, Peszko, Gancarczyk, Mikołajczak (Lech) oraz Sotirović, Fojut (Śląsk).

Sędzia: Marcin Szulc (Warszawa).

Najlepszy piłkarz Lecha: Bartosz Bosacki.

Najlepszy piłarz Śląśka: Vuk Sotirović.

Najlepszy piłkarz meczu: Bartosz Bosacki.

Źródło artykułu: