Od pierwszych minut piłkarze Legii rzucili się do ataku i już pierwsza groźniejsza akcja mogła przynieść im bramkę. Po wyrzucie za autu, z prawej strony w pole karne dośrodkowywał Jakub Rzeźniczak. Piłka trafiła do Marcina Mięciel, który głową próbował pokonać Krzysztofa Pilarza. Tym razem lepszy okazał się golkiper Ruchu. Kilka minut później lepszy był już "Miętowy", który po dośrodkowaniu Sebastiana Szałachowskiego z najbliższej odległości skierował piłkę do siatki.
Podopieczni Jana Urbana dobrze rozpoczęli mecz, a to zapowiadało dalszą ofensywę z ich strony. Tak też się stało. Piłkarze Ruchu przez pierwszy kwadrans niczym nie zaimponowali i bardziej skupiali się na odparciu ataków stołecznego zespołu. W 16. minucie z powodu kontuzji boisko musiał opuścić Szałachowski i od tego momentu legioniści nieco zwolni tempo swoich akcji.
W 30. minucie ponownie blisko zdobycia gola był Mięciel, ale fatalnie przestrzelił z odległości pięciu metrów. Po upływie kilku chwil bardzo ciekawą akcję przeprowadzili goście z Chorzowa. Po kombinacyjnym ataku środkiem pola, piłka trafiła do Macieja Scherfchena. Pomocnik Ruchu uderzał zza pola karnego, ale jego strzał minimalnie minął bramkę Jana Muchy.
Chwilę później Legia podwyższyła prowadzenie. Na lewej flance piłkę otrzymał Marcin Komorowski. Minął Wojciecha Grzyba i zagrał do Mięciela. Ten poradził sobie jeszcze z Maciejem Sadlokiem i po raz drugi posłał piłkę koło Pilarza. Snajper Wojskowych wyraźnie się odblokował. W ostatnich dwóch meczach zdobył cztery bramki.
Na drugą połowę legioniści wyszli na boisko jakby ze świadomością, że za tydzień czeka ich najważniejszy mecz w sezonie i nastawili się głównie na spokojne "dowiezienie" korzystnego wyniku do końca. Tempo spotkania spadło, a nieznaczną przewagę osiągnęli podopieczni Waldemara Fornalika.
W 62. minucie, po podaniu ze środka pola w dobrej sytuacji znalazł się Łukasz Janoszka, ale jego strzał okazał się niecelny. Po kilku minutach bliski szczęścia był Piotr Stawarczyk. Jego dośrodkowanie z prawej strony przerodziło się w zaskakująco groźny strzał, a gospodarzy przed utratą bramki uratowała poprzeczka.
Legia próbowała odpowiedzieć groźnymi kontrami. W 74. minucie, po jednej z nich strzelał Miroslav Radović, ale tym razem również zabrakło skuteczności. Do ostatniego gwizdka goście z Chorzowa starali się strzelić kontaktową bramkę. W samej końcówce ciekawie rozegrali rzut rożny. Marcin Zając dośrodkował na 30. metr, skąd bezpośrednio na bramkę uderzał Tomasz Brzyski, ale również ten strzał minął bramkę Muchy.
W samej końcówce groźnie strzelał Pavol Balaż, jednak znów górą okazał się bramkarz reprezentacji Słowacji. Sędzia doliczył trzy minuty do regulaminowego czasu gry, po których zakończył spotkanie. Legia wygrała dość pewnie i przekonywująco, nie forsując zbytnio tempa gry w drugiej części meczu. Za tydzień czeka ich prawdziwy mecz prawdy, który da nam odpowiedź, czy podopieczni Jana Urbana powalczą w tym sezonie o tytuł mistrzowski.
Legia Warszawa - Ruch Chorzów 2:0 (2:0)
1:0 - Mięciel 8'
2:0 - Mięciel 41'
Składy:
Legia Warszawa: Mucha - Rzeźniczak, Choto, Astiz, Komorowski, Szałachowski (17' Radović), Smoliński, Iwański, Rybus (63' Borysiuk), Giza, Mięciel (52' Paluchowski).
Ruch Chorzów: Pilarz - Stawarczyk, Sadlok, Grodzicki, Brzyski, Scherfchen (46' Pulkowski), Grzyb, Baran, Nowacki (57' Zając), Janoszka (79' Balaz), Sobiech.
Żółte kartki: Astiz, Borysiuk (Legia) oraz Baran (Ruch).
Sędzia: Paweł Gil (Lublin).
Najlepszy zawodnik Legii Warszawa: Marcin Mięciel.
Najlepszy zawodnik Ruchu Chorzów: Tomasz Brzyski.
Najlepszy zawodnik spotkania: Marcin Mięciel.