Pięć goli w Białymstoku, w tym jeden z połowy. Znakomity powrót Jagiellonii

PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: Nene i Frank Castaneda
PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: Nene i Frank Castaneda

Czwarty mecz na własnym boisku i czwarte zwycięstwo. Jagiellonia Białystok odrobiła dwa gole straty i ostatecznie wygrała z Radomiakiem Radom 3:2 w pierwszym niedzielnym spotkaniu 8. kolejki PKO Ekstraklasy. Trzy asysty zanotował Dominik Marczuk.

Niedziela, godz. 12.30, pogoda nie sprzyja grze w piłkę. Dobrze, że żaden z zawodników nie myślał w ten sposób, bo mecz w Białymstoku był znakomity.

Pięć goli, zwroty akcji. Nie zawsze przecież zdarza się, że jeden zespół odrabia straty i z wyniku 0:2 robi się 3:2. A tego dokonała Jagiellonia, głównie dzięki kapitalnej postawie Dominika Marczuka, autora trzech asyst.

Na nic zdał się dublet Pedro Henrique, w tym kapitalny gol niemal z połowy boiska.

ZOBACZ WIDEO: Kto za Fernando Santosa? "Tego możemy być pewni"

Miał różne fazy. Pierwszy kwadrans to popisowa gra Radomiaka. Już pierwszy rzut rożny przyniósł im gola, a Pedro Henrique rozpoczął swój spektakl, skacząc najwyżej w polu karnym. Niespełna dziesięć minut później pokonał Zlatana Alomerovicia po raz drugi, jednak w dużo bardziej spektakularny sposób. Skorzystał ze straty Michala Sacka i popisał się kapitalnym lobem z niemal połowy boiska. Bramka - marzenie.

Goście mieli jeszcze jedną świetną kontrę w przewadze liczebnej, ale tym razem Henrique zachował się fatalnie i spalił całą sytuację. I to by było na tyle. Radomiak nagle przestał grać i postanowił tylko się bronić. W dodatku dość nieudolnie.

Jagiellonia początkowo wysyłała mało wyraźne sygnały, lecz w pewnym momencie dał o sobie znać Dominik Marczuk. Ładnie wymanewrował rywala w polu karnym, podał do Jesusa Imaza, a ten uderzył bardzo mocno lewą nogą i gospodarze złapali kontakt. Hiszpan po chwili mógł mieć dublet, ale trafił w poprzeczkę. Wydawało się, że na przerwę goście zejdą z jednobramkowym prowadzeniem, ale w ósmej minucie doliczonego czasu Jagiellonia przeprowadziła piękną akcję, Marczuk dorzucił drugą asystę, a niepilnowany Jose Naranjo posłał piłkę do siatki po uderzeniu głową.

Podobno z psychologicznego punktu widzenia najgorzej jest stracić gola tuż przed przerwą i zaraz po przerwie. No to Radomiak stracił gola w ostatniej akcji pierwszej połowy i w 18. sekundzie drugiej połowy. Marczuk zagrał w pole karne (trzecia asysta tego dnia!), a Afimico Pululu dziubnął piłkę i trafił idealnie przy słupku.

To zwiastowało dalsze emocje, jednak spotkanie bardzo mocno wyhamowało. Radomiak nie za bardzo potrafił zagrozić bramce Jagiellonii. Udało się raz, gdy Henrique strzelił nawet trzeciego gola, ale VAR go nie uznał, bo wcześniej przypadkowo, ale jednak piłkę ręką zagrywał Lisandro Semedo. Na więcej gości stać nie było, a Jagiellonia nie za bardzo miała ochotę na kolejne bramki.

Jagiellonia Białystok - Radomiak Radom 3:2 (2:2)
0:1 Pedro Henrique 3'
0:2 Pedro Henrique 12'
1:2 Jesus Imaz 27'
2:2 Jose Naranjo 45+8'
3:2 Afimico Pululu 46'

Składy:

Jagiellonia: Zlatan Alomerović - Michal Sacek, Mateusz Skrzypczak, Adrian Dieguez, Bartłomiej Wdowik - Dominik Marczuk (65' Kristoffer Hansen), Taras Romanczuk, Nene (83' Dusan Stojinović), Jesus Imaz (90+4' Wojciech Łaski), Jose Naranjo (82' Tomasz Kupisz) - Afimico Pululu (65' Jarosław Kubicki).

Radomiak: Albert Posiadała - Damian Jakubik, Raphael Rossi (45' Mateusz Cichocki), Mike Cestor, Dawid Abramowicz - Lisandro Semedo (62' Michał Kaput), Luizao, Christos Donis (62' Rafał Wolski), Frank Castaneda (72' Edi Semedo), Luis Machado - Pedro Henrique (72' Leonardo Rocha).

Żółte kartki: Nene, Kupisz (Jagiellonia) oraz Rossi, Cestor, Luis Machado, Kaput (Radomiak).

Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom).

CZYTAJ TAKŻE:
"WOW!". Co w tej sytuacji zrobił Zieliński?!
Dawid Szwarga: Nie lubię tego stwierdzenia

Źródło artykułu: WP SportoweFakty