Arsenal nie traci kontaktu z czołówką. Przesądziła świetna akcja

PAP/EPA / Peter Powell / Na zdjęciu: Leandro Trossard strzela gola na 0:1
PAP/EPA / Peter Powell / Na zdjęciu: Leandro Trossard strzela gola na 0:1

Po bardzo trudnym meczu Arsenal pokonał na wyjeździe Everton 1:0. Mimo iż w tabeli oba zespoły znajdują się na różnych biegunach, to Kanonierzy musieli mocno się napracować, by wyszarpać komplet punktów.

Kibice, którzy w niedzielne popołudnie wybrali Premier League, raczej nie mają powodów do zadowolenia. Najpierw średni, zakończony bezbramkowym remisem mecz Bournemouth - Chelsea, a następnie bardzo przeciętne spotkanie Evertonu z Arsenalem.

Ale przynajmniej na Goodison Park padł gol, choć czekać trzeba było na niego aż 69 minut. Martin Odegaard zagrał do Bukayo Saki, ten wycofał piłkę i rezerwowy Leandro Trossard trafił idealnie od słupka. Akcja efektowna, która wręcz nie pasowała do tego meczu.

I to by było na tyle. Arsenal po pięciu kolejkach ma 13 punktów i utrzymuje kontakt z czołówką. Na innym biegunie jest Everton, który z jednym punktem pozostaje w dolnym rejonie tabeli.

ZOBACZ WIDEO: Santos żegna się z kadrą. "To był jeden z największych niewypałów w historii"

Nie zmienia to faktu, że mieliśmy do czynienia z klasyczną rąbanką, do jakich na tym poziomie raczej nie jesteśmy przyzwyczajeni. Everton postawił na walkę, chciał przede wszystkim obrzydzić grę w piłkę Kanonierom. I to się przez długi czas udawało. Arsenal nie za bardzo potrafił odnaleźć się na boisku. Został wciągnięty w grę Evertonu.

Dodatkowo sprawy gości skomplikowały się w 24. minucie, gdy boisko z powodu kontuzji opuścić musiał Gabriel Martinelli. A urazu doznał pięć minut wcześniej, gdy strzelił gola (ostatecznie anulowanego przez VAR).

Tak naprawdę dopiero po przerwie zobaczyliśmy więcej składnych akcji. Już w jednej z pierwszych w drugiej połowie mocny strzał oddał Odegaard, ale nie zaskoczył Jordana Pickforda. I nie było tych szans nie wiadomo ile. Poza golem Arsenal miał jeszcze dwa, może trzy momenty, gdy groźniej zrobiło się pod bramką Evertonu. Szału nie było, ale w Londynie raczej nikt z tego powodu rozpaczać nie będzie.

Everton - Arsenal FC 0:1 (0:0)
0:1 Leandro Trossard 69'

Składy:

Everton: Jordan Pickford - Ashley Young (87' Nathan Patterson), James Tarkowski, Jarrad Branthwaite, Witalij Mykołenko - Idrissa Gueye, Amadou Onana, Abdoulaye Doucoure (80' James Garner) - Arnaut Danjuma, Beto (66' Dominic Calvert-Lewin), Dwight McNeil (88' Youssef Chermiti).

Arsenal: David Raya - Ben White, William Saliba, Gabriel Magalhaes, Ołeksandr Zinczenko (80' Takehiro Tomiyasu) - Martin Odegaard, Declan Rice, Fabio Vieira (80' Kai Havertz) - Bukayo Saka, Eddie Nketiah (65' Gabriel Jesus), Gabriel Martinelli (24' Leandro Trossard).

Żółte kartki: Young (Everton) oraz Gabriel Magalhaes (Arsenal).

Sędzia: Simon Hooper.

[multitable table=1602 timetable=10727]Tabela/terminarz[/multitable]
CZYTAJ TAKŻE:
Prztyczek w Czesława Michniewicza od Saudyjczyków. Tak z niego zadrwili
Trzecia przegrana Werderu. Słaby Kownacki zmieniony w przerwie

Źródło artykułu: WP SportoweFakty