Paweł Kapsa: Boisko w Gliwicach nie nadaje się do gry!

Lechia Gdańsk pokonała w Gliwicach Piasta 2:0, ale po końcowym gwizdku sędziego piłkarze gości i tak mieli na co narzekać. - Ta murawa jest w fatalnym stanie. Nie nadaje się do gry - grzmiał po meczu golkiper biało-zielonych, Paweł Kapsa.

Piątkowe starcie w Gliwicach nie stało na najwyższym poziomie. Walki w nim co prawda nie brakowało, ale dobrych akcji było już jak na lekarstwo. - Spotkanie nie było porywające, ale wina leży też po stronie murawy, bo ona jest naprawdę w fatalnym stanie. To nie jest boisko do gry w piłkę nożną! Na innych stadionach murawa jest podgrzewana, równa jak stół, a tutaj grząska, wyboista - zauważył bramkarz Lechii, w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Boisko rzeczywiście było w kiepskim stanie, ale ponownie okazało się dla Lechii szczęśliwe. Gdańszczanie podobnie jak w poprzednim sezonie, tak i teraz ograli Piasta na jego terenie. - Gliwice nam leżą. Nawet w drodze na mecz przypominaliśmy sobie, jak to było w poprzednim sezonie. Wtedy w autobusie nikt się do siebie nie odzywał, była nieprawdopodobna wręcz koncentracja, bo od tamtego spotkania zależało nasze utrzymanie. Teraz było inaczej, luźniej. Koncentracja oczywiście była, ale obyło się bez zbędnej presji, spięcia, które nam wtedy towarzyszyło - wyjaśnił Paweł Kapsa. - Ten mecz ułożył się dla nas bardzo dobrze. Szybko strzeliliśmy bramkę i myślę, że kontrolowaliśmy przebieg spotkania już do końca - dodał.

Sam golkiper Pomorzan za wiele pracy w tej konfrontacji nie miał. - Tak wyszło, że nie musiałem często interweniować, ale to zasługa dobrej gry całego zespołu. Z przodu koledzy pracowali na to, żeby Piast nam nie zagrażał. Graliśmy piłką. Rywal poza długimi podaniami, praktycznie niczego nie pokazał - zauważył.

Piątkowe spotkanie było ostatnim w tym sezonie meczem Piasta w Gliwicach. To pożegnanie nie wyglądało jednak tak, jakby niebiesko-czerwoni sobie tego życzyli. - Zepsuliśmy Piastowi to pożegnanie ze stadionem. My się jednak cieszymy, bo ten teren ponownie okazał się dla nas szczęśliwy - zakończył Kapsa.

Źródło artykułu: