Nie było niespodzianki, bo być nie mogło. To było zderzenie z europejskim futbolem w najlepszym wydaniu. Wysoki pressing, gra na jeden kontakt, wymienność pozycji. Każdy piłkarz Atalanty dokładnie wiedział, jak ma się poruszać po boisku.
Końcowy wynik nie oddaje różnicy między zespołami. Atalanta zmiotła Raków z powierzchni ziemi, była lepsza w każdym aspekcie piłkarskiego rzemiosła. Strzały? 29-3 na korzyść gospodarzy.
1:0? Wrzutka z prawej strony i strzał głową. 2:0? Wrzutka z lewej strony i strzał głową. Defensywa Rakowa i tak długo się trzymała, miała wynik zaprzeczający logice, jednak w końcu coś pękło i nie było argumentów, by to zmienić.
ZOBACZ WIDEO Prawdziwa rywalizacja trenerów, czy tylko gierka PZPN?
Oczywiście nie wszystko w grze gospodarzy było idealne, bo jednak długo utrzymywał się bezbramkowy remis. Ale brało się to z dwóch powodów: po pierwsze Vladan Kovacević, za którym kolejne świetne spotkanie w europejskich pucharach, a po drugie rażąca nieskuteczność miejscowych.
Ademola Lookman w pierwszej połowie powinien strzelić trzy gole, jednak najpierw strzelił obok bramki, następnie w znakomitym stylu zatrzymał go Kovacević, a potem było jeszcze fatalne pudło z pięciu metrów. Gdyby dodać do tego niecelną główkę Luisa Muriela z pięciu metrów, wychodzi nam, że Atalanta po 45 minutach spokojnie mogła prowadzić różnicą trzech, może czterech goli. Niestety sporo ataków Atalanty napędził Władysław Koczerhin. Rozegrał katastrofalne 45 minut, a niewiele lepiej wyglądał John Yeboah.
Raków? Miał olbrzymie problemy. Nie radził sobie z pressingiem, nie potrafił wyprowadzić kontry, dłużej utrzymać się przy piłce. Widać było olbrzymią przepaść między jednym i drugim zespołem. Parę razy zawiodła precyzja, gdy akurat nadarzyła się szansa do szybkiego ataku, a kiedy udało się wypracować jedyną sytuację w pierwszej połowie, to w niewytłumaczalny sposób z pięciu metrów niecelnie uderzył Milan Rundić.
Po przerwie gospodarze byli bardziej skuteczni, choć sytuacje były mniej klarowne. Prosty futbol. Akcja w bocznym sektorze, dośrodkowanie, Charles De Ketelaere wygrywa pojedynek w powietrzu z Rundiciem i Kovacević nie ma jak zareagować. Po nieco ponad kwadransie zostawiony kompletnie bez opieki na lewej flance Matteo Ruggeri precyzyjnie zacentrował w okolice piątego metra i bramkę zdobył wprowadzony chwilę wcześniej Ederson. Oprócz tego sporo innych okazji. Zwycięstwo mogło, a nawet powinno, być zdecydowanie bardziej okazałe.
Częstochowianie mieli jedną, ale najlepszą w całym meczu sytuację w 75. minucie, gdy po fantastycznym prostopadłym podaniu oko w oko z bramkarzem stanął Ben Lederman, jednak nie potrafił tego wykorzystać. Okradziony z asysty został Sonny Kittel. To było niestety najlepsze podsumowanie Rakowa w tym spotkaniu.
Atalanta BC - Raków Częstochowa 2:0 (0:0)
1:0 Charles De Ketelaere 49'
2:0 Ederson 66'
Składy:
Atalanta: Juan Musso - Rafael Toloi, Berat Djimsiti, Giorgio Scalvini - Davide Zappacosta (76' Emil Holm), Marten de Roon (62' Ederson), Teun Koopmeiners, Matteo Ruggeri - Charles De Ketelaere (90+2' Mitchell Bakker), Luis Muriel (62' Aleksiej Miranczuk), Ademola Lookman (76' Mario Pasalić).
Raków: Vladan Kovacević - Bogdan Racovitan, Adnan Kovacević, Milan Rundić - Deian Sorescu, Gustav Berggren (71' Ben Lederman), Giannis Papanikolaou, John Yeboah (61' Sonny Kittel), Władysław Koczerhin (61' Marcin Cebula), Srdjan Plavsić (78' Jean Carlos Silva) - Łukasz Zwoliński (70' Ante Crnac).
Żółte kartki: de Roon (Atalanta).
Sędzia: Roi Reinshreiber (Izrael).
CZYTAJ TAKŻE:
"Ledwo zostałem selekcjonerem". Zobacz memy po meczu Legii
Znów głośno o Legii? Efektowna oprawa kibiców