Jerome Boateng w listopadzie ubiegłego roku przegrał proces apelacyjny i został skazany za napaść na Sherin Selner, swoją byłą partnerkę. Przypomnijmy, że do zdarzenia miało dojść w 2018 roku podczas wakacji na Karaibach.
Piłkarz twierdził natomiast, że zdarzenie było zupełnym przypadkiem i miało miejsce w obronie własnej, a to jego partnerka miała być agresywna.
Na tym sprawa się jednak nie skończyła. Jak poinformował w piątek (22 września) niemiecki "Bild", Bawarski Sąd Najwyższy uchylił wyrok skazujący piłkarza za uszkodzenie ciała i zniewagę.
ZOBACZ WIDEO Prawdziwa rywalizacja trenerów, czy tylko gierka PZPN?
- Proces był szokująco niesprawiedliwy - przyznał prawnik Boatenga, Leonard Walischewski, w rozmowie z "Bildem". - Oskarżony został skazany już przed rozpoczęciem procesu apelacyjnego - dodał.
Sąd Najwyższy doszukał się błędów proceduralnych, do których miało dojść w trakcie procesu. Nakazał zatem jego powtórzenie. Postępowanie musi teraz zostać wznowione przed Sądem Okręgowym w Monachium.
"Czy Boateng został niesłusznie skazany? Czas pokaże!" - zastanawiali się dziennikarze niemieckiej gazety.
Boateng chciał, aby jeden z sędziów sądu okręgowego został wyłączony z orzekania, ponieważ - jego zdaniem - był stronniczy. To był decydujący powód, dla którego sąd uchylił dotychczasowy wyrok.
"Dopóki Boateng nie zostanie prawomocnie skazany, uniewinniony lub ukarany, formalnie i prawnie uważa się go za niewinnego" - czytamy.
Czytaj także:
- Zamieszanie w meczu rywali Legii. Znany trener to powiedział i szybko pożałował
- Rusza nowy format UEFA. Reprezentacja Polski bierze w nim udział