Na początek kolejki w lidze włoskiej doszło do teoretycznie najciekawszego meczu czwartego w tabeli Juventusu z trzecim Lecce. Drużyna z południa Włoch wystartowała rewelacyjnie. W poprzednim sezonie biła się długo o utrzymanie w elicie, a po pięciu kolejkach obecnych rozgrywek była jednym z dwóch niepokonanych ligowców obok lidera Interu.
Trener Massimiliano Allegri wystawił dwóch Polaków w podstawowym składzie. Wojciech Szczęsny miał możliwość zrehabilitowania się za błąd w poprzednim, przegranym 2:4 meczu z Sassuolo. Z kolei Arkadiusz Milik mógł pokazać, że należy mu się miejsce w jedenastce nie tylko od święta. Początek sezonu nie był przyjemnym czasem dla Milika. Marcin Listkowski nie podniósł się z ławki rezerwowych gości.
Juventus był groźniejszy. Nie minęła minuta i Adrien Rabiot sprawdził strzałem Wladimira Falcone. Następnie Bianconeri postraszyli dwoma dośrodkowaniami, a w 13. minucie Federico Chiesa nie przymierzył zza pola karnego. Dusan Vlahović bił reprezentantowi Włoch brawo z ławki i docenił decyzję o uderzeniu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz ruszył do ataku. Ostatnia akcja i... Tylko zobacz!
W 22. minucie było pierwsze uderzenie celne Arkadiusza Milika. Polak dostał podanie blisko pola karnego Lecce i nie zastanawiał się długo nad sposobem zakończenia ataku. Mocne kopnięcie było za mało zaskakujące, żeby piłka ominęła rozgrzanego już Wladimira Falcone.
Do zakończenia pierwszej połowy meczu publiczność w Turynie zdążyła mocno zdenerwować się. Najważniejszym grzechem Juventusu było marnowanie sytuacji podbramkowych, ale od czasu do czasu gospodarzom przydarzały się również niechlujne zagrania, a i tempo wymian podań nie mogło zachwycać. Tym samym Bianconeri zostali pożegnani mieszanką gwizdów i buczenia przed zejściem do szatni.
Lecce jakby zagrało odważniej po przerwie i starało się zaangażować większą liczbę zawodników do atakowania. Inna sprawa, że znany z polskich boisk Pontus Almqvist, a także jego kompani nie sprawdzali groźnymi strzałami Wojciecha Szczęsnego. Tym samym Polak nie miał okazji do pokazania umiejętności.
W 57. minucie padła wyczekiwana bramka dla Juventusu i była to polska bramka Arkadiusza Milika. Właśnie Milik przerwał nerwowe oczekiwanie na stadionie i wepchnął piłkę z bliska do siatki. Po wrzutce Westona McKenniego było strącenie futbolówki w kierunku dalszego słupka przez Adriena Rabiota. Tam grasował Polak i zakończył akcję na wślizgu. Po trafieniu jeszcze wideo weryfikacja, ale nie przyniosła anulowania gola.
Zdobywca gola minimalnie uniknął spalonego i mógł cieszyć się z pierwszego trafienia do bramki przeciwnika w sezonie. Arkadiusz Milik wykorzystał swoją szansę od trenera. W 78. minucie zszedł z boiska i został nagrodzony brawami. Już bez Polaka na boisku Stara Dama utrzymała wynik 1:0 do końca.
Juventus FC - US Lecce 1:0 (0:0)
1:0 - Arkadiusz Milik 57'
Składy:
Juventus: Wojciech Szczęsny - Daniele Rugani (72' Federico Gatti), Bremer, Danilo - Weston McKennie (86' Timothy Weah), Nicolo Fagioli (86' Fabio Miretti), Manuel Locatelli, Adrien Rabiot, Andrea Cambiaso (72' Filip Kostić) - Federico Chiesa, Arkadiusz Milik (78' Dusan Vlahović)
Lecce: Wladimiro Falcone - Lorenzo Venuti (63' Valentin Gendrey), Marin Pongracić, Federico Baschirotto, Patrick Dorgu - Alexis Blin (82' Roberto Piccoli), Ylber Ramadani (69' Mohamed Kaba), Remi Oudin (63' Hamza Rafia) - Pontus Almqvist, Nikola Krstović, Gabriel Strefezza (63' Nicola Sansone)
Żółte kartki: Chiesa, Rabiot (Juventus) oraz Ramadani, Rafia, Kaba, Krstović (Lecce)
Czerwona kartka: Mohamed Kaba (Lecce) /90' - za drugą żółtą/
Sędzia: Antonio Giua
Tabela Serie A:
Czytaj także: Koncert Juventusu w pierwszej połowie. Wojciech Szczęsny bez fałszywego ruchu
Czytaj także: Debiut Polaka w Serie A. Weteran zepsuł inaugurację AS Romie