[b]
[/b]Po porażce z Albanią w eliminacjach Euro 2024 na Kamila Grosickiego spadła duża krytyka za błąd, który popełnił przy bramce na 0:2. Zawodnik przeżywał dodatkowo trudny czas w klubie. Jego Pogoń Szczecin słabo zaczęła sezon i przegrała cztery mecze z rzędu.
Piłkarz nie ukrywa, że miało to przełożenie na jego formę, ale jak podkreśla - trudniejszy etap już za nim. W ostatniej kolejce Pogoń wysoko pokonała Cracovię (5:1) w debiucie Kamila Glika i zespół złapał wiatr w żagle przed meczem z Legią w zaległym meczu ekstraklasy (środa, godzina 20.00).
Grosicki wierzy też, że już wkrótce odblokuje się także reprezentacja Polski.
ZOBACZ WIDEO: Probierz musi wzniecić ogień walki
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: W spotkaniu z Cracovią zobaczyliśmy najlepszą wersję Pogoni?
Kamil Grosicki: Wyszedł nam idealny mecz, nie zagraliśmy tak chyba od dwóch lat. Ostatnio byliśmy w słabszej formie, takie konkretne przełamanie było nam potrzebne. Wygraliśmy drugie spotkanie z rzędu i można odetchnąć.
Sam na pewno też poczułeś ulgę.
Przed sezonem zostałem kapitanem Pogoni, do tego podpisałem z klubem nowy kontrakt na trzy lata. Wszystko fajnie, ale dwoma ostatnimi latami zawiesiłem sobie wyżej poprzeczkę, oczekiwania względem mnie poszły w górę. Mieliśmy w zespole ciężki moment, z którego powoli wychodzimy i ja też wracam na dobre tory. Całą karierę pracowałem na to, by zostać kapitanem w klubie, w którym się wychowałem. Ciężar jest inny, ale chcę go nosić i być odpowiedzialnym za tę drużynę.
Ty się odbiłeś, a teraz Kamil Glik musi się pozbierać po debiucie w ekstraklasie.
W meczu ligowym widzieliśmy się pierwszy raz od naszych słynnych wakacji w Turcji. Rozmawiamy codziennie i wiem, że on i jego rodzina są szczęśliwi z powrotu do Polski. Kamil nie miał przyjemnego wejścia do ligi, ale jest nowy w drużynie i potrzebuje czasu - tak jak ja na początku po powrocie do Pogoni. On sobie poradzi, to wojownik. Na pewno ustawi zespół i nim wstrząśnie. Cieszę się, że taki piłkarz wrócił do ekstraklasy.
Powiedzieliście sobie: "do zobaczenia na kadrze"?
Kamil na pewno nie powiedział ostatniego słowa jeżeli chodzi o reprezentację. Bardzo mu zależy na powrocie, ja też walczę o kolejne powołanie.
Jak podsumujesz ostatnie zgrupowanie reprezentacji w twoim wykonaniu?
Cóż, zawaliłem gola z Albanią (0:2) i nie ma się tu co wykręcać. Z Wyspami Owczymi (2:0) dobrze było znowu wybiec na Stadion Narodowy, gdzie kibice pięknie mnie przywitali, a na trybunach była moja rodzina. Ale prawdziwą szansę dostałem w Tiranie.
Niestety, zachowałem się jak junior. W tym miejscu, przed swoją bramką, nie miałem prawa się kiwać, mój błąd. Później zabrakło jeszcze "doskoku" do rywala z mojej strony i poszło. Gdyby nie moja strata to kto wie, może byśmy nie przegrali. Na pewno się tym nie załamałem, próbowałem w trakcie meczu coś pokazać, ale się nie udało.
Podobno nie mogłeś spać po tym meczu.
Nie ukrywam, po spotkaniu mocno to przeżyłem. Nie tak wyobrażałem sobie powrót do kadry. Gdy Albania strzeliła gola na 2:0, wszystkie czarne myśli przeszły mi przez głowę. Musiałem to przetrawić, nabrać dystansu. Potrzebowałem przełamania na boisku. Kilka razy dałem polskim kibicom trochę radości, teraz przytrafił mi się błąd, ale wiem, że akurat w bardzo trudnym okresie dla polskiej piłki.
Dlaczego ten okres jest trudny?
Dużo rzeczy spadło na reprezentację, ale najważniejsze są jednak wyniki, których ostatnio brakuje. Każdy myślał przed eliminacjami, że mamy łatwą grupę i bez problemu awansujemy na Euro, a do tego będzie można zrobić rewolucję kadrową. Jak widać, to się nie sprawdziło. Prezes Cezary Kulesza musiał reagować. Najłatwiej zmienić trenera, ale to my piłkarze też bardzo mocno zawiedliśmy.
To ważny głos ze środka drużyny.
Trener Fernando Santos dużo widział, dużo wygrał i może nie spodziewał się, że u nas będzie mu tak trudno. Może faktycznie, nie miał w swoim zachowaniu "powera", ale jego nastawienie było po prostu inne. Widocznie wychodził z założenia, że jeżeli przyjeżdżasz na zgrupowanie reprezentacji to wiesz, po co. I można się z tym zgodzić.
Czego potrzebuje reprezentacja?
Wstrząsu. Ja akurat doskonale znam trenera Michała Probierza, pracowaliśmy razem w Jagiellonii. Nieraz potrafił sprowadzić mnie na ziemię. Był młodym trenerem, a potrafił zarządzać takimi piłkarzami, jak Tomek Frankowski, którego też potrafił posadzić na ławce. Michał Probierz jest wymagającym trenerem, który nie patrzy na nazwiska, bo dla niego liczy się przede wszystkim zespół, dyscyplina. Do tego bardzo mocno żyje przy linii bocznej podczas spotkania. Zachowuje się tak, jakby grał mecz z piłkarzami. Takiego charakteru potrzebuje reprezentacja.
A jak sprowadzał cię na ziemię nowy selekcjoner kadry?
W tygodniu dobrze trenowałem, do piątku byłem w pierwszym składzie na następny mecz ligowy, ale zdarzało mi się coś burknąć pod nosem do trenera, czy się obrazić i od razu mnie temperował sadzając na ławce. Na pewno wychował mnie jako człowieka, tylko wtedy akurat robiłem trochę nieprofesjonalnych rzeczy poza boiskiem. Dziś nie miałby ze mną takich kłopotów. Wtedy byłem młody i czasami głupio się zachowywałem.
Mówiłeś o wstrząsie. Co dokładnie masz na myśli?
Trzeba obudzić drużynę. Potencjał jest wielki, ale każdy musi traktować kadrę, jak być albo nie być, jakby następnego meczu w reprezentacji mógłby już nie rozegrać. To jest drużyna narodowa i nikt nie będzie się tu cackał. Trochę z trenerem Probierzem przeżyłem, znam go i wiem jak pracuje, dlatego uważam, że to dobra zmiana.
A przekaz z wywiadu Roberta Lewandowskiego pomógł drużynie?
Robert udzielił tego wywiadu po coś. Ma taką pozycję, że może mówić, co chce. Na pewno każdy musi wziąć na siebie odpowiedzialność za ten zespół. Każdy też musi zdawać sobie sprawę, że reprezentacja to świętość i trzeba w niej pokazać najlepszą wersję siebie. Podobały mi się słowa Kamila Glika w ostatnim wywiadzie (dla TVP Sport - red): że musimy wrócić do ustawień fabrycznych. Zawsze cechowała nas defensywa, dobra organizacja, kontra czy stały fragment.
Kibice chcą więcej.
Wiem, że wszyscy oczekują odmłodzenia kadry i pięknej gry. My możemy prezentować futbol skuteczny, momentami też przyjemny dla oka, gdy były awanse na duże imprezy, jak za czasów Adama Nawałki, Jerzego Brzęczka czy Czesława Michniewicza. Nie mówię o "murowaniu", a bardziej o wygrywaniu sposobem, bazując na własnych atutach. Może się to komuś nie spodoba, ale wtedy wyniki się zgadzały.
Czyli ładna gra jednak nie jest dla nas?
Dla nas w tym momencie najważniejsze są wyniki, wygrywanie meczów i pojechanie na mistrzostwa Europy. Mam nadzieję, że trener Probierz obudzi potencjał tej reprezentacji tak, żeby kibice znowu mogli być dumni z drużyny narodowej.
Z kadrą pożegnał się Grzegorz Krychowiak. Jesteś zaskoczony?
Sto meczów w kadrze to wielka sprawa dla Grześka i piękna liczba. Przeżyliśmy razem piękne chwile w reprezentacji, których nikt nam nigdy nie zabierze. Gratuluje mu tego wyniku.
A czy ty powoli myślisz o takich decyzjach?
Ja na razie skupiam się na dobrej grze w Pogoni i walczę o kolejne powołanie do kadry.
rozmawiał Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty