Nie tego oczekujemy od lidera PKO Ekstraklasy. Śląsk Wrocław zatrzymany

PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu, od lewej: Nahuel Leiva i Jesus Imaz
PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu, od lewej: Nahuel Leiva i Jesus Imaz

Śląsk Wrocław, który jest obecnie liderem PKO Ekstraklasy, otrzymał kubeł zimnej wody. Podopieczni Jacka Magiery zagrali mizernie w Białymstoku i przegrali 0:2 z miejscową Jagiellonią w 1/32 finału Pucharu Polski.

Śląsk Wrocław kilka dni temu napisał historię i pobił klubowy rekord. Sobotnie zwycięstwo z Piastem Gliwice (1:0) było bowiem szóstym z rzędu w PKO Ekstraklasie (więcej przeczytasz TUTAJ). Teraz przyszedł czas na spotkanie w Fortuna Pucharze Polski.

Wśród pokonanych zespołów przez podopiecznych Jacka Magiery w bieżącym sezonie jest również Jagiellonia Białystok. Drużyna z Podlasia chciała więc zapewne zrewanżować się aktualnemu liderowi ligowej tabeli za porażkę na początku września.

- Mecz we Wrocławiu bardzo dokładnie przeanalizowaliśmy, ale najistotniejsze, abyśmy potrafili wdrożyć wyciągnięte wnioski. Chcemy pokazać, że jesteśmy drużyną, która to potrafi. Błędy są czymś normalnym, mogą się zdarzać, ale trzeba je umieć eliminować - mówił trener białostoczan Adrian Siemieniec podczas konferencji prasowej.

ZOBACZ WIDEO: To nie jest tylko problem trenera

Trudno powiedzieć, czy wnioski rzeczywiście zostały wyciągnięte - przynajmniej w pierwszej połowie. Obie ekipy grały naprawdę usypiająco. Pierwsze 45 minut można nazwać mękami, ponieważ sytuacji stuprocentowych po prostu zabrakło.

Nieco więcej oczekiwaliśmy od lidera PKO Ekstraklasy. Już po przerwie ruszył nie Śląsk, a Jagiellonia. Białostoczanie próbowali swoich sił uderzeniami z dystansu. Najbardziej aktywny był Nene. Dwa jego pierwsze strzały zostały zablokowane przez defensorów przeciwnika.

Za trzecim razem Portugalczyk przymierzył nie do obrony po długim rogu zza pola karnego! Kacper Trelowski mimo starań, nie miał żadnych szans. Zdobyta bramka nie ostudziła zapędów gospodarzy, którzy chcieli podwyższyć prowadzenie.

Choć Jacek Magiera zareagował. Szkoleniowiec wpuścił do boju m.in. Erika Exposito rozpoczynającego spotkanie na ławce rezerwowych. Najlepszą okazję wrocławianom stworzył jednak Piotr Samiec-Talar.

Pomocnik otrzymał podanie na prawej stronie i zabrał się z piłką. Po chwili świetnie wypatrzył Petra Schwarza. Czech przed sobą miał jedynie bramkarza Jagiellonii, ale z bliskiej odległości uderzył obok bramki.

Apatyczny Śląsk próbował jeszcze zagrozić białostoczanom. Natomiast w tych atakach brakowało przede wszystkim werwy, przekonania. Konkretniejszy był zespół Adriana Siemieńca, który zamknął mecz w doliczonym czasie gry.

Aktywny na prawej stronie Dominik Marczuk wypatrzył Jesusa Imaza w polu karnym wrocławian. Hiszpański snajper zaprezentował strzelecki kunszt i uderzeniem po długim rogu podwyższył prowadzenie. Było już po sprawie.

Zespół prowadzony przez Adriana Siemieńca zrewanżował się więc Śląskowi. Oby tylko kibice w tegorocznej edycji Pucharu Polski nie widzieli więcej tak mało interesujących momentów, jakie miały miejsce w pierwszej połowie wtorkowego spotkania w Białymstoku.

Jagiellonia Białystok - Śląsk Wrocław 2:0 (0:0)
1:0 - Nene 62'
2:0 - Jesus Imaz 90+2'

Składy: 

Jagiellonia Białystok: Sławomir Abramowicz - Dusan Stojinović (80' Dominik Marczuk), Adrian Dieguez, Kristoffer Hansen (66' Jose Naranjo), Bojan Nastić (51' Bartłomiej Wdowik) - Nene, Jarosław Kubicki - Tomasz Kupisz (80' Taras Romanczuk), Jesus Imaz, Michal Sacek (52' Miłosz Matysik) - Afimico Pululu

Śląsk Wrocław: Kacper Trelowski - Martin Konczkowski, Aleksander Paluszek, Aleks Petkow, Cameron Borthwick-Jackson - Daniel Łukasik (63' Peter Pokorny), Patrick Olsen, Michał Rzuchowski (63' Petr Schwarz) - Nahuel Leiva (73' Burak Ince), Kenneth Zohore (62' Erik Exposito), Mateusz Żukowski (73' Piotr Samiec-Talar)

Żółte kartki: Jarosław Kubicki, Dusan Stojinović, Bojan Nastić, Jose Naranjo, Afimico Pululu, Sławomir Abramowicz (Jagiellonia Białystok) - Daniel Łukasik, Mateusz Żukowski, Patrick Olsen, Peter Pokorny (Śląsk Wrocław)

Sędzia: Paweł Raczkowski

Zobacz też:
Przełamanie Arkadiusza Milika. Tak strzelił pierwszego gola w sezonie [WIDEO]

Źródło artykułu: WP SportoweFakty