Jeśli spojrzeć wyłącznie w tabelę, to nie wygląda to jeszcze tak tragicznie. Real Madryt jest na drugim miejscu w lidze, a ponadto wygrał pierwszy mecz w Lidze Mistrzów z Unionem Berlin. Pozornie wydawać by się mogło, że wszystko jest pod kontrolą, natomiast nie trzeba być po kilku fakultetach, by stwierdzić, że w drużynie Carlo Ancelottiego jednak nie wszystko działa tak, jak powinno.
Problemów jest kilka. Przede wszystkim kontuzje (zerwane więzadła krzyżowe), które wykluczyły z gry na wiele miesięcy Thibaut Courtois i Edera Militao, ponadto parę meczów stracili Dani Carvajal oraz Vinicius Junior, a teraz z urazem zmaga się David Alaba.
Po drugie - brak klasycznej "dziewiątki" z prawdziwego zdarzenia. Można doceniać Joselu, gra na maksimum swoich umiejętności, natomiast nie jest to poziom na Real Madryt. Nie da się ot tak zastąpić Karima Benzemy, co najlepiej oddają statystyki. Jak podaje "Opta", odkąd zbiera dane z każdego sezonu, Real nigdy wcześniej nie notował tak złego stosunku: 165 strzałów i zaledwie 14 goli, czyli jedna bramka na 11,8 strzału.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kosmiczna sztuczka piłkarza z Niemiec! Jak on to zrobił?
Problemem Realu nie jest stwarzanie sytuacji - tych jest wystarczająco. Kłopot zaczyna się w momencie, gdy trzeba posłać piłkę w prostokąt.
Jak podaje dziennik "Marca", wszystko zaczęło się od tego, że z klubu odszedł Karim Benzema. Real Madryt był na to gotowy, ale nie tego lata. Działacze mieli przyszykowany plan na zakończone we wrześniu okno transferowe, jednak wszystko wzięło w łeb po decyzji Francuza, który zdecydował się na przenosiny do Arabii Saudyjskiej.
Nie było już czasu na reakcję na rynku, ponieważ przygotowany budżet został wykorzystany na sprowadzenie Jude Bellinghama. Dopiero później z klubu odszedł Benzema i trzeba było ratować się transferem Joselu, bo na żadną gwiazdę nie było już pieniędzy. Środki na kolejną gwiazdę nie były planowane w budżecie. Odejście Benzemy pokrzyżowało plany.
Oczekiwanie na lato 2024
Brak pieniędzy teraz wiąże się z tym, że w Madrycie czekają już na lato przyszłego roku. Wtedy ma dojść do prawdziwej transferowej ofensywy.
"Marca" twierdzi, że celem numer jeden pozostaje oczywiście Kylian Mbappe. Francuz ma ważny kontrakt z PSG tylko do 30 czerwca przyszłego roku, a więc już 1 stycznia Królewscy będą mogli z nim negocjować warunki indywidualnej umowy. Z jednej strony mówimy o wolnym transferze, natomiast oczywiście nie będzie to sytuacja, gdy Mbappe trafi do Madrytu za darmo. Trzeba liczyć wiele milionów euro za sam podpis i wszelkie bonusy.
Drugą opcją pozostaje Erling Haaland. W przypadku Norwega sprawa jest klarowna - ma w kontrakcie z Manchesterm City klauzulę, na mocy której będzie mógł odejść latem 2024 roku, jeśli znajdzie się chętny i zapłaci 150 milionów euro.
Kolejne środki mają zostać wydane na nowego lewego obrońcę, bo jednak Ferland Mendy częściej przebywa w gabinetach lekarskich niż na murawie, w Fran Garcia to mimo wszystko również nie jest poziom na Real Madryt. Dlatego też jednym z głównych celów transferowych na przyszłe lato ma być Alphonso Davies z Bayernu Monachium.
CZYTAJ TAKŻE:
Czarny scenariusz dla Barcelony. Padło słowo "bankructwo"
Bramka roku? To trzeba zobaczyć! (wideo)