Skandaliczna sytuacja miała miejsce jeszcze w pierwszej połowie przy wyniku 0:0. Do siatki trafił Luis Diaz, choć jego radość nie trwała długo. Początkowo sędziowie dopatrzyli się spalonego Kolumbijczyka. Potem całą sytuację przeanalizował VAR.
Decyzję podtrzymano. Mimo wszystko wideoweryfikacja jasno pokazała, że bramka reprezentanta Kolumbii została zdobyta prawidłowo. Powodem całego zamieszania były nieścisłości w komunikacji pomiędzy arbitrami, którzy już po wznowieniu gry, zdali sobie sprawę, iż popełnili błąd.
Przepisy nie pozwalały jednak wrócić do tej sytuacji (więcej TUTAJ). Sam Juergen Klopp nie może przeboleć tamtego spotkania. Nic dziwnego, ponieważ Liverpool FC przegrał z Tottenhamem Hotspur 1:2. Niemiecki szkoleniowiec wpadł na pomysł, aby powtórzyć hitowe starcie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: legendarny piłkarz zagrał z dziećmi. Zobacz, co zrobił
- Nagranie w ogóle tego nie zmieniło. Nie interesowało mnie, dlaczego tak się stało, bo widziałem wynik, widziałem bramkę, którą strzeliliśmy i to się nie liczyło - powiedział Klopp podczas konferencji prasowej przed meczem z Royale Union Saint-Gilloise w Lidze Europy.
- To naprawdę ważne, abyśmy poradzili sobie z tym w odpowiedni sposób. Sędziowie nie zrobili tego celowo i nie powinniśmy o tym zapominać. To był oczywisty błąd i myślę, że po nim znalazłoby się rozwiązanie. Takowym powinna być powtórka meczu. Prawdopodobnie to się jednak nie stanie - podsumował.
Liverpool będzie chciał jak najszybciej zapomnieć o feralnym spotkaniu. Podopieczni Juergena Kloppa zmierzą się w czwartek z Royale Union Saint-Gilloise w ramach 2. kolejki Ligi Europy. Pierwszy gwizdek wybrzmi o godzinie 21:00.
Zobacz też:
Aloisio, były gracz FC Porto i Barcelony: Schyłek Lewandowskiego? Bądźmy poważni