Napastnik FC Barcelony został brutalnie zaatakowany przez rywala. Robert Lewandowski próbował opanować piłkę, jednak obrońca FC Porto David Carmo robił wszystko, żeby przeszkodzić Polakowi.
Defensor FC Porto ratował się faulem i ostrym wślizgiem zaatakował 35-latka, natomiast sędzia uznał, że nie zasłużył nawet na żółtą kartkę. Lewandowski nie miał szans na to, by uniknąć brutalnego zagrania przeciwnika. W dodatku polski napastnik nabawił się kontuzji i nie był w stanie kontynuować gry. Konieczna była zmiana.
Po zejściu z boiska Lewandowski miał lewą nogę obłożoną lodem i zza linii bocznej mógł przyglądać się poczynaniom klubowych kolegów. Teraz konieczne będą badania medyczne, by dowiedzieć się, czy "Lewy" nabawił się kontuzji.
ZOBACZ WIDEO: Krychowiak żegna się z reprezentacją. Co na to kibice? [SONDA WP]
Dobrych wiadomości nie ma Tomasz Hajto, który w swojej karierze nabawił się podobnego urazu, co Lewandowski. - Przy tej kontuzji potrzebujesz od sześciu do ośmiu tygodni żeby to się zrosło - powiedział były reprezentant Polski w studiu Polsatu Sport.
- Bardzo długo się z tym męczyłem. Jest dosyć duży ból. Jest to groźna kontuzja, możesz z nią chodzić, jak jesteś rozgrzany. Ja na drugi dzień nie byłem w stanie chodzić - dodał Hajto.
Hajto nie ukrywa, że sytuacja wyglądała bardzo groźnie. Zwrócił uwagę na to, że Lewandowski zastawiał piłkę lewą nogą, a rywal wszedł wślizgiem w nogę postawną, która nie miała możliwości ruchu.
- Może to być samo stłuczenie, ale może być coś groźnego. To nie jest kontuzja, że z nią nie możesz iść, jak masz rozgrzany organizm. Wszystko okaże się rano. Wtedy będzie wiadomo, czy napuchnie czy nie. Mnie na drugi dzień noga niesamowicie spuchła - zakończył były piłkarz Schalke 04 Gelsenkirchen.
Czytaj także:
To byłby szok. Media: FIFA chce stanąć po stronie Rosji
Polska powalczy o wielki talent. Ten chłopak już przeszedł do historii