Kuriozum w meczu FC Barcelony. Grali w osłabieniu prawie przez 10 minut

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / DAX Images/BSR Agency / Na zdjęciu: Lamine Yamal
Getty Images / DAX Images/BSR Agency / Na zdjęciu: Lamine Yamal
zdjęcie autora artykułu

Po trudnej przeprawie FC Barcelona pokonała 1:0 FC Porto w Lidze Mistrzów. Przez Lamine'a Yamala podopieczni Xaviego musieli radzić sobie w osłabieniu.

To nie był spacerek dla mistrzów Hiszpanii, choć przed pierwszym gwizdkiem FC Barcelonę uznawano za zdecydowanego faworyta rywalizacji z FC Porto. Jedyną bramkę w środowym spotkaniu zdobył Ferran Torres. Hiszpan znakomicie zastąpił Roberta Lewandowskiego i ustalił wynik w końcówce pierwszej połowy.

Warto odnotować, że kolejny rekord na swoim koncie zapisał Lamine Yamal. Reprezentant Hiszpanii zapisał się w historii jako najmłodszy zawodnik, który rozpoczął mecz Ligi Mistrzów w podstawowym składzie.

Do kuriozalnej sytuacji z Yamalem w roli głównej doszło w drugiej połowie starcia z FC Porto. W 71. minucie zupełnie niespodziewanie skrzydłowy zbiegł bezpośrednio z boiska do szatni, więc kibice mogli być zaskoczeni.

Jak podali dziennikarze "Mundo Deportivo" powód był dość niespotykany, bo zawodnik udał się do toalety. W związku z tym drużyna Xaviego przez dziewięć minut musiała grać w "dziesiątkę". Gdy trener miał jasność, że Yamal nie wróci na murawę, posłał do boju Marcosa Alonso.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: legendarny piłkarz zagrał z dziećmi. Zobacz, co zrobił

- Czuł się źle, był chory. Bardzo bolał go brzuch, tak mi powiedział. Wykorzystaliśmy przerwę, ale okazało się, że jednak nie będzie mógł wrócić na boisko - tłumaczył Xavi na konferencji prasowej.

To mogło dużo kosztować FC Barcelonę. W 77. minucie Anthony Taylor przyznał rzut karny FC Porto, dopatrując się nieprzepisowego zagrania Joao Cancelo. Później angielski arbiter zmienił swoją pierwotną decyzję.

Czytaj więcej: Wyjątkowy mecz dla Xaviego. Jubileusz trenera Barcelony Dramat Roberta Lewandowskiego w Porto. Zmiennik Polaka bohaterem Barcelony

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)