ŁKS coraz bliżej utrzymania (relacja)

Na stadionie przy alei Unii dawno nie było takiego meczu, na którym całą widownię stanowiliby miejscowi dziennikarze i honorowi goście. Przypomnijmy, że obiekt Łódzkiego Klubu Sportowego został zamknięty z powodu złego zachowania kibiców podczas derbów Łodzi. Ci, którzy mieli jednak okazję w sobotę wejść na stadion, mogli się poczuć jak na sparingu. Brak jakiegokolwiek dopingu podczas pierwszoligowego spotkania przypominał niemy musical.

W tym artykule dowiesz się o:

Mecz dobrze rozpoczęli goście, którzy szybko rzucili się do ataku. Najpierw po znakomitym podaniu Łukasza Garguły niecelnie uderzał Krzysztof Janus, a potem z dystansu bramkarza ŁKS próbował zaskoczyć Patryk Rachwał. Świetną okazję do zdobycia gola bełchatowanie stworzyli sobie w 17. minucie. Wówczas to kapitalnym zagraniem do Garguły popisał się Tomasz Jarzębowski. Reprezentant Polski w sytuacji sam na sam z Bogusławem Wyparłą zupełnie niepotrzebnie zwolnił, zawahał się i ostatecznie uderzył wprost w golkipera ŁKS. Kilka chwil później swoich sił próbował też Jacek Popek, ale jego strzał był zdecydowanie za lekki.

Jak do skuteczności podopiecznych Jana Złomańczuka można się przyczepić, tak o ofensywnej grze łodzian trudno cokolwiek napisać. Piłkarze Marka Chojnackiego swój pierwszy celny strzał oddali w 42. minucie... z rzutu karnego. W zupełnie niegroźnej sytuacji w "szesnastce" faulowany przez Łukasza Sapelę był Ensar Arifović. Sędzia nie zawahał się ani przez chwilę, wskazał na "wapno", a Łukasz Made uderzył pewnie po ziemi i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie.

Trener Złomańczuk po przerwie starał się coś zmienić w grze swojej drużyny. W miejsce słabo grającego Janusa wszedł Dawid Nowak. Utalentowany napastnik wniósł sporo ożywienia i dwukrotnie zagroził bramce Wyparły. W pierwszej sytuacji uderzył potężnie, ale prosto w golkipera ŁKS, w drugiej - skiksował z siedmiu metrów. Ale już po kilku minutach gry pozostawiał po sobie o wiele lepsze wrażenie, niż Carlo Costly, występujący na szpicy. Reprezentant Hondurasu na boisku nie pokazał nic ciekawego, nie oddał żadnego strzału i został zmieniony przez Janusza Dziedzica.

Druga połowa tak, jak pierwsza, była dość nudna i brakowało w niej ciekawych akcji. Obie drużyny głównie skupiały się na obronie własnej bramki, grały jednym napastnikiem, prezentując mizerne widowisko. W doliczonym czasie indywidualny rajd przeprowadził Robert Szczot, który nieprzepisowo powstrzymywany był w polu karnym przez jednego z obrońców gości. Zanim sam poszkodowany wykonał "jedenastkę", z boiska wyleciał Dariusz Pietrasiak (za dyskusję z arbitrem). A Szczot pewnie pokonał Sapelę i ustalił końcowy wynik derbów województwa, w których górą ŁKS!

ŁKS Łódź - PGE GKS Bełchatów 2:0 (1:0)

1:0 - Madej (k.) 41'

2:0 - Szczot (k.) 90'

Składy:

ŁKS Łódź: Wyparło - Paulinho, Kłos, Adamski, Mysona - Madej (86' Sikora), Andreson, Mila, Szczot - Jovino (82' Leszczyński) - Arifović.

GKS Bełchatów: Sapela - Cecot, Magdoń, Pietrasiak, Popek - Jarzębowski, Rachwał, Strąk (63' Strąk), Garguła - Janus (46' Nowak), Costly (76' Dziedzic).

Żółte kartki: Szczot, Jovino (ŁKS) oraz Garguła, Jarzębowski (GKS Bełchatów).

Czerwona kartka: Pietrasiak /90'/ (GKS Bełchatów).

Sędzia: Artur Radziszewski(Warszawa).

Widzów: 200 (dziennikarze i honorowi goście).

Najlepszy piłkarz ŁKS: Robert Szczot.

Najlepszy piłkarz GKS: Tomasz Jarzębowski.

Najlepszy piłkarz meczu: Robert Szczot.

Komentarze (0)