Polski klub przegra w FIFA z zawodnikiem? Chodzi o milion euro

WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Ilkay Durmus
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Ilkay Durmus

Bardzo prawdopodobne, że Lechia Gdańsk będzie musiała zapłacić ponad milion euro. To efekt fatalnego zarządzania poprzedniego właściciela, który nie płacił piłkarzom pensji przez kilka miesięcy. Na drogę sądową postanowił wystąpić Ilkay Durmus.

Po spadku z Ekstraklasy w Lechii Gdańsk nastąpiła kadrowa rewolucja. Zrezygnowano z większości piłkarzy, zatrudniono nowych. Póki co powrót do elity nie jest drogą usłaną różami. Biało-zieloni prezentują się mizernie - w jedenastu meczach zdobyli zaledwie 16 punktów i w tym momencie nie daje im to nawet miejsca w strefie barażowej.

A żeby tego było mało, to lada moment trzeba będzie znaleźć kilka milionów złotych, żeby spłacić Ilkaya Durmusa.

Turek 27 września został zawodnikiem Górnika Łęczna. Wcześniej występował w Lechii, w styczniu przedłużył nawet kontrakt do 30 czerwca 2026 roku, ale kilka miesięcy później poszedł na wojnę z klubem, który nie płacił mu pensji. Wysłał wezwanie do zapłaty zaległych pensji, odczekał wymagane czternaście dni i rozwiązał kontrakt z winy klubu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: W Polsce to nie do pomyślenia. Niezwykłe przeżycie kibica

Prezes Paolo Urfer twierdził wówczas, że Lechia ma wszystko pod kontrolą.

- Durmus zdecydował się opuścić klub i domaga się przed FIFA otrzymywania wynagrodzenia do czerwca 2025 r. Nie zamierzamy na to pozwolić - nasi prawnicy są przygotowani, a Durmus nie miał prawa wysuwać takich żądań. To on będzie musiał zrekompensować klubowi straty poniesione w wyniku swojego nieakceptowalnego zachowania - komentował na łamach oficjalnej strony.

Jednak wydaje się, że jeśli ktokolwiek będzie musiał płacić, to będzie to Lechia.

Portal "Interia" zauważa, że Lechia stoi na stanowisku, że Durmus rozwiązał kontrakt, który obowiązywał do 30 czerwca 2023 roku, a nie ten, który przedłużył w styczniu. Jest to dość skomplikowane.

Inaczej interpretują to przedstawiciele zawodnika. Według nich kontrakty zawarte w 2021 i 2023 roku, to de facto ten sam papier. I FIFA jest tego samego zdania, bo w pierwszej instancji stanęła po stronie Durmusa.

Z punktu widzenia finansowego mamy do czynienia ze sporą różnicą. Kontrakt podpisany w 2021 roku gwarantował zawodnikowi 17 tys. euro miesięcznie (według danych Interii). Jeśli pomnożyć to razy pięć (tyle było zaległych pensji), daje nam to 85 tys. euro plus odsetki. Jednak jeśli brać pod uwagę drugi scenariusz, mówimy o kolejnych 36 comiesięcznych wypłatach z tytułu trzyletniego kontraktu (już po podwyżce - 23 tys. euro miesięcznie), daje nam to 828 tys. euro. Do tego wspomniane zaległości i odsetki - razem ponad milion euro, co daje sporą kwotę.

Sprawa nie jest jeszcze zakończona i teoretycznie każdy werdykt jest możliwy, natomiast wydaje się, że w zdecydowanie bardziej korzystnej sytuacji jest Durmus i to on ma większe szanse na zwycięstwo.

CZYTAJ TAKŻE:
Mordowali ludzi jak zwierzęta. Wstrząsająca relacja polskiego trenera
"Są jak zwierzęta". Były piłkarz Wisły o horrorze w Izraelu

Źródło artykułu: WP SportoweFakty