Jeszcze jakiś czas temu wydawało się, że wszystko zmierza we właściwym kierunku. - Zostało wydane pozwolenie na budowę, które się musi uprawomocnić. Jest na to określony czas, do czternastu dni. Jeżeli nie będzie komplikacji, zostanie ogłoszony przetarg na budowę - mówił wiceprezes Piasta Gliwice, Zbigniew Koźmiński. Bez wspomnianych komplikacji się jednak nie obyło. - Pozwolenie zostało oprotestowane przez mieszkańców okolic stadionu. Sprzeciw został przyjęty przez Urząd Miasta i sprawa została skierowana do wojewody celem rozstrzygnięcia, czy protest ma charakter uzasadniony czy też nie - wyjaśnia prezes niebiesko-czerwonych, Jacek Krzyżanowski. Czym jest spowodowany sprzeciw gliwiczan? - Wpłynęły do nas dwa odwołania. Ludzie zgłaszają jakieś drobiazgi natury technicznej, wyobrażają sobie, że dojazd do ich posesji będzie z innej strony - mówi wiceprezydent Gliwic, Piotr Wieczorek.
Drobiazgi, nie drobiazgi. Fakt jest taki, że termin rozpoczęcia budowy opóźnia się i nikt nie jest w stanie stwierdzić, kiedy sprawy wkroczą na właściwy tor. - Nie mam pojęcia, w jakim terminie te odwołania rozpatrzy wojewoda - kwituje Wieczorek. Z nieoficjalnych informacji wiadomo, że w 2009 roku stadion przy ulicy Okrzei nie zostanie nawet ruszony. Piast co prawda już się z nim pożegnał i przenosi się do Wodzisławia Śląskiego, ale to jedyne co się zmieniło. W Urzędzie Miasta starają się zachować optymizm, ale odnosi się wrażenie, że to tylko próba robienia dobrej miny do złej gry. - Mogę sobie wyobrazić, że wojewoda odrzuci te skargi i wówczas szybko będziemy mogli rozpocząć realizację naszych zadań. Wszystko jest możliwe - zapewnia wiceprezydent Gliwic. Czy aby na pewno?
Czas nagli. Jak powszechnie wiadomo Piast licencję na grę w ekstraklasie otrzymał warunkowo. Prace na stadionie muszą się rozpocząć jak najszybciej, by przed startem nowego sezonu obiekt był chociaż częściowo zbudowany. W przeciwnym razie o to pozwolenie na występy w najwyższej klasie rozgrywkowej może być bardzo trudno. Co na to w Urzędzie Miasta Gliwice? - Takie obowiązuje prawo, nie mamy na to wpływu. My staramy się ze swojej strony robić wszystko, żeby ten stadion wybudować. Przygotowaliśmy projekt, złożyliśmy wniosek. Teraz jest problem z tymi protestami, z odwołaniem mieszkańców - tłumaczy Piotr Wieczorek.
Wydaje się zatem, że głównym powodem opóźnienia budowy nowego stadionu w Gliwicach są nieszczęsne protesty mieszkańców, ale z nieoficjalnych źródeł wiadomo, że nie tu jest pies pogrzebany. Wpływ na całą sytuację mają także kwestie finansowe i… referendum. 8 listopada mieszkańcy Gliwic zdecydują o tym, czy odwołać dotychczasowe władze miasta z prezydentem Zygmuntem Frankiewiczem na czele. Co się stanie, jeśli ich inicjatywa zakończy się sukcesem?
Termin rozpoczęcia budowy stadionu pozostaje wielką tajemnicą, nawet dla tych, którym na jak najszybszej realizacji projektu powinno zależeć najbardziej. Działacze Piasta przyglądają się wszystkiemu z boku, bo nic zrobić nie mogą. Wszystko w rękach miasta. - Kibicujemy temu i marzymy, aby prace ruszyły jak najszybciej. Wybudowanie stadionu jest jednym z warunków postawienia klubu na nogi - mówi Zbigniew Koźmiński.
Wiadomo już jednak, że niezależnie od tego, kiedy budowniczy wkroczą na obiekt przy ulicy Okrzei, Piast w tym sezonie w Gliwicach na pewno nie zagra. - Nie ma na to szans. Marzymy o tym, by w przyszłorocznych rozgrywkach występować na częściowo zbudowanym stadionie - kończy wiceprezes niebiesko-czerwonych.